tag:blogger.com,1999:blog-59189045183731994472024-03-13T05:49:33.560-07:00Każdy skrywa w pamięci coś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła.TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-80529357189175802692013-10-19T11:37:00.001-07:002013-10-19T11:37:24.025-07:00rozdział 10Tak bardzo mi się nie chciało ;-; ale wiecie co... ja chyba wiem co mnie tak zniechęciło.. 19.10... wypadek miałam, a akurat tego dnia miał być publikowany rozdział 3... jak wróciłam, to go skrobnęłam jeszcze raz, bo przestał mi się podobać, i przez tę.. dwutygodniową przerwę moja wena fikowa zaczęła szwankować :I ale...mimo że baaardzo, bardzo, bardzo...BARDZO mi się nie chce, to jednak chce skończyć tego fanficka. Jeśli nie umiem skończyć historii pisanej, to co będzie jak będę je rysować... *może nie wiecie, ale gdy tylko dostanę tablet graficzny (pewno pod choinkę) to zaczynam publikowanie web komiksów >_> * tak więc, zakończenie opowiadanie, będzie równoznaczne z rozpoczęciem nowego rozdziału jeśli chodzi o historie przeze mnie wymyślane,.. kto wie, może stworze jakieś zacne postaci, i z tego ficka zrobię mangę yaoi którą sprzedam za 13zł xD<br />
Ale koniec gadania o mnie, i moich przyszłych planach, bo może znów mnie coś potrąci, albo postanowię robić i to, i to.. cóż , dowiemy się kiedy indziej, teraz zapraszam na wyczekiwany od kwietnia rozdział 10 B|<br />
<br />
<div>
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Itachi bacznie obserwował ruchy swojego młodszego braciszka. Poruszał on ręką w zawrotnym tępię. Uchiha nie zdawał sobie sprawy z tego, że za pomocą paru kresek można zrobić coś takiego!<br />
- Koniec. - mruknął Sasuke, ukazując bratu, szybki szkic jednego z jego przyjaciół.<br />
- Woo! Ten mangowy Deidara jest zajebisty! - pochwalił szkic.<br />
- Bo mój. - odpowiedział Sasuke, wyraźnie zadowolony - I tylko po to tu przyszedłeś?<br />
Itachi oderwał oczy od kartki:<br />
- Niezupełnie...<br />
- W takim razie? - ponaglił go brat.<br />
Brunet spoważniał. Wyprostował się na krześle, i z posmutniałą miną spojrzał na ''kochanego braciszka''.<br />
- Naruto wczoraj do nas przyszedł, pytał się o ciebie.<br />
- I co odpowiedziałeś?<br />
- Że wszystko w porządku, i że pojutrze będziesz w domu... Ale on nadal myśli, że to jego wina. - dokończył, spuszczając głowę.<br />
Ja pierdole przeklął brunet w myślach:<br />
- Miałeś mu powiedzieć, że to Suigetsu pchnął mnie na ulicę. - warknął Sasuke.<br />
- Mówiłem! - zaoponował Itachi - Ale on twierdzi, że to przez to, że jest niedoświadczonym kierowcą.<br />
- Pff.. - Sasuke odwrócił głowę w stronę okna. Uparty jak zwykle.<br />
- Nic na to nie poradzisz, bracie. - odpowiedział Itachi, jak by czytał bratu w myślach - Cóż, ja już zmykam, do jutra! - pożegnał się wstając<br />
- Narazie. - odpowiedział Sasuke, padając na poduszkę.<br />
Temu chłopakowi nie da się nic przetłumaczyć stwierdził. Nie chciał, żeby Naruto stale obwiniał się za ten wypadek. Nie było żadnych poważnych ran. No, lekki wstrząs mózgu, ale nic poza tym! Trzymanie go w szpitalu było tylko formalnością. Gdyby nie ten wkurzający lekarz, który trzymał go tu ''na wszelki wypadek'' siedział by teraz w domu, popijając herbatę przed telewizorem, jak to miał w zwyczaju o tej godzinie.<br />
-Co się stało, to się nie odstanie - mruknął do siebie, przewracając się na lewy bok.<br />
Spojrzał na niebo. Słońce, wyglądało jak by ktoś postawił kropkę, na błękitnej kartce... Błękit...<br />
- Dlaczego akurat w nim musiałem się zakochać? -zganił się.<br />
Uchiha od zawsze wiedział, że był gejem. Nigdy nie zwracał uwagi na żadną dziewczynę, czy też nie myślał o małżeństwie, i dzieciach. Ba! Nawet piersiami nie był zainteresowany! Jednak... Bycie homo nie było zbyt proste. Może lepiej by było znaleźć byle jaką laskę, ożenić się z nią, i udawać wspaniałe małżeństwo? Ale czy to by go zadowalało?<br />
<br />
***<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chłopak jak zwykle skrobał coś w swoim brudnopisie. Skrobał, bo rysowaniem by tego nie nazwał. Nic mu się nie chciało. Nie miał co ze sobą zrobić, a do szkoły nie mógł pójść. Wena najwyraźniej też postanowiła go opuścić, i tak oto, Uchiha Sasuke, po długim szkicowaniu tak zwanego ''gówna'', skończył z głową na blacie. ''Boże, jeszcze on przyjdzie'' jęknął w myślach, raz po raz uderzając czołem w biórko.<br />
- Czemu.. czemu ...czemu? - powtarzał w kółko.<br />
Nie to, żeby odwiedziny były jakąś ogromną torturą. No.. tak trochę. Bał się, że jeśli się zbliży do chłopaka, to jego uczucia zaczną w końcu przeszkadzać, a ktoś ( tym ktosiem był oczywiście Itachi) się wygada, i z przyjaźni nici. Koniec, kropka.<br />
Dlatego postanowił udawać obojętnego.<br />
- Jeść mi się chce...- mruknął pod nosem, odsuwając się od biurka. Powolnym, wręcz ślimaczym tempem dostał się na schody, a następnie do kuchni.<br />
- Smacznego. - mruknął do brata, który wcinał właśnie kanapki z białym serem.<br />
- Denkłuje - odpowiedział Itachi, z pełnymi ustami.<br />
Unikając zbędnych rozmów młodszy Uchiha wyjął z lodówki dżem, którym posmarował kromkę chleba. Następnie zagotował trochę mleka, wlał do swojego kubka, i wsypał trzy łyżki kakao. Oj tak, może nikt się po nim tego nie spodziewał, ale kakao to Sasuke mógł by pić bez przerwy.<br />
- Nie zachlap kanapy.- krzyknął do niego Itachi, gdy wychodził do salonu.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
- Sasuke, wychodzę! - zawołał Itachi do brata, biorąc do ręki swój portfel.<br />
- On nie przyjdzie, prawda? - mruknął z kanapy Sasuke.<br />
Nie to, żeby przeszkadzały mu odwiedziny przyjaciela, ale czuł się przy nim nieswojo. Nie dość że kochał go od dziecka, to od chwili jego wypadku,Naruto przychodził do ich domu dzień w dzień. Czasami miał ochotę modlić się, byle by ten ''tydzień powypadkowego-nic-nierobienia'' minął jak najszybciej.<br />
Z podwórka było słychać warkot odjeżdżającego samochodu. Uchiha wygodniej rozłożył się na sofie. Ścisnął w dłoniach kubek gorącej czekolady, i próbował skupić się na oglądaniu telewizji<br />
<br />
Nie minęło więcej, niż piętnaście minut, gdy usłyszał pukanie do drzwi.<br />
- Otwarte!- wrzasnął nieco niezadowolony, gdyż wiedział, kto za chwile wyskoczy zza drzwi.<br />
- Jak się dzisiaj czujemy! - zawołał radośnie Naruto, rzucając swój plecak obok kanapy.<br />
- Dobrze. - bąknął Sasuke upijając łyk gorącego napoju.<br />
Blondyn (jak to zwykle miał w zwyczaju) mruknął coś niezadowolony, a następnie usiadł obok przyjaciela.<br />
- Ruszasz ty się w ogóle z tej kanapy? Doktor nie kazał ci wychodzić trzy razy dziennie na spacer? Jadłeś już obiad? Nie zaklinowałeś się pomiędzy poduchami? Nie... - Uzumaki nawijał jak nakręcony, przyprawiając Sasuke o zawroty głowy. Ten jednak wolał po prostu dać blondynowi się ''wyczerpać''<br />
-Skończyłeś? - zapytał, gdy fala pytań przestała wypływać z ust przyjaciela siedzącego obok.<br />
- Jeszcze jedno... - powiedział po chwili Naruto - idziemy się przejść? - dokończył z radością wymalowaną na twarzy.<br />
Uchiha popatrzył na niego z nieokreśloną miną, spoglądając przelotnie na zegarek.<br />
16:43 -odczytał, po czym westchnął. Skoro Naruto i tak czy siak będzie tu siedział do osiemnastej, to co mu szkodzi? Chyba lepiej raz na jakiś czas wyjść z domu, niż gnić w nim 24 godziny na dobę.<br />
Sasuke leniwie podniósł się z kanapy, na co Uzumaki zareagował wielkim uśmiechem. Razem z brunetem założyli buty, i wyszli przed dom. Uchiha najwyraźniej nie przejmował się faktem, że ma na sobie wyciągnięte dresy, i zwykły, granatowy t-shirt.<br />
- Prowadź. - mruknął Sasuke, gdy oboje znaleźli się na zewnątrz.<br />
- Może najpierw zamknął byś drzwi? - przypomniał Naruto.<br />
Brunet spojrzał na drzwi. ''Faktycznie'' powiedział w myślach. Już miał wracać się do domu, gdy czyjaś dłoń przesłoniła mu twarz.<br />
- Dzięki- powiedział biorąc kluczyki od blondyna. Przekręcił zamek, i razem z Naruto udali si na spacer, do jednej z najmniej zatłoczonych części miasta.<br />
<br />
Po piętnastu minutach znaleźli się w parku (tym, w którym parę tygodni temu Uzumaki grał w podchody). Mimo przyjemnej atmosfery panującej w tym miejscu, rzadko kiedy ktoś tędy spacerował. Większość ludzi po prostu wolała wyjść na miasto, lub siedziała w barach z przyjaciółmi.<br />
- Ładnie tu, co nie? Za każdym razem jak tu przychodzę nie mogę się nacieszyć tymi ładnymi widokami! O patrz! Jak byśmy poszli tamtędy to zobaczył byś, gdzie razem z Kibą wywaliliśmy się w błoto! - Naruto jak to zwykle bywało, gdy był z Uchihą, próbował jak mógł, żeby zacząć jakąś rozmowę. I niestety, jak zwykle nie było odzewu od strony bruneta, który mimo tego, że lubił obecność blondyna, w tym momencie miał ochotę wcisnąć mu pięść w gardło.<br />
- Saaasukeeeee...- Uzumaki znowu zaczął jęczeć - Czeeeemuu się nie odzyyywaaasz?<br />
Brunet odwrócił się od niego. To co zobaczył wyglądało dość.. dziwnie? zabawnie?<br />
Naruto rozmasowywał sobie szczękę. Najwyraźniej z ''przegadania'' zaczęła mu nieźle dawać w kość.<br />
- Booo taaaaak - Sasuke spapugował sposób w jaki blondyn powiedział ostatnie zdanie,<br />
- No ale Sasuke... - zaczął Uzumaki - Za każdym razem, gdy chce z tobą rozmawiać, kończy się na tym, że ja paplam, i paplam, i paplam, i paplam, a ty NIC! - powiedział splatając ręcę na wysokości klatki piersiowej - Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?<br />
Uchiha nie odpowiedział. Bo w końcu co miał by mu powiedzieć? '' Przepraszam, ale boję się że jak się na ciebie otworzę, to zostanę zraniony''? Albo ''Nie chce z tobą rozmawiać, bo to pogłębi moje uczucia''? Ewentualnie ''stwierdziłem że jak nie będę zwracał na ciebie uwagi, to się odkocham?'' NIE. Żadnaz tych opcji nie wchodziła w grę.<br />
- Chciałem sprawdzić, czy można umrzeć z przegadania. - skłamał, choć wiedział, że Naruto tego nie kupi.<br />
- Nie, to nie! - naburmuszył się Uzumaki wznawiając marsz. Tym razem jednak, nawet nie pisnął słówka.<br />
Uchiha westchnął. Z radości?<br />
- Niee.. - mruknął do siebie pod nosem.<br />
Westchnął, ponieważ zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest głupi.<br />
- Naruto, czekaj! - zawołał, próbując dorównać kroku Uzumakiemu - To nie tak że się nie lubię czy coś!<br />
- Więc jak?! - wrzasnął Uzumaki odwracając się przodem do rozmówcy.<br />
Brunet natychmiastowo się zatrzymał, żeby uniknąć zderzenia z kumplem.<br />
- Bo ja... - zaczął, jednak zabrakło mu języka w gardle.<br />
- Słucham? - ojć! Naruto wyglądał na trochę poddenerwowanego.<br />
Uchiha zacisnął dłonie w pięści. Cholera!<br />
- To..to nie jest coś, o czym normalny człowiek rozmawia otwarcie. - odpowiedział z opuszczoną głową - Zresztą, to już nieważne. - zakończył, odwracając się na pięcie.<br />
Sasuke przez chwilę wpatrywał się w oddalające się plecy swojego dawnego przyjaciela. Nie minęły trzy minuty, gdy całkowicie zniknął mu z oczu. Świetnie! ''pogratulował'' sobie, uderzając głową w jedno z najbliższych drzew.<br />
- Jestem beznadziejny...<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chłopak jak najszybciej chciał już wrócić do domu. Co on sobie myślał?! On NIGDY nie może się o tym dowiedzieć! Gdyby się dowiedział...Nie! Nie ma mowy. Ma zostać tak jak jest. Nikt (oprócz jego denerwującego brata) nic nie wie, i wszyscy są szczęśliwi.<br />
''Szczęśliwi? Na pewno?'' zapytał głos w jego głowie.<br />
Uchiha wstrzymał marsz. Czy faktycznie było tak jak sobie myślał?<br />
- Żebym ja się posuwał do pomocy od niego. - warknął wyjmując z kieszeni telefon, szukając numeru do ''wielkiego brata'', Wystukał wiadomość, a następnie wznowił marsz powrotny do domu.<br />
<br />
<br />
*** (TAK, WIEM, TO JEST GŁUPIE, I W OGÓLE RZYGAĆ SIĘ CHCE, ALE ZAPRASZAM NA WIĘCEJ)***<br />
<br />
''Itachi, nie wierzę że to robię, ale PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU potrzebuje rady, o której będziesz w domu?'' odczytał z wyświetlacza brunet, po czym schował telefon do kieszeni.<br />
- Słyszałeś Deidara, słyszałeś?! Sasuke prosi mnie o pomoc! - krzyczał z zachwytu..<br />
- Jak miałem usłyszeć, skoro nie czytałeś na głos? - zauważył blondyn - Zresztą, uważaj, bo wypadek spowodujesz. Nie powinno sie korzystac z telefonu, prowadząc samochod.<br />
- Masz rację, więc ty odpisz. - poprosił, podając przyjacielowi telefon - ''Będę po 18''. - podyktował<br />
- Już. - blondyn wysłał sms'a, po czym oddał telefon przyjacielowi.<br />
- Dzięki. To gdzie teraz?<br />
- Na następnym skrzyżowaniu w prawo. - pokierował.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Taaa.. miało być takie długie, a tu KUPA. Ale nic na to nie poradzę. mam tylko nadzieje, że jeszcze coś z siebie wykrzesam na .. na jakieś dłuższe rozdziały :I ~Nagato<br />
<br />
<br /></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-47475959473832168092013-08-21T01:39:00.000-07:002013-08-21T01:39:59.932-07:00po tylu miesiącach...Oj... zanim będziecie chcieli mnie zabić przeczytajcie przeprosiny! ;-; No więc, zacznę od tego: Straaaasznie długo nie dodawałam dziesiątego rozdziału tajemnic. Wena mnie opuściła (I GŁUPIA NIE WRACAŁA DO SIERPNIA). Potem tak jakoś motywacji nie było... Nawet chciałam porzucić bloga, bo stwierdziłam, że pisanie nie jest dla mnie (a to dlatego, że lepiej sprawdzam się w rysowaniu ._.), ale.. doszły dwie osóbki, które domagały się więcej.. no i ktoś o ''tajemnice'' pytał na asku.. więc stwierdziłam, iż za te.. dobra, boję się liczyć ile nic nie dodawałam... po prostu dodam wam baaardzo dłuuugi rozdział :3 jednak musicie pamiętać, że od .. (to były cztery miesiące?) dawna nic nie pisałam, więc to co wyrobiłam do 9-tego rozdziału mogło pójść i nie wróci QnQ no i, żeby osłodzić brak jakiegokolwiek odzewu, wstawiam wam małe...coś... z GRATSU. Tak, wiem... to je FAIRY TAIL, TAM NIE MA MIEJSCA NA YAOI ;-;<br />
<br />
Piątek wieczór. Dziś, zresztą dzień jak co dzień para kochanków wszczęła wieczorną kłótnie...<br />
- Ogrzewanie. - zaczął pewien różowo-włosy.<br />
- Klimatyzacja. - zażądał jego czarnowłosy partner.<br />
Obaj podeszli do siebie na odległość paru centymetrów, i patrząc w swoje oczy zaczęli spór o....<br />
- Ogrzewanie.<br />
- Klimatyzacja!<br />
- Ogrzewanie!<br />
- Klimatyzacja!<br />
- Ogrzewanie, głupia LODÓWKO!<br />
- Klimatyzacja, ZAPAŁKO!<br />
- Ogrzewanie!<br />
- Klimatyzacja!<br />
-Seks na zgodę?<br />
- Ale z klimatyzacją...<br />
- PIERDOL SIĘ!<br />
<br />
KONIEC ._________________.TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-39286146328941285792013-04-02T11:21:00.001-07:002013-04-02T11:22:32.261-07:00Rozdział 9<br />
Na początek powiem, że rozdział był by dłuższy, ale wycięłam jedną scenę, której nie umiałam napisać -_- ale, chyba nie jest tak źle, bo wszystko powinno być zrozumiałe. Co by tu jeszcze... A! Muszę wam podziękować za komentarze, bo gdyby nie one.. oj, krucho by było z tym rozdziałem ;-; a tak to mam już plany na 3 następne x3 *szykujcie się na kupe Itachi'ego*<br />
A no właśnie! Bym zapomniała, że uaktualniłam informacje w zakładce ''Nagato'', więc możecie znaleźć tam mojego facebooka, i tam dowiadywać się na bieżąco o tym, jak idzie praca nad kolejnymi częściami : D i to by było na tyle.... <strike>albo i nie. Muszę ponarzekać na czcionkę ;-; nienawidzę Romana >.< jak już wejdę na komputer, to to naprawię ;-;</strike> ~Nagato<br />
<br />
<br />
Siedzieli w białym korytarzu, czekając na powrót pielęgniarki. Co jakiś czas dochodziły ich szmery z gabinetu, w którym przebywała, jednak nic nie wskazywało na to, żeby prędko do nich wróciła. Prawdopodobnie, nadal przykłada lód, do obitego nosa. Cóż, nic dziwnego, że to tak długo trwa. Uderzył w tą kierownicę dość mocno. Przynajmniej następnym razem będzie pamiętał o zapinaniu pasów...<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Brunet westchnął ciężko. Nadal miał zawroty głowy, jednak nie miał zamiaru nikogo o tym powiadamiać. Co jak co, ale nie miał zamiaru zostać w tym - jego zdaniem - pieprzonym szpitalu dłużej niż potrzeba. Nienawidził takich miejsc od zawsze, i gdyby nie to, że czekał na tego debila, sam wrócił by do domu.<br />
- Nic mu się nie stało, ma tylko torchę obity nos. - usłyszał obok głos pielęgniarki.<br />
- Czyli nie jest złamany? - chciał się upewnić mężczyzna.<br />
- Nie. Przyłożyliśmy mu lód, do jutra opuchlizna powinna zejś. - wyjaśniła kobieta.<br />
Sasuke odetchnął z ulgą. Może i został przez niego potrącony, ale to nie było nic więcej jak swykłe stuknięcie. Przynajmniej on tak uważał. Gdyby nie Minato, wrócił by do domu, tak jak Suigetsu, zamiast kręcić się po jakiś szpitalach!<br />
- A tobie nic nie jest? - kobieta, która przed chwilą rozmawiała z Minato podeszła do Uchihy.<br />
- Nic. - bąknął niechętnie.<br />
- Na pewno? - blondynka spytała surowym tonem.<br />
- Nie, nic mi nie jest. - zapewnił, jednak było to kłamstwem.<br />
Kobieta westchnęła. Ton chłopaka wskazywał na to, że miał już dość siedzenia na korytarzu. Obróciła się na pięcie, i ponownie udała się do gabinetu, w którym czekał na nią pacjent.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Minato, który był już najwyraźniej zmęczony chodzeniem w te i we w tę, usiadł na krześle obok bruneta. Prawdę mówiąc, on również nie miał ochoty tu siedzieć. Tyle, że on, i ten siwowłosy chłopak podejrzewali, że Naruto ma złamany nos, więc trzeba było jechać do szpitala, i to sprawdzić. Do tego Sasuke uderzył głową w asfalt, więc wolał z nim jechać, i zrobić tomografię głowy.<br />
- Na pewno nic ci się nie stało? - zapytał. Co prawda kazał jechać mu z nimi do szpitala, jednak brunet nie miał zamiaru zgodzić się na żadne badania. Do tego cały czas trzymał się tego, że nic mu się nie stało.<br />
- Nic. - powtórzył odpowiedź Sasuke.<br />
Siedzieli w ciszy przez jakiś czas. Dopiero po dziesięciu minutach, pielęgniarka wyszła z gabinetu wraz z blondynem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Sasuke spojrzał na niego, i pierwszym co zauważył był jego czerwony, lekko opuchnięty nos. <i>Może gdyby nie ta lekka opuchlizna, nie wyglądał by tak źle?</i> pomyślał, po czym spuścił głowę. Ból, mimo, że co jakiś czas ustawał, lubił powracać ze zdwojoną siłą. Więc dlaczego nie chciał nikomu o tym powiedzieć?<br />
- Przepraszam. - usłyszał głos obok siebie.<br />
Spojrzał kątem oka na Naruto, który stanął właśnie po jego lewej stronie.<br />
- To nie twoja wina. - powiedział, podnosząc się z krzesła.<br />
- Przecież to ja cię potrąciłem. - przypomniał blondyn, rozpoczynając marsz w stronę wyjścia.<br />
- Może, ale gdyby nie Suigetsu nie wleciał bym ci pod samochód. - sprostował Uchiha.<br />
Naruto nie miał zamiaru się sprzeczać, jednak nie ukrywał sam przed sobą, że miał coś na sumieniu. Owszem, gdyby nie ten siwowłosy koleś, pewnie nic by się nie stało, ale z drugiej strony ''wina zawsze leży no obu stronach''. Przynajmniej tego nauczył go chrzestny. Prawda była taka, że gdyby zwolnił, albo dał poprowadzić ojcowi, mogli by uniknąć zderzenia...<br />
- Patrz jak chodzisz. - starszy blondyn chwycił syna za ramię. Najprawdopodobniej gdyby nie on, chłopak uderzył by twarzą w szybę.<br />
- Em, dzięki. - podziękował, i otworzył drzwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wszyscy troje wyszli ze szpitala, a następnie skierowali się na parking, gdzie Minato zostawił samochód. W krótkim czasie minęli puste miejsca parkingowe, i odnaleźli srebrną Toyotę Corolla. Blondyn wyjął z kieszeni kluczyki, i otworzył mini samochód.<br />
- O cholera! - krzyknął, gdy zobaczył siedzenie pasażera.<br />
- Coś się stało? - zdziwił się Naruto. Uchylił drzwi pasażera, a jego oczom ukazały się resztki rozlanego ramen - Umm... - jęknął, zdając sobie sprawę z tego, kto będzie musiał to sprzątać.<br />
Sasuke uniósł brwi. <i>Jaki ramen?</i> przeszło mu przez myśl, jednak nie miał zamiaru się tym przejmować. Otworzył tylne drzwi, i usiadł za siedzeniem kierowcy. Nie ukrywał tego, że miał już dość tego całego cyrku...<br />
- Nie ważne. - usłyszał głos Minato - Wsiadaj do samochodu. - rozkazał on synowi, i sam wsiadł do auta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto zgodnie z tym co nakazał ojciec wsiadł do samochodu. Zapiął pas, i dopiero po tym Minato postanowił uruchomić silnik. Gdyby jakimś dziwnym trafem znów uderzył się w twarz, mógł by naprawdę złamać sobie nos.<br />
Upewniając się, że Uzumaki i Uchiha pozapinali pasy, przekręcił kluczyk w stacyjce, i wyjechał z parkingu na autostradę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"><br /></span>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> ***</span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Sasuke złapał się za głowę. Nie dość, że tej nocy spał niewiele więcej, niż dwie godziny, to ból wywołany wcześniejszym upadkiem zaczął się nasilać. Spowodowane to było najprawdopodobniej tym, że chwilę wcześniej Minato wjechał w trzy dziury...<br />
- Nic ci nie jest? - usłyszał pytanie blondyna.<br />
- Nie, nic. - skłamał.<br />
- Napewno? Złapałeś się za głowę. - zauważył Uzumaki.<br />
- Nic mi nie jest. - oznajmił stanowczym tonem brunet.<br />
Odwrócił się tyłem od Naruto, i podparł głowę łokciem. Wpatrywał się w przelatujące przed jego oczami obrazy, próbując nie myśleć o chłopaku, który siedział parę centymetrów od niego. Dopóki się nie odzywał, prawię w ogóle nie zwracał na niego uwagi. I to nie było wszystko! W końcu minęło to uczucie, które nachodziło go w chwilach, gdy chłopak był blisko niego. Dzięki temu mógł oderwać się od uczuć. Zapomnieć o swoim małym świecie...<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto kątem oka zerknął na bruneta. O ile się nie mylił, chłopak drzemał. Ucieszyło go to, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że jest zmęczony tym wszystkim. Może było to dość dawno, ale jako dzieciak, Sasuke nienawidził lekarzy, szpitali, czy też pielęgniarek. Jak widać, przez te kilkanaście lat nic się nie zmieniło. Uśmiechnął się, widząc jak głowa bruneta, opada bezwładnie na szybę. Przynajmniej teraz mógł chwilę odpocząć. Jednak ta chwila nie była tak długa, jaką mógł on sobie wymarzyć. Zaledwie po trzydziestu minutach udało im się dojechać pod dom Sasuke.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto odpiął pas, i przysunął się do bruneta.<br />
- Jesteśmy na miejscu. - szepnął, szturchając go lekko w ramię.<br />
Sasuke mruknął coś niezadowolony z pobudki. Uchylił powieki, i kątem oka dostrzegł twarz chłopaka.<br />
- Co? - zapytał zdezorientowany.<br />
- Jesteśmy pod twoim domem. - wyjaśnił Uzumaki, uśmiechając się do niego.<br />
Sasuke przytaknął. Odsunął się od szyby, a następnie odpiął pas, żeby móc wyjść z samochodu. Krzyknął do Minato krótkie dziękuję, i powoli doczołgał się do upragnionego domu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto przyglądał się, jak postać chłopaka znika za drzwiami wejściowymi. Wciąż miał wrażenie, że coś się stanie...<br />
- Zapnij się, jak tym razem w coś uderzysz, możesz naprawdę złamać sobie nos. - odezwał się Minato, włączając silnik.<br />
I tym razem blondyn się posłuchał. Posłusznie usiadł na poprzednim miejscu, i zapiął pasy. Po chwili dotarli na swoją ulicę. Zaraz po tym starszy blondyn zaparkował się przed domem. Obaj z Naruto wysiedli z auta, i wolnym krokiem skierowali się w stronę drzwi. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, jak może powitać ich Kushina. A mianowicie, opcje były dwie: albo ich zbeszta, albo zbeszta tak, że przez najbliższe trzy miesiące nie wsiądą do samochodu.<br />
Minato wziął głęboki oddech, i chwycił za klamkę.<br />
- Matko, tak się martwiłam! - kobieta rzuciła się na nich w drzwiach - Nic wam się nie stało? - zapytała drżącym głosem.<br />
Oboje spojrzeli po sobie zdziwieni.<br />
- N- nie nic. Naruto miał tylko trochę obity nos. - powiedział Minato, odkładając kluczyki na szafce.<br />
- Musiało cię boleć, prawda? - rudowłosa podeszła do syna - Nie martw się, mamusia jest z tobą. - powiedziała przytulając go do siebie.<br />
Naruto nieco zaskoczony, również objął swoją matkę. Nie miał pojęcia co się jej stało, ale zachowywała się tak, jakby potrącił go tir, na głowę spadł automat, a na koniec wypadł by z drugiego piętra. A fakt faktem, kiedyś spadł z drugiego piętra...<br />
- Nic mi nie jest, naprawdę. - mruknął, głaszcząc ją po plecach - A teraz puść, nie mogę oddychać. - stęknął.<br />
Kobieta - mimo, że nie chciała - wypóściła go z uścisku.<br />
- Może jesteście głodni? - zapytała jakby znikąd.<br />
- Nie jestem głodny. - odezwał się Minato, chowając buty - Ale dziękuję za troskę. - podziękował, całując małżonkę z czoło.<br />
Kushina uśmiechnęła się pod nosem. Stanęła na palcach, i cmoknęła partnera w usta.<br />
Naruto przyglądał się tej scenie z uśmiechem. Rodzice prawie w ogóle nie mieli dla siebie czasu, więc takie urocze sceny nie zdarzały się zbyt często...<br />
- No, koniec tego dobrego! - odezwała się Kushina - Ty jutro idziesz do szkoły, a my do pracy! - zawołała wychodząc z przed pokoju - Myć się, i do łóżka! - próbowała powiedzieć stanowczym tonem.<br />
Minato popatrzył na nią z uśmiechem na twarzy. Wyraz twarzy kobiety wyglądał tak, jak by za chwilę miała ''walnąć klocka''.<br />
- Idę, idę. - powiedział Naruto z podniesionymi rękoma.<br />
- Tylko sobie ze mnie nie kpij. - warknęła rudowłosa, jednak po tym na jej buzi znowu pojawił się uśmiech - No ruchy! - krzyknęła, klepiąc syna w tyłek, gdy ten wchodził na schody.<br />
- Ała! - Naruto złapał się za pośladki.<br />
Jego matka może była drobna, ale siłą dorównywała jemu samemu.<br />
Widząc jej ''zabójcze'' spojrzenie, szybko się odwrócił, i w trymigach pognał do pokoju. Zrzucił z siebie ubranie, i tak jak poprzednie, rzucił je na krzesło. Podszedł do szafy, i wyjął z niej czyste bokserki, po czym poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po pięciu minutach wyszedł z niej w samym ręczniku, i nie kłopocząc się z zakładaniem bokserek, zszedł do kuchni.<br />
- Ja tylko po jabłko! - krzyknął w stronę matki, która nie trawiła latania półnago po domu.<br />
Wziął owoc z koszyka, który stał niedaleko lodówki. Z jabłkiem w zębach, i trzymając się za ręcznik wrócił do łazienki. Zabrał z niej bokserki, po czym wrócił do swojego pokoju . Zasłonił żaluzje, i w końcu wypóścił jedyne okrycie. Ręcznik na ziemie, więc w końcu postanowił założyć coś na tyłek. W bokserkach na dupie podszedł do biurka, i zaczął pakować potrzebne podręczniki i zeszyty.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gdy skończył podszedł do łóżka, i założył na siebie spodnie od piżamy - które jak zwykle - leżały pod nieposłaną kołdrą. Przed pójściem spać przeciągnął się jeszcze parę razy, i uprzątnął ubrania, które walały się na krześle. Wziął go ręki jeansy wiszące na oparciu, i po złożeniu schował do szafy. To samo zrobił z trzema koszulkami, czarnym dresem, oraz...<br />
- Bluza Sasuke. - powiedział na głos biorąc owe ubranie do ręki.<br />
Stał teraz przed szafą, i nie miał pojęcia co z nią zrobić. W końcu Uchiha powiedział, że i tak w niej nie chodzi...<br />
<i>Nieważne</i> pomyślał, i zamknął szafę. Rzucił bluzę na łóżko, i usiadł obok niej.<br />
Spuścił głowę, i tępo wpatrywał się w ziemię. Wyrzuty sumienia, które tak bardzo próbował tłumić wróciły. Miał ochotę wyjść z domu, i wykrzyczeć wszystkie uczucia, jakie się w nim kłębiły. Bezsilność, oraz gniew, wywołane potrąceniem swojego przyjaciela...<br />
- Heh. - mruknął pod nosem.<br />
Tak właściwie, to nie był pewny czy mógł go tak nazwać. To, że w dzieciństwie znali się na wylot, nie oznaczało, że nadal tak jest. Każdy z nich szedł przez życie inną ścieżką. Nie widzieli się tyle lat, ani nie rozmawiali, więc czy nadal mogą nazywać się przyjaciółmi?<br />
- Pierdole to.. - powiedział sam do siebie.<br />
Przetarł ręką łzy, i wstał na równe nogi. Zgasił światło, po czym znowu wrócił do łóżka. Zakrył się po uszy kołdrą, i zamknął oczy.<br />
<i>Nie myśl już tyle!</i> rozkazał sobie, jednak to nie podziałało. Dopiero po godzinie bezsilności udało mu się zasnąć...<br />
<br />
***<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Obudził go budzik, który zadzwonił dokładnie o siódmej rano. Chłopak niechętnie podniósł się, żeby go wyłączyć, po czym znowu padł twarzą na poduszkę. Miał wrażenie, jakby ktoś wyssał z niego całą energię. Wiedział jedno: nie podobało mu się to uczucie.<br />
Prędko podniósł się z łóżka, i wyszedł do łazienki. Stanął przed umywalką, i zarz po tym przemył sobie twarz zimna wodą.<br />
- Tak lepiej. - stwierdził, i spojrzał w lustro.<br />
Woda ściekała po jego twarzy, i skapywała na umywalkę, jednak nie na to zwracał uwagę. Bardziej obchodził go jego nos. Zbliżył się więc odrobinę do lustra, i spojrzał na niego. Na szczęście nie był już czerwony, ani spuchnięty, więc nie było potrzeby ''pożyczania'' kosmetyków mamy.<br />
Z uczuciem niewielkiej ulgi wytarł twarz, i wrócił do swojego pokoju.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Tam zrzucił z siebie spodnie, i podszedł do szafy. Wyjął z niej mundurek, i zaczął przygotowywać się do wyjścia. Zarzucił na siebie koszulę i spodnie, a z marynarką i plecakiem pod ręką zszedł na parter. To, a raczej chłopak którego zobaczył w kuchni nieco go zaskoczył.<br />
- O, w końcu jesteś! - zawołał szatyn, zeskakując z krzesła.<br />
- Co ty tu robisz tak wcześnie? - spytał blondyn, odkładając rzeczy na blat.<br />
- Wstałem wcześniej, i postanowiłem, że wpadne. - powiedział, podchodząc do chłopaka - A ty widać dopiero wstałeś. - zauważył, birąc w ręce niezawiązany krawat Uzumakiego.<br />
- Kiba, ja umiem się ubrać. - powiedział, przyglądając się jago poczynaniom.<br />
Inuzuka jednak nie zwrócił na niego uwagi. Zawiązał krawat blondyna, i dopiero po poprawieniu kołnierza, zdecydował się mu odpuścić.<br />
- Gdzie jest mama? - zapytał Naruto, siadając przy stole.<br />
- Śpi. Powiedziałem, że mogę sam na ciebie zaczekać. - odpowiedział Kiba, siadając naprzeciwko blondyna - Ej, jak to jest, że ten stół jest taki mały, a zmieściliście się tu razem z całą rodziną Uchiha? - zapytał, gdy blondyn sparował chleb masłem.<br />
Naruto spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.<br />
- Skąd to pytanie? - zdziwił się, wsadzając kanapkę do ust.<br />
- Tak sobie. - wyznał szatyn - Miałem się o to spytać w sobotę, ale wyleciało mi z głowy.<br />
Uzumaki przełknął kęs, który miał w ustach:<br />
- Jest rozkładany.- rzekł którko, i wrócił do jedzenia.<br />
Kiba przytaknął - chyba - zadowolony z odpowiedzi. Jednak po chwili znudziło mu się bezczynne siedzenie, więc zaczął chodzić w kółko po kuchni.<br />
W tym czasie Naruto zjadł śniadanie, i zostawiając Inuzukę w pomieszczeniu, udał się do łazienki. W dwie minuty umył zęby, i wrócił na dół, gdzie czekał na niego przyjaciel.<br />
- Trzymaj! - zawołał szatyn, rzucając w jego stronę plecak, i marynarkę.<br />
- Dzięki. - krzyknął Naruto, łapiąc swoje rzeczy.<br />
W krótkim czasie dotarli na główną ulicę, i zaczęli marsz do szkoły. Oczywiście nie obyło się bez lekkich przepychanek, napadów śmiechów, oraz narzekań Kiby pod tytułem ''czemu ta szkoła jest tak daleko''.<br />
Po dwudziestu minutach obydwoje weszli do budynku, zmienili obuwie, i migiem udali się do sali. Paroma susami pokonali korytarz, i stanęli przed salą 1-7.<br />
- Witam was panie! - krzyknął teatralnym głosem Inuzuka.<br />
Razem z Naruto usiedli w dwóch ostatnich ławkach, i rozpoczęli bardzo interesującą grę w kółko i krzyżyk.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naruto czuł się jakoś nieswojo. Dwa rzędy przed nimi siedział chłopak, który został przez niego wczoraj potrącony. Miał wrażenie, że coś jest nie tak. I tym razem nie chodziło o to, że czuje się nieswojo, w jego towarzystwie. On po prostu nadal dusił w sobie poczucie winy. Nadal nie wybaczył sobie tego, że przez niego Sasuke mógł wylądować w szpitalu.<br />
***<br />
- Dzień dobry, wybaczcie mi spóźnienie! - nauczycielka weszła do klasy z piętnastominutowym opóźnieniem - Nie wstawajcie, tylko wyjmijcie podręczniki! - powiedziała, próbując ustabilizować oddech.<br />
Klasa przyglądała się jej z niemałym zdziwieniem. Zachowywała się tak, jak by 3 minuty temu wyszła z domu.<br />
- Przepraszam! - przewodnicząca klasy wstała z miejsca - Co się stało z Kurenai - sensei? - zapytała nauczycielkę.<br />
Ta odwróciła się w stronę klasy, i po paru głębszych oddechach postanowiła w końcu wszystko im wyjaśnić:<br />
- Kurenai jest na zwolnieniu, dopiero dziś dowiedziałam się, że zaczynam pracę. - wytłumaczyła i stanęła na środku klasy - Więc, może się sobie przedstawimy? - zaproponowała wszystkim.<br />
Po klasie przeszedł szmer. Każdy snuł teorię pod tytułem ''co się stało asie.z Kurenai- sensei''?<br />
- Hinata Hyuuga. - przewodnicząca przerwała szumy w sali - Dziewczyna siedzącego w kącie Kiby Inuzuki, i siostra Neji'ego Hyuugi. - powiedziała z uśmiechem, i usiadła na swoim miejscu.<br />
Nauczycielka, siedząc za biurkiem, podparła się ręką o brodę. Próbowała ukryć uśmiech, którego nie mogła się pozbyć po usłyszeniu fragmentu o chłopaku.<br />
- No dobrze. - w końcu wstała z miejsca - Ja nazywam się Mizuki Yuuma, jestem przyjaciółką, syna, dyrektora Sarutobiego, i chyba dzięki temu udało mi się zdobyć tę pracę. - wyznała - To na razie wszystko co mam do powiedzenia. Teraz wy. - oznajmiła.<br />
Uczniowie, kolejno zaczęli przedstawiać się nauczycielce. Niektórzy - tacy jak Shikamaru - podali tylko swoje nazwiska, inni - na przykład Naruto - powiedzieli co lubią, czy też nie, a jeszcze inni...<br />
- Jestem Kiba Inuzuka! Chłopak naszej przewodniczącej, i najzajebistrzy chłopak w tej szkole!<br />
Mizuki-sensei zakryła sobie twarz dłonią, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Szatyn wyglądał jak idiota z wypiętą klatą.<br />
- N- no dobrze dzieci, chyba już nie zdążymy zrobić lekcji. - stwierdziła pod koniec zajęć - Do.. do jutra. - powiedziała, ledwo powstrzymując chichot.<br />
Dosłownie pół minuty później zadzwonił dzwonek. Jedni uczniowie wyszli z sali, a drudzy wręcz przeciwnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Sensei pozbierała swoje torby, i zaczęła kierować się w stronę wyjścia.<br />
- Em, Mizuki-sensei. - jeden z uczniów podszedł do kobiety - Przepraszam, że pytam, ale co to? - wskazał na trzy, krótkie kosmyki stojące jej z boku głowy.<br />
- O, o tym mówisz? - spytała się, biorąc włosy do ręki - Naruto, tak? - upewniła się - Kilka miesięcy temu musiałam mieć zszywaną głowę. - wyjaśniła - A teraz wybacz, zaraz mam kolejną lekcje. - powiedziała, i wyszła z sali.<br />
- Hehe, rzuciła cię! - szatyn zaszedł blondyna od tyłu<br />
- Tobie chyba naprawdę dosypano coś do herbaty. - jęknął blondyn, odwracając się do kolegi.<br />
- Oj tam, oj tam. - Kiba machnął ręką - Ja po prostu jestem wspaniałym aktorem. - powiedział unosząc dłoń w teatralnym geście.<br />
- Tsa. Ty jesteś aktorem, a ja nadal nie wiem na jakie zajęcia mam chodzić... - mruknął blondyn wychodząc z sali.<br />
- Ej, czekaj! - Inuzuka zrównał się krokiem z kumplem - To może chodź ze mną!<br />
- A na co ty chodzisz? - zapytał Uzumaki.<br />
Kiba uśmiechnął się pod nosem. Wyprzedził blondyna, i ukłonił się przed nim, po czym odpowiedział:<br />
- Za zajęcia teatralne, milordzie.<br />
Naruto wybuchł śmiechem, słysząc to zdanie w jego wykonaniu.<br />
- To wszystko wyjaśnia. - powiedział, próbując przestać się śmiać.<br />
Oboje w czasie przerwy usiedli na jednej z ławek, gdzie Kiba namawiał Uzumakiego na uczęszczanie z nim na zajęcia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po dzwonku uczniowie z jego klasy zaczęli zbierać się w sali.<br />
Inuzuka i Naruto usiedli w swoich ławkach, i czekali aż nauczyciel zacznie zajęcia.<br />
- To idziesz, co nie? - chciał jeszcze raz upewnić się Kiba.<br />
- Idę, idę. - potwierdził Uzumaki.<br />
Wolał już chodzić ze swoim szalonym kumplem na zajęcia teatralne, niż szukać klubu niewiadomo ile.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Natempną lekcje mieli mieć z profesorem Asumą, który uczył biologii. Gdy tylko wszedł do sali, w klasie na nowo zaczęły się szmery i plotki. Gdy tylko usiadł, widać było, że przyszedł do szkoły niewyspany. Miał worki pod oczami, nieobecny wzrok, i chyba zapomniał się ogolić...<br />
- Pst, Shikamaru. - Kiba wychylił się z ławki - A co jeśli Kurenai jest.. .- zamiast powiedzieć o co mu chodzi, dłońmi zaczął głaskać się po niewidzialnym brzuchu.<br />
Nara wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia, czy Asuma i Kurenai mogli mieć dziecko...<br />
- Chociaż.. To bardzo możliwe. - powiedział po chwili.<br />
- Hinata, sprawdź listę! - poprosił sensei, próbując uporządkować książki na biurku - A wy otwórzcie podręczniki na stronie 36. - rozkazał, a sam wyjął z kieszeni telefon, i wyszedł z sali.<br />
Hyuuga zgodnie z prośbą nauczyciela wstała z ławki, i zaczęła sprawdzać listę obecności. Przeleciała oczami po klasie, po czym zaczęła wpisywać obecności, i nieobecności.<br />
- Em, przepraszam... - przeliczyła jeszcze wszystkich uczniów - Ktoś widział Uchihę Sasuke? - zapytała na głos.<br />
Naruto, zarówno jak i reszta klasy, spojrzał na ławkę przyjaciela z klasy.<br />
<i>Gdzie on jest</i> ? przeszło Uzumakiemu przez myśl.<br />
- Czyli nikt? - wywnioskowała brunetka, i wstawiła nieobecność chłopakowi.<br />
Odłożyła długopis na miejsce, i wróciła do swojej ławki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uczniowie zajęli się czytaniem tematu, który wskazał im Asuma, jednak coś tu było nie tak. Sensei najpierw rozmawiał przez telefon, a potem - prawdopodobnie - został zawołany przez dyrektora.<br />
Czas upływał coraz wolniej. Naruto po raz siódmy czytał to samo zdanie. Wmawiał sobie, że nic się nie stało. Że Sasuke się zerwał, lub został wezwany przez wychowawcę. <i>Tak, to na pewno to!</i> powtarzał, jednak nie dawało to skutków.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po pół godziny do klasy wrócił Asuma, z dość nietęgą miną. Stanął na środku klasy, i uprzednio prosząc o zamknięcie podręczników, ogłosił dwie wiadomości:<br />
- Mam dlka was dwie wiadomości: dobrą i złą. - zaczął - Dobra, a przynajmniej dla mnie jest taka, że Kurenai jest na zwolnieniu macierzyńskim. A zła jest taka...<br />
<br />
<i>Że Uchiha Sasuke został zawieziony do szpitala.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
O, i jeszcze jedno xD rozdział był by dłuższy, ale mi się nie chciało ;-; no, i zdałam sobie sprawę z tego, że Sasuke chodzi z Naruto do klasy xC ~NagatoTXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-82073008828726217682013-03-10T10:47:00.001-07:002013-03-12T00:43:19.294-07:00Rozdział 8<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Cóż, tak jak wspominałam w poprzednim poście mam problemy z wejściem na kompa, a co dopiero na korzystanie z niego, kiedy wszyscy mogą spojrzeć na, to co robisz. Udało mi się to napisać tylko dlatego, że się zakatarzyłam (pamiętajcie, o noszeniu czapki). No, ale gdyby nie to nie nabazgrałabym tego ♥ Cóż, na wstępie nie mam wam za dużo do powiedzenia, reszta po przeczytaniu...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Nastolatek spał na kanapie już od dłuższego czasu. Raz na jakiś czas zdarzyło mu się przekręcić na drugi bok, jednak nic nie wskazywało na to, żeby się obudził. Z tego też powodu Kushina postanowiła go nie budzić. Starając się go nie obudzić, poprawiła poduszkę na której spał, i po cichu wyszła z pomieszczenia.<br /> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Blondyn otworzył oczy, jednak po chwili zasłonił je dłonią. Słońce przedostające się do pokoju przez okno było w tej chwili za jasne. Zacisnął powieki próbując sobie przypomnieć, dlaczego śpi na kanapie. <i>Racja... </i>stwierdził . Przecież wrócił do domu dopiero po czwartej nad ranem. Nic dziwnego, że nie chciało mu się już czołgać na piętro, skoro z trudem dotarł do salonu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- W końcu się obudziłeś? - usłyszał nad sobą głos matki.<br />- Taa.. - odpowiedział patrząc przez palce na jej twarz - Która godzina?<br />- Po piętnastej. - odpowiedziała spokojnym głosem, siadając obok chłopaka - Myślałam, że faktycznie zostaniesz u Uchihy... - zaczęła mówić sama do siebie, patrząc w przestrzeń.<br />- Uhm. - bąknął, choć sam nie wiedział co mówi kobieta. Chwilowo był bardziej skupiony na przypomnieniu sobie tego, co robił wczoraj wieczorem.<br />-Jesteś głodny? - Kushina przerwała jego przemyślenia.<br />- Trochę. - mruknął chłopak, co potwierdziło burczenie jego brzucha.<br />Kobieta zaśmiała się cicho. Wstała z kanapy na której leżał jej syn, i kiwnęła do niego głową, nakazując mu, żeby wstał.<br />- Idziemy na ramen przed korepetycjami? - zapytała z uśmiechem na ustach, kierując się do przedpokoju.<br />- Na ramen? - Naruto natychmiast podniósł się do siadu - Trzeba było tak od razu! - krzyknął zrywając się z miejsca.<br />Rudowłosa uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy jej syn w podskokach stanął tuż przed nią.<br />- Jednak najpierw jest jedno ale... - mruknęła, na co blondynowi zrzedła mina - Masz mi powiedzieć skąd ta bluza, oraz dlaczego wróciłeś tak późno? - zapytała, i z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej czekała na odpowiedź.<br />Naruto zastanowił się chwilę nad pytaniami które zadała mu matka.<i><br /></i>- Skąd wiesz, że mam korepetycje? - spytał, nie przejmując się pytaniami, które mu zadała.<br />- Itachi do mnie dzwonił. - wyjaśniła - Prosił, żebyś przyszedł pół godziny później, bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Teraz twoja kolej. - oznajmiła ze srogim wyrazem twarzy.<br />Chłopak westchnął cicho. <i>Czemu zawsze jest jakiś haczyk?</i><br />- No więc... Bluzę mam od Sasuke, bo mi ją dał Itachi, bo byłem mokry, bo z Kibą wpadłem do jeziora. - wytłumaczył. Nie było w tym jakiegoś ładu i składu, ale wyglądała na to, że na razie zadowolił matkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Rudowłosa bez słowa weszła do przedpokoju, i zabrała się za wiązanie swoich ulubionych, czarnych trampek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- A drugie pytanie? - upomniała się wstając z kucek.<br />- Po podchodach byłem u Uchihy. - odpowiedział blondyn.<br />- Więc możemy iść. - powiedziała - Tyle, że mógł byś się przebrać. - zauważyła patrząc na ubrudzone jeansy syna.<br />Chłopak spuścił głowę. Dopiero teraz sobie uświadomił, że spodnie które miał na sobie, wylądowały wczoraj razem z nim w płytkim jeziorku. Westchnął przeciągle odwracając się na pięcie.<br />- Aaale tak mi się nie chceee! - jęknął, włócząc się w stronę schodów.<br />- Jeśli chcesz iść, to nie możesz przy mnie wyglądać jak flejtuch! - krzyknęła do Uzumakiego.<br />Naruto bąknął coś pod nosem, ale doczołgał się na piętro, do swojego pokoju. Szybkim ruchem ściągnął z siebie spodnie, i założył inne, które leżały na krześle. Stanął przed lustrem wbudowanym w drzwi jego szafy, i zagwizdał z aprobatą.<br />- Co jak co Uzumaki, ale tyłek to masz niezły. - powiedział sam do siebie, i wyszedł z pokoju - Może być?! - krzyknął ze schodów do matki.<br />- Ujdzie. - odpowiedziała widząc swojego pierworodnego.<br />Naruto zadowolony z odpowiedzi podniósł zaciśniętą pięść do góry.<br />- Forever Ramen! - krzyknął gdy już zszedł ze schodów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Rudowłosa zaśmiała się widząc jego radość. Podniosła kluczyki z szafki na buty, i wyszła z domu.<br />- Nie podniecaj się tak. - upomniała syna, który właśnie zakładał buty.<br />- Jak bym się podniecił, to by mi stanął. - powiedział, po czym błyskawicznie zakrył usta dłonią.<br />Powoli podniósł się z kucyków, i odwrócił w stronę matki.<br />- Ja ten, noo.. - jęknął przez dłoń.<br />- Nie martw się, ja cię za to nie zabije. - uspokoiła go - A teraz wychodź, muszę zamknąć dom. <br />Blondyn odetchnął z ulgą. Nigdy nie przeklinał przy rodzicach, i mógł się bez tego obejść.<br />- Tylko nie mów nic tacie. - poprosił Kushinę, którą właśnie wyminął.<br />- Jeszcze czego! To mi by się dostało za to, że na ciebie nie nakrzyczałam. - powiedziała, po czym się roześmiała.<br />Bawiło ją to, że chłopak tak bał się Minato. Prawdą było, że potrafił nieźle nakrzyczeć, ale to była jedynie gra. W końcu chłopak nie może mieć za rodziców ludzi, którzy nigdy go nie ochrzanią, bo niczego by się nie nauczył.<br />- Idziemy, czy nadal będziesz się uśmiechać do drzwi? - Naruto jęknął opuszczając ręce wzdłuż ciała.<br />- A co jak bym wybrała to drugie? - spytała odwracając się do niego z uśmiechem jeszcze szerszym, niż zazwyczaj.<br />Jednak nie zwlekała już dłużej. Schowała klucze do kieszeni czerwonych spodni, po czym oboje skierowali kroki w stronę głównej ulicy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Uzumaki uśmiechnął się widząc ''swój sklep''. Nie wiedział czemu zawsze gdy go widzi, to się uśmiecha, jednak nie miał nic przeciwko takiej reakcji. W końcu tam spotkał Ino, która była pierwszą osobą, jaką tu poznał.<br />- Co się tak uśmiechasz? - uśmiech na twarzy Naruto nie uszedł uwadze Kushiny - Jest coś, o czym nie wiem?<br />- Nie, nic. - skłamał wsadzając ręce do kieszeni bluzy.<br />- Skoro tak twierdzisz... - zrezygnowała z dalszego przesłuchania - Ale wyjaśnij mi jedno. Czemu nadal się nie przebrałeś?<br />Naruto został zbity z tropu.<br />- Hę? - zdezorientowany popatrzyła Kushinę.<br />- Kazałam ci się przebrać, a ty tylko zmieniłeś spodnie. - powiedziała podnosząc do góry palec wskazujący.<br />- Mamo, ja po prostu chce zjeść ramen. - jęknął łapiąc się za brzuch.<br />To Kushina tym razem jęknęła. A tak chciała się z nim podroczyć...<br />- Niech ci będzie. - westchnęła po zwiększyła tępo marszu - Rusz się, o tej porze ramen smakuje najlepiej!<br /><br /> Szybko minęli sklepy przy głównej ulicy, i skręcili w drugą uliczkę po prawej. Od tamtego zakrętu nie minęły dwie minuty, a już byli na miejscu. Restauracja, a w zasadzie bar nie był wielki, ale wydał się przyjemnym miejscem. Kolorowy szyld z napisem ''Ichiraku Ramen'', i ciepłe kolory przyciągały wzrok. <br />- Dzień dobry panu, poproszę dwie porcje ramen miso. - przywitała się Kushina, siadając na jednym ze stołków przy ladzie.<br />Mężczyzna stojący po drugiej stronie baru odwrócił się do kobiety, i po chwili na jego starej twarzy pojawił się uśmiech.<br />- Dawno cię tu nie widziałem. - powiedział przyjemnym dla ucha głosem - Słyszałem, że twój syn już się wprowadził.<br />- Ach, tak. - powiedziała wesoło – Teuchi, poznaj Naruto. - wskazała na blondyna, siedzącego na krześle obok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- Dzień dobry! - przywitał się wyciągając dłoń do mężczyzny - Miło mi pana poznać.<br />- Mi ciebie tez. - powiedział staruszek ściskając jego dłoń. - Daj mi chwilkę, a przygotuje ci najlepszy ramen jaki jadłeś w całym swoim życiu. - powiedział podchodząc do garów.<br />Naruto rozweselił się słysząc te słowa.<br />- Oby tak było, umieram z głodu. - powiedział głaszcząc się po ''pustym'' brzuchu.<br />Staruszek zaśmiał się przecedzając porcje klusek, które następnie włożył do dwóch misek, i zalał gorącą zupą. Włożył w nie jeszcze po pół jajka, wołowinę, i postawił przed obojgiem.<br />- Smacznego. - powiedział, i spojrzał na Naruto, który właśnie zabrał się do jedzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Przez chwilę Naruto siedział w bezruchu, z ustami pełnymi klusek, i tępo wpatrywał się w miskę zupy.<br />- Staruzku... to najlepse lamen jakie jadlem w calym swoim syciu. - powiedział z pełną buzią.<br />- A nie mówiłem! - powiedział Teuchi z szerokim uśmiechem - No Kushina, teraz będziesz mi się tłumaczyć, czemu wcześniej takiego fajnego chłopaka tu nie przyprowadziłaś! <br />Rudowłosa przełknęła porcje, którą miała w ustach, po czym odpowiedziała:<br />- Zajmowałam się firmą. - wyjaśniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- A właśnie! Jak wam idzie? – zapytał staruszek wyciągając spod lady mały stołek, na którym usiadł naprzeciwko rozmówczyni.<br />- Mogło by być lepiej. - odpowiedziała kobieta wzdychając - Autorzy nie zgłaszają się do tak nieznanej firmy. - powiedziała z posmutniałą miną.<br />- Nie martw się słońce! Zapewniam cię, na pewno znajdziecie jakiś autorów! - zapewnił starzec - Trzeba tylko trochę poczekać. Myślisz, że moje ramen od samego początku było takie smaczne? - zapytał, na co Kushinie na nowo wrócił humor.<br />- Dziękuję.- powiedziała z uśmiechem - Postaram się częściej przychodzić - obiecała wstając z krzesła.<br />- Już idziemy? - Naruto dopiero zaczął wykazywać jakiekolwiek oznaki swojej obecności.<br />- Tak, przecież nie możemy tu siedzieć do wieczora. - zauważyła.<br />- A- ale ten ramen był taki dobry! - jęknął przytulając do piersi swoją pustą miskę.<br />- Jutro tu wrócisz. A teraz rusz się, bo jesteś umówiony z Itachim. - przypomniała wyjmując pieniądze z kieszeni spodni - Jeśli mój syn uzależni się od twojego ramen, liczę na siedemdziesięcioprocentową zniżkę. - zwróciła się do kucharza podając mu 275 jenów.<br />- Nie więcej niż pięćdziesiąt. - oznajmił staruszek u uśmiechem na ustach. Jeszcze nikt aż tak nie był zadowolony z jego ramen!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Naruto spojrzał jeszcze na miskę, po czym - niemalże ze łzami w oczach - odłożył ją na blat.<br />- Nie zapomnij o mnie, skarbie. - powiedział do miski.<br />Teuchi i Kushina przyglądali się tej sytuacji z miną mówiącą coś w stylu: ''o co k*rwa chodzi''. Może faktycznie blondyn uzależnił się od ramen?<br />- Możemy iść. - oświadczył wstając z krzesła - Mogę wytatuować sobie pana imię na brzuchu? - zwrócił się jeszcze do Teuchi’ego. <br />- Nie wiem, czy mama ci na to pozwoli. - powiedział ''guru'' Uzumaki'ego<br />- O to nie muszę się martwić! Wszystkie moje tatuaże są z henny. - wyznał podnosząc do góry bluzę, i pokazując brzuch, na którym widniał mały lisek, coś, co wyglądało jak mały ptaszek, i ledwo widoczna już literka ''N''. <br />- Ty już chyba naprawdę nie masz co robić. - wtrąciła się kobieta widząc to wszystko.<br />- Chłopakowi się nudziło, co miał zrobić? - usprawiedliwił go staruszek. <br />- Więc mogę? - ponowił pytanie blondyn.<br />Teuchi zaczął udawać zamyślonego, jednak już po chwili kiwnął potwierdzająco głową, na co Uzumaki podskoczył ze szczęścia.<br />- Oj, już się tak nie podniecaj. - mruknęła kobieta, biorąc blondyna pod pachę - Idziemy, do zobaczenia! - krzyknęła do mężczyzny, i odciągnęła syna od ''Ichiraku''.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Ciągnęła go przez dziesięć metrów, zanim w końcu się opanował, i odwrócił od baru. Kushina miała wrażenie, że idzie właśnie na spacer z małym dzieckiem. Uśmiechnęła się gdy tylko o tym pomyślała. Nadal pamiętała jak uczyła Naruto chodzić, mówić, czy załatwiać swoje potrzeby w toalecie, a nie na trawniku. Był wtedy taki słodki! Małe, pyzate policzki, i te jaśniutkie blond włosy...<br />- Żegnaj rameniku. - jęk Naruto przerwał nawał wspomnień które zgromadziły się w jej głowie.<br />Rudowłosa głośno wypuściła powietrze z ust. <i>A ten tylko o jednym...</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Oboje szli dalej w milczeniu. Kushina: ponieważ wspominała dawne czasu, Naruto: bo nadal myślał o swoim cudownym ramen.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Gdy tylko doszli do pierwszego skrzyżowania Kushina zatrzymała się, i zwróciła do blondyna.<br />- Trzymaj, i nie zrób z siebie idioty. - powiedziała dając mu 900* jenów - Spytaj się jeszcze ile Itachi chce za te zajęcia.<br />- Jasne. - zapewnił, chowając pieniądze do tylnej kieszeni spodni - O której tata będzie w domu?<br />- Pewnie na dwudziestą. - odpowiedziała, choć nie była tego taka pewna. <br />Spotkania w biurze wiązały się z godzinami dyskusji. To między innymi dlatego starali się wymieniać obowiązkami. Gdyby oboje pracowali Naruto musiał by siedzieć sam w domu, czego oboje nie chcieli.<br />- Oby, będę musiał mu się pochwalić, jaki to genialny jestem z matematyki. - powiedział wypinając klatkę piersiową.<br />- Najpierw to ty musisz oceny poprawić. - przypomniała - A teraz idź, bo ci nauczyciel ucieknie. - dokończyła klepiąc go po ramieniu, i bez słowa wznawiając marsz do domu.<br /> Naruto skręcił w boczną uliczkę, na której znajdowała się rezydencja państwa Uchiha. Trochę żal mu było tego, że znowu zostawia mamę samą w domu. Weekendy były nielicznymi dniami, gdy jego rodzice mieli wolne. Co tydzień Minato i Kushina wymieniali się dniami wolnymi, i to dla niego. Czy to w porządku, że wczoraj zostawił Kushinę samą w domu od *16 lub 17, musze sprawdzić* ? Do tego dziś przespał pół dnia, a teraz szedł do Uchihy, przez co czas który mogła, i chciała mu poświęcić przepadł jak zeszłoroczny śnieg.<br />- Wynagrodzę ci to. - obiecał sobie na głos.<br />W trzy minuty minął kiosk, mały sklepik, oraz dom należący do rodziny Hyuuga. Chwilę potem znalazł się już na posesji państwa Uchiha, i paroma susami znalazł się przy drzwiach.<br />- Już idę! - usłyszał po tym, gdy zadzwonił dzwonkiem.<br />Po chwili w drzwiach zobaczył najmłodszego członka rodziny, którego mina wskazywała na to, że to nie jego się tu spodziewał. Brunet stał przez chwile z nieokreśloną miną, jednak po chwili odsunął się od drzwi, przepuszczając Uzumakiego.<br />- Dobry. - mruknął Naruto mijając go.<br />- Bry. - bąknął Uchiha wychylając się za drzwi - Kręcił się tu może siwy licealista? <br />- Nie zwracałem na to uwagi. - odpowiedział zgonie z prawdą Naruto.<br />Sasuke westchnął, i z impetem zamknął za sobą drzwi.<br />- Skurwiel znowu się spóźnia. - zaklął pod nosem, odwracając się do blondyna. <br />Przez chwilę stał w bezruchu przyglądając się mu, na co tamten uniósł brwi.<br />- Mam coś na twarzy?- spytał przecierając policzek dłonią.<br />- Nie, nic. - zapewnił Uzumakiego brunet – Po prostu się zastanawiam czemu nadal chodzisz w tej bluzie. - wyznał chowając ręce do kieszeni swoich czarnych jeansów.<br />Naruto zaprzestał ocierać twarz, po czym skinął głową. Dopiero teraz sobie uświadomił, że to przecież bluza Sasuke, a on chodzi w niej cały czas, od kiedy ją założył.<br />- Śpieszyłem się na ramen. - wyjaśnił - Gdzie jest Itachi? - zapytała kończąc temat.<br />- Siedzi w kuchni. - odpowiedział Uchiha.<br />- O-key! Idę się edukować! - ogłosił blondyn, obracając się na pięcie.<br />Dosłownie trzy sekundy później Naruto znalazł się w kuchni, a Sasuke... Sasuke został sam w przedpokoju...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Brunet oparł się plecami o ścianę. Dlaczego jego serce tak waliło? Przecież Naruto to koleś, taki jak każdy inny. <i>Nie</i>. On wiedział, że to nieprawda. Prawdą było to, że był w nim zakochany. Sam nie wiedział kiedy to się stało. Pewnego dnia po prostu zaczął rysować, i ni stąd ni zowąd na jego pracach cały czas pojawiała się ta jedna twarz. Twarz dzieciaka, z którym spędził połowę dzieciństwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Na początku myślał, że to tylko przypadek, jednak pewna osoba uświadomiła mu, że nic nie dzieje się przez przypadek, oraz, że wszystko na swoje uzasadnienie. Sasuke nie wiedząc, jak to się może dla niego skończyć nadal trwał ze swoimi uczuciami, aż w końcu przy pomocy talentu zaczął rysować historię. Swoją, i Uzumakiego. Może była ona tylko fikcją, czy też młodzieńczymi marzeniami, ale gdyby wiedział, że historie opisane w jego komiksach oddziałowują na jego uczucia, od razu by przestał. Teraz jego marzenie mogło się spełnić, ale co z tego? Pomiędzy mangą a życiem była wielka różnica, o której on musiał pamiętać. Być może, gdyby nie spotkał ponownie Naruto, prędzej czy później zapomniał by o nim. Jego serce nie biło by szybciej na widok blondyna, a myśli nie błądziły by wokół pary błękitnych oczu..<br />- Wierzysz w bajki, Uchiha? - mruknął pod nosem. <br />Nie zapomniałby o nim nawet jak by wyczyścili mu pamięć. Mimo upływu lat, on nadal pamiętał jak razem z Naruto urządzili sobie konkurs ''kto komu zrobi więcej malinek'', albo jak latali po podwórku, i lali się wiadrami z wodą.<br />Uśmiechnął się pod nosem na te wspomnienia. W końcu oba te zdarzenia skończyły się jego zwycięstwem...<br />Nawał myśli, wspomnień, i uczuć został przerwany dzwonkiem do drzwi. Brunet odepchnął się od ściany, i podszedł do drzwi wejściowych.<br />- Wybacz za spóźnienie, matka kazała zanieść cukier sąsiadce. - usprawiedliwił się nastolatek, któremu Uchiha otworzył.<br />- Takie kity, to możesz wciskać sąsiadce. - mruknął Uchiha wychodząc z domu - Gdzie tym razem?<br />- Do parku! - powiedział wesołym głosem licealista.<br />Sasuke westchnął, ale nie miał zamiaru się sprzeczać. W końcu obiecał, że będą to robić co tydzień. Może nie wyglądał na takiego, ale obietnic starał się dotrzymywać...Tak samo jak obiecał Itachi’emu, że nie zapomni o swoich uczuciach...<br />- Suigetsu... wyjaśnisz mi, po co to robimy? - zapytał jak zwykle.<br />Tamten, podszedł do niego na odległość dziesięciu centymetrów, po czym z uśmiechem na twarzy trącił go w nos.<br />- Dla fanek Uchiha, dla fanek! Dziewczyny to uwielbiają.- wytłumaczył, i po chwili znowu stali w ''normalnej'' odległości.<br />Oboje bez słowa opuścili posesje, i skierowali kroki na lewo, w stronę parku.<br />Brunet spojrzał kątem oka, na idącego nieco przed nim Houzuki’ego. Nie miał pojęcia dlaczego się z nim kumplował. Nie mieli wspólnych zainteresowań, nie znali się zbyt dobrze, a nawet nie chodzili do tej samej szkoły, a jednak trzymali się razem już od dłuższego czasu. Być może chodziło o to, że mogli się sobie wzajemnie wygadać? Albo o to, że mogli się nawyzywać od najgorszych, a i tak nie mieli sobie tego za złe?<br />- Nad czym tak rozmyślasz? - Suigetsu przerwał przemyślenia Uchihy.<br />- Nad tym, dlaczego niebo jest niebieskie. - skłamał, jednak to sprawiło, że cos w nim drgnęło.<br />Znowu na myśl tego koloru miał przed oczami parę niebieskich oczu...<br />- Suigetsu...<br />- Hm?<br />- Zrobisz cos dla mnie? - spytał, na co Houzuki pokiwał twierdząco - Walnij mnie. Tylko mocno. - poprosił.<br />- Oszalałeś! A co jak cię uszkodzę?! - zaprotestował.<br />- Więc zrób to tak, żebym nie musiał za chwilę lecieć do szpitala. - wytłumaczył stając naprzeciwko siwowłosego.<br />Suigetsu westchnął cicho. <i>Pewnie znowu próbuje przestać o czymś myśleć. </i> On wiedział, i to doskonale czemu Sasuke ma do niego taką bezsensowną prośbę. Zawsze tak robił. Myślał, że ból odwróci jego uwagę od... No właśnie, Uchiha nigdy mu nie powiedział od czego odciąga myśli. <br />Jednak zgodnie z prośbą kolegi, podszedł do niego jeszcze bliżej, i złapał za ramię, żeby nie odskoczył. Następnie tak aby go nie uszkodzić, uderzył pięścią w jego podbrzusze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Uchiha w momencie uderzenia omal nie stracił oddechu. Gdy tylko Houzuki go puścił upadł bezwładnie na kolana, łapiąc się za brzuch.<br />- Ja pierdole. - syknął zwijając się na chodniku - Mocniej nie mogłeś? - spytał sarkastycznie, na co tamten tylko podniósł ręce w geście obronnym.<br />- Miałem cię uderzyć mocno, ale tak, żeby nie uszkodzić! - usprawiedliwiał się.<br />Sasuke spojrzał na niego spod byka. Czy mu się zdawało, czy on naprawdę był debilem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- No już Sasiu, nie pokładaj się na tym chodniku bo się będą ludzie gapić. - powiedział siwy wyciągając rękę w jego stronę.<br />Brunet tępo patrzył się na chłopaka, jednak po chwili chwycił się jego rękę, i stanął na równe nogi.<br />- Wiesz, że nie lubię jak się zdrabnia moje imię. - przypomniał mu wznawiając marsz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- Bez przesady, mi chyba pozwolisz?<br />-Nie. - brunet stanowczo zakończył temat - A teraz rusz dupę, nie będziemy szlajać się po parku do północy. - nakazał.<br />Suigetsu prychnął pod nosem. Schował ręce w kieszenie szarej bluzy, i powoli ruszył za brunetem, który był już od niego oddalany o jakieś <st1:metricconverter productid="10 metrów" w:st="on">10 metrów</st1:metricconverter>. Zaledwie parę sekund później zrównał się z nim, i jak zwykle zaczął ten sam temat:<br />- O czym próbowałeś zapomnieć?<br />- Nie twoja sprawa. - powtórzył odpowiedź, którą udzielał Houzuki’emu za każdym razem gdy go o to pytał.<br />- A udało ci się? - zapytał wyprzedzając go o dwa kroki.<br />Odpowiedziało mu milczenie, więc spojrzał kątem oka za siebie. Uchiha szedł za nim, wpatrując się tępo w przestrzeń. Prawie zawsze tak było. On po prostu nie potrafił zapomnieć...<br />- Tak myślałem. - mruknął licealista.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">*** <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Chłopak odetchnął z ulgą, gdy Itachi ogłosił koniec korepetycji. Wstał z fotela na którym wysiedział niecałe trzy godziny, i dziękując podał mężczyźnie pieniądze, które dała mu matka.<br />- A to za co?- zdziwił się brunet widząc 900 jenów które wyciągnął w jego stronę Uzumaki.<br />- Zapłata za naukę. - wytłumaczył.<br />- O nic przecież nie prosiłem. - powiedział Uchiha.<br />- Przecież nie będziesz siedział ze mną za frajer. Zresztą źle bym się czół gdybym się u ciebie uczył za darmo. - wyjaśnił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Dzięki temu argumentowi Itachi w końcu przyjął pieniądze.<br />- Następnym razem nie musisz nic przynosić. - zapewnił kładąc zapłatę na stoliku.<br />- To jak mam ci się odwdzięczyć? - zdziwił się blondyn.<br />Mężczyzna uśmiechnął się słysząc pytanie. <br />- Coś się wymyśli. - stwierdził.<br />- Skoro tak.. - Naruto obrócił się na pięcie - Do środy! - zawołał kierując się do przedpokoju.<br />Założył na nogi buty, sprawdził, czy nadal ma przy sobie komórkę, i chwycił za klamkę.<br />- Poczekaj! Jeszcze bluza! - przypomniał Uchiha, podbiegając do niego - Nie zabrałeś jej rano. - powiedział podając Naruto jego dres.<br />- O, dzięki. - podziękował biorąc ubranie pod pachę - W takim razie: do środy. - powtórzył i z uśmiechem na ustach wyszedł z domu.<br /> Wolnym tempem zaczął kierować się w stronę głównej ulicy. Jedynymi rzeczami o których teraz myślał był Ramen, oraz dojście do domu. Od tej prawie trzy godzinnej nauki miał wrażenie, że jego głowa zaczyna parować. Westchnął. Poranek wraz z popołudniem spędzonym na kanapie, oraz trzy godziny siedzenia na fotelu nie były przyjemne dla jego ciała.<br /> Dochodząc w końcu do zakrętu odetchnął z ulgą. Musiał tylko skręcić dwa razy w lewo, i doszedł by to domu, ale... gdyby skręcił dwa razy w prawo znalazł by się przed ''Ichiraku Ramen''.<br />- I co tu wybrać? - jęknął sam do siebie.<br />Mimo tego co ''mówił'' jego brzuch skręcił w lewo. Przecież i tak nie miał pieniędzy...<br />- Uzumaki! <br />Zawołany błyskawicznie odwrócił się na pięcie, słysząc swoje imię.<br />- Lee! Co ty tu robisz? - zapytał widząc kolegę.<br /> - Biegam dla zdrowia. - wyjaśnił jednocześnie przeskakując z nogi na nogę.<br />- Więc o to ci chodziło, jak mówiłeś o codziennym treningu? <br />Sportowiec przytaknął na pytanie Blondyna.<br />- Trzeba się jakoś przygotować do zawodów międzyszkolnych. - wyjaśnił.<br />- A one nie są za miesiąc? - zdziwił się blondyn.<br />- Są, ale już trzeba trenować. <br />- Rozumiem. - powiedział, chociaż nie było to prawdą - W takim razie nie będę ci przeszkadzał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- To do jutra! - pożegnał się Lee wznawiając swój bieg.<br />Uzumaki machnął do niego ręką, i ponowił powrót do domu. Podziwiał Rocka za to, ile pracy wkładał w sport i drużynę. Mimo tego, że już w szkole jest ciężko, on potrafi znaleźć czas na treningi. Chłopak spuścił głowę na samą myśl o zajęciach dodatkowych. On też powinien w końcu coś zrobić, zamiast całymi wieczorami łazić po mieście.<br />- Trzeba się za siebie wziąść. - powiedział podnosząc głowę.<br /> Resztę drogi przeszedł niespodziewanie szybko. W domu powitała go mama, czekająca z kolacją, którą szybko zjadł, i dziękując za posiłek skierował się do łazienki. Włożył swoją brudną, dresową bluzę do pralki, i nie widząc większego sensu w patrzenie się na proszek do prania poszedł do pokoju po ręcznik. Zanim jednak wrócił do łazienki zrzucił z siebie bluzę, łącznie z t-shirt'em. Nowy, zielony dres powiesił na krześle, zaś koszulka tak jak i bluza w której chodził zeszłego wieczoru trafiła do prania.<br /> Wziął szybki prysznic, założył czyste bokserki, i wrócił do pokoju, żeby odrobić tę nieszczęsną chemię. Obliczanie stężeń procentowych jakie zadał im Asuma sensei zajęło mu - o dziwo - tylko pół godziny, więc po skączonej pracy mógł wrócić do mamy. Zanim jednak zszedł na piętro postanowił nie paradować w domu jak jakiś ekscybicjonista. Wyjął z szafy luźne, wychodzone dresy, i pomarańczową koszulkę z krótkim rękawem. Założył to na siebie, i opuścił pokuj. Zastał mamę w salonie, w którym przy zgaszonym świetle oglądała telewizję. Po cichu podszedł do kanapy, i usiadł obok niej.<br />- Co oglądasz? - zaczął rozmowę.<br />- Chwilowo nic, same reklamy. - odpowiedziała opierając głowę na dłoni - Jak tam w szkole? <br />- Nic wielkiego. Tyle, że nadal nie zapisałem się na zajęcia dodatkowe. - wyznał siadając w siadzie skrzyżnym.<br />- Myślałeś już nad czymś? - dalej ciągnęła temat Kushina.<br />- Nie za bardzo. - przyznał blondyn - Hinata proponowała mi kucharstwo, ale za dużo z tym roboty.<br />Rudowłosa zamyśliła się. Przecież Naruto musi coś wybrać...<br />- To może klub muzyczny? - zaproponowała.<br />- Nie umiem na niczym grać. - przypomniał blondyn.<br />- Więc może klub chemiczny? - rzuciła kolejną propozycję.<br />Uzumaki popatrzył na nią ze zdziwieniem.<br />- To był żart, prawda? - zapytał. Może jego mama tego nie wiedziała, ale chemia była jednym z tych przedmiotów, przez które miał ochotę się pociąć.<br />- Niech idzie na aktorstwo jak tatuś! - usłyszeli z plecami.<br />- Wróciłeś! - Kushina rozweseliła się na widok partnera.<br />- Jak widać. - powiedział z uśmiechem - Wyspałeś się na tej kanapie? - zwrócił się do syna.<br />- A żebyś wiedział, że tak. - odpowiedział młodszy blondyn - Jak w pracy?<br />- Wspaniale! - powiedział siadając pomiędzy nimi na kanapie - Zgadnijcie co się stało... - zrobił krótką pauzę chcąc podbudować napięcie - Mamy nowego autora! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">- O mój boże! - Kushina zatkała usta dłonią.<br />Minato- Widzisz, pan Teuchi miał rację! - przypomniał Uzumaki - Właśnie, mam dla ciebie propozycje. - zwrócił się do ojca - Ja pójdę na ramen, a ty mi go kupisz. - wyjaśnił niemalże z iskierkami w oczach.<br />Minato odpowiedział na to śmiechem. <br />- Zaprowadziłaś go do ''Ichiraku''? - zapytał małżonki, która kiwnęła twierdząco na to pytanie.<br />Namikaze pokręcił głową. Jeśli tak dalej pójdzie to ogłoszą nową chorobę, zwaną ''ramenocholizmem'', a jedyną osobą która na to choruje, to jego syn.<br />- To co, pójdziemy na ramen? - ponowił pytanie blondyn.<br />- Przecież już raz jadłeś dzisiaj ramen, nie widzę potrzeby, żeby znowu tam iść. - wtrąciła Kushina.<br />- Ale słońce, zaprowadziłaś go tam i teraz się dziwisz? - wytłumaczył Minato - Tyle, że niestety mały, ale za piętnaście minut zamykają. - zwrócił się do syna.<br />- Co? – nastolatek spochmurniał – A-ale… możemy pojechać samochodem! – zaproponował – Ja poprowadzę! – powiedział, po czym migiem wstał z kanapy, i pobiegł do przedpokoju w którym były kluczyki – No chodźcie, pliiis!! – krzyknął zakładając buty.<br />Jego rodzice spojrzeli po sobie z obawą. <br />- Jedź z nim. – rozkazała rozsadzając się na kanapie.<br />- Ale dlaczego ja? – szepnął tak żeby syn go nie usłyszał.<br />- Bo nie mam zamiaru umrzeć przez jakieś drzewo, - wyjaśniła patrząc w telewizor.<br />Minato westchnął. I po co on mówił o zamknięciu? Gdyby nie to poszli by pieszo, zastali zamknięty bar, i miał by to z głowy.<br />- Już wyszedł. – powiedziała Kushina słysząc odgłos zamykanych drzwi.<br />Blondyn westchnął. Podniósł się z kanapy i z obawą skierował się do wyjścia. <br />- Jeśli nie wrócę za godzinę dzwoń po pogotowie. – poprosił wychodząc z domu.<br />Kobieta zaśmiała się słysząc prośbę. <br />- Postaram się! – krzyknęła, zanim partner zamknął drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"> Minato usiadł na siedzeniu pasażera, obok Naruto. Zapiął pas, i z uwagą przyglądał się poczynaniom swojego pierworodnego.<br />- Umiesz prowadzić? – zapytał zdziwiony.<br />- Tak, Jiraiya mnie uczył. – wyjaśnił cofając auto.<br />- Ile razy wjechałeś na coś? <br />- Tylko dwa, ale nie martw się, Jiraiya to dobry nauczyciel. – powiedział z uśmiechem na ustach.<br />Po chwili znaleźli się na ulicy. Naruto zgrabnie prowadził auto przez całą drogę, nic nie wskazywało na to, żeby miał w cokolwiek uderzyć. Parę minut przed zamknięciem ‘’Ichiraku Ramen’’ zamówił trzy porcje ramen na wynos, i podał je siedzącemu na siedzeniu pasażera ojcowi.<br />- Tylko nie rozlej. – powiedział z uśmiechem na ustach.<br />- A ty w nikogo nie wjedź. – mruknął <br />Naruto odpalił samochód, i ze stoickim spokojem rozpoczął drogę do domu. Skręcił w lewo, trafiając na główną ulicę. Od domu dzielił do już tylko jeden zakręt.<br />- Ej Naruto, uważaj żeby któryś z nich nie wyskoczył pod samochód. – powiedziała Minato widząc dwójkę, przepychających się kumpli.<br />- Nie martw się, przecież uważam.. – mruknął młodszy blondyn.<br />- Wiem, że uważasz ale nie masz prawa jazdy, a za to ja bym oberwał. – przypomniał mu.<br />- Ale nie oberwiesz, przecież umiem jeździć! – powiedział stanowczo, zerkając kątem oka na ojca.<br />Dalej jechali w milczeniu. Naruto aby uspokoić ojca zmniejszył prędkość. Włączył lewy sygnalizator, i już miał skręcić, kiedy…<br />- Zatrzymaj się!!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">ciąg dalszy w rozdziale 9 : 3<br /><br /> </span><i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">*900 jenów - według wujka google: ok 30zł</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">no więc na koniec (1): jeśli macie jakieś zastrzeżenia co do czasu, i do tego że w ogóle nie opisuje połowy miejsc i stroi : naprawię to.</span></i><i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">na koniec (2) : wybaczcie za niedobór Itachi'ego</span></i><i><span style="font-family: Calibri; font-size: 11.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br />na koniec (3) : pewnie zastanawiacie się co dokładnie robią Minato i Kushina, oraz po co Suigetsu i Sasuke byli w parku... cóż, postaram się to wszystko dopowiedzieć następnym razem : 3 najpierw muszę się zabrać za poprawianie poprzednich części...<br />~ Nagato Kirihara</span></i></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-43146692630271094222013-02-15T10:31:00.000-08:002013-02-15T10:31:00.665-08:00rozdział 7<span style="font-family: Calibri;">
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Arial;">Zanim zacznę narzekać jaki ten rozdział jest beznadziejny: oto strona, na której możecie promować swoje ficki http://www.katalog-naruto.blogspot.com/<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>(ja już się zgłosiłam, i przybyła kolejna czytelniczka x3 kolejna osoba kocha Itasia… FUCK YEAH xD) Następnym razem walne tu więcej Uchihy, i jego… dziwnych albumów ze zdjęciami, dziwnymi kontaktami w telefonie, i kij wie czym jeszcze xD *najs pomysł wisi w powietrzu* może by tak zrobić jakieś minimalnie związane z głównym wątkiem tajemnic… dni z życia Itacza o.O</span><span style="font-family: Calibri;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Arial;">A tak Pozatym… boże, czemu zabrałeś mi wene ;-;</span><span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Arial;"><o:p></o:p></span></div>
</span>
<br />
<span style="font-family: Calibri;">- Czy to co mówił Itachi to prawda? – spytał blondyn.<br />Sasuke uniósł brwi, i odwrócił się do niego. Może tylko mu się zdawało, ale Uzumaki wyglądał jakby… miał iskry w oczach.<br />- Mogę prosić o wyjaśnienia? - zapytał przechylając głowę na bok.<br />- Czy to prawda, że rysujesz mangę?! – krzyknął Uzumaki<br />Oczy bruneta wyglądały teraz jak spodki. Jak Itachi mógł się mu wygadać?! Przecież <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">nikt więcej </b>miał się <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">nigdy</b> o tym nie dowiedzieć!<br />- Kiedy on ci to powiedział?! <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Calibri;">Naruto uśmiechnął się do niego ciepło. Puścił jego nadgarstek, po czym podszedł do niego, położył mu dłoń na policzku, i szepnął:<br />- Kiedy spałeś. Panie mangaka. – wyminął go, i wszedł do salonu – Chyba będę się zbierał -oznajmił zabierając telefon ze stolika, stojącego niedaleko kanapy.<br />Uchiha słysząc to wybiegł z kuchni, i zanim Naruto zdążył założyć buty przyszpilił go do ściany. <br />- Nikt ma się o tym nie dowiedzieć. – powiedział stanowczym tonem.<br />- Dlaczego? Przecież Itachi mówił, że to lubisz. – Naruto najwyraźniej nie mógł go zrozumieć.<br />Uchiha westchnął. Prawdą było to, że lubił rysować mangę, ale nie miał zamiaru pokazywać jej światu!<br />- Mogę ją lubić, ale nie chce by ktokolwiek się o tym dowiedział. – wysyczał przez zaciśnięte zęby.<br />Może gdyby spróbował, to by coś z tego wyszło. Jest wiele stron na których mógł by pokazywać swoje mangi. Tylko, że historia którą przedstawiają nie może ujrzeć światła dziennego! A na pewno nie może jej pokazać Naruto! <br />- Szkoda. Ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie znaleźć. – poklepał go po ramieniu, po czym odsunął od siebie, i założył buty – Powiedz Itachi’emu, że przyjdę po siedemnastej.- poprosił i wyszedł z domu Uchihy. <br />Sasuke wrócił do salonu. Widząc Itachi’ego miał ochotę go rozszarpać. Jak mógł się wygadać!?<br /> Podszedł do kanapy na której leżał. Nachylił się przez jej oparcie, i…<br />- Śpi. - stwierdził z niemrawą miną, tykając go w policzek.<br /><br />***<o:p></o:p></span><br />
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Blondyn skręcił za sklepem spożywczym. Do domu zostało mu zaledwie <st1:metricconverter productid="50 metr�w" w:st="on">50 metrów</st1:metricconverter>. Widząc zgaszone światła odetchnął z ulgą. Rodzice pewnie nie zorientują się, że przyszedł tak późno.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Stanął przed drzwiami, i chwycił klamkę. Drzwi nawet nie drgnęły. <em><span style="font-family: Calibri;">Cholera! </span></em>zaklął i zaczął grzebać w kieszeniach spodni. Znalazł w nich telefon, i jakiś breloczek, żeby po chwili schował to wszystko, i walnąć się dłonią w czoło. Jak on mógł o niej zapomnieć?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">- Zielona. - stwierdził ze zmarszczonymi brwiami patrząc na rękaw bluzy, który miał przed twarzą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Ręce opadły mu wzdłuż ciała. Jak mógł zapomnieć zabrać ze swojej bluzy kluczyków?! Ale nie może czekać pod domem, aż ktoś w końcu się obudzi! <br /><br /><br />*** <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Uchiha wyjął z biurka plik kartek. Zaczął przeglądać je po kolei, po czym stwierdził, że nikt nie ma prawa nawet na nie spojrzeć. Zaczął grzebać w szufladzie, w celu odnalezienia swojego starego atlasu. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy tylko go znalazł wziął do ręki nożyk, i wyciął wszystkie strony tak, żeby została w nich wielka dziura. <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Teraz w książce będzie mógł schować te wszystkie swoje szkice. Kto by wpadł na pomysł szukania czyjś rysunków w atlasie? Nikt, dlatego zadowolony z siebie wsadził w niego kartki, i schował podręcznik pomiędzy książki. </span><span style="font-family: Calibri; font-size: 9pt;">< też będę tak chować swoje mangi ;-; dop. Autora></span><span style="font-family: Calibri;"><br /><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Teraz wolał zając się czymś pożytecznym. Wyszedł z pokoju, i skierował kroki do sypialni rodziców. Zapalił światło, i wziął scenopis leżący na biurku matki, oraz czerwony długopis. Opadł na krzesło i zaczął go sprawdzać. <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Prawdę mówiąc często to robił. Na przykład, gdy jego mama jeździła gdzieś z ojcem, lub gdy musiała zająć się jakimś autorem i najzwyczajniej by nie zdążyła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Nie zdążył dojść do połowy wątku, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie podniósł się z krzesła, i wyszedł z pokoju, uprzednio gasząc światło. Lekkim krokiem zszedł ze schodów, i w tej samej chwili stanął przed drzwiami. Położył rękę na klamce, jednak coś mu tu nie pasowało. Kto normalny przychodzi do sąsiada o czwartej nad ranem? Zawachał się, jednak otworzył drzwi.<br />-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jednak nie śpisz. – Uzumaki odetchnął z ulgą.<br />Uchiha popatrzył na niego z niezrozumieniem. Co on tu robi?<br />- Nie szedłeś przez przypadek do domu? – zapytał z uniesioną brwią.<br />- Szedłem, ale…<br />- Zgubiłeś się? – w głosie Sasuke wyraźnie było słychać kpinę.<br />Naruto zmarszczył brwi.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Calibri;">- Bardzo śmieszne. – bąknął – Ale nie martw się, umiem trafić do domu. Zostawiłem bluzę. – wyjaśnił.<br />- Mogłeś przyjść po nią po południu. – zauważył Sasuke, jednocześnie przepuszczając go w drzwiach.<br />- Są w niej moje kluczyki. – dopowiedział blondyn wchodząc, i zdejmując buty.<br />Sasuke pokiwał głową.<br />- Nie trudź się, zaraz ci ją przyniosę. – powiedział kierując się do salonu.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Calibri;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po chwili wrócił z dresem Naruto, i oddał mu go bez słowa.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Calibri;">- Dzięki. – mruknął blondyn, i obrócił się na pięcie w stronę drzwi – Ej, a kiedy mam ci tą oddać? – zapytał pokazując zieloną bluzę którą miał na sobie.<br />- Nie musisz. - <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Na tobie wygląda lepiej… – </i>I tak w niej nie chodzę.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Calibri;">- Skoro tak… to narka! – krzyknął zamykając za sobą drzwi.<o:p></o:p></span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Jesteś głupi.<br />- Skąd ten wniosek.<o:p></o:p></i><br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Skoro go ko…<o:p></o:p></i><br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Nie odzywaj się.<o:p></o:p></i><br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Długo tak nie pociągniesz.<o:p></o:p></i><br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Dam radę…<br />- Sasuke…<br />- Czego znowu?<o:p></o:p></i><br />
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Akceptuje to, że go kochasz, ale nigdy nie zaakceptuje tego…<br />- Że sam siebie oszukuje?<o:p></o:p></i><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 11pt;">Po przeczytaniu tego wszystkiego: pewnie nikt nie wie o co chodzi w tym czymś na samym końcu. A więc ja sama nie wiem co tu dopisałam >.> Chociaż wymyśliłam dwie opcje: to jest rozmowa po tym, jak Naruto krzyknął, i się Itachi obudził, albo… jeszcze dawno, dawno temu, a Sasuke naaadal ją pamięta… cóż, postaram się to ogarnąć, i przeprosić za ten nieszczęsny siódmy rozdział.<br />* siódemka jest moją pechową liczbą ;-; <o:p></o:p></span><br />
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-10409392643327643542012-12-24T05:37:00.002-08:002012-12-24T05:37:36.906-08:00Wiesz, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne?<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Tak to jest, gdy czuje się magię świąt, i słucha pierwszego endingu Sekai-ichi hatsukoi :3 Mam nadzieje, że ta.. ciut naciągana historyjka się wam spodoba. Oby pisanie one-shota w ciągu dwóch dni wyszło mi na dobre ;w;<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>~ Nagato<br /><br />a tak po za tym dziękuję <b>Frio</b>, która pytała się o świąteczne opowiadanko, bo gdyby nie to, to bym nawet o tym nie myślała :/<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; margin: 0cm 0cm 10pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><br /><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Było już grubo po dziewiątej. Po raz pierwszy od kiedy został mianowany<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>chuuinem zdarzyło mu się zaspać. Jednak dziś mógł sobie na to pozwolić. Z racji tych ‘’głupich’’ i ‘’bezsensownych’’ jego zdaniem świąt wszyscy ninja w Konoha mieli wolne. Wstał z łóżka i udał się do kuchni. Wyjął z lodówki karton z mlekiem, i nalał go do miski z płatkami.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zjadł je pośpiesznie i skierował kroki w stronę łazienki.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wziął szybki prysznic, i wrócił do pokoju żeby się ubrać. Wyjął z szafy granatowe spodnie, i tego samego koloru,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>grubą bluzę, a z racji tego, że nie wiedział co ze sobą zrobić, położył się na łóżku i zamknął oczy.<br /><br />- Sasuke…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wstawaj.. Rusz dupę jak do ciebie mówię! <br />Brunet niechętnie uchylił powieki, i zobaczył dobrze mu znaną, twarz jego największego rywala.<br /><span style="color: #333333;">- Czego? – bąknął niemile. <br />- Chyba nie chcesz spędzać świąt sam! Choć draniu, Tsunade zaprasza nas na wigilie! – podskoczył z radości, co trochę przeszkadzała brunetowi. Zniósł by to, gdyby nie fakt, że Uzumaki siedzi teraz na nim okrakiem. W dodatku jak on się dostał do jego domu!</span><br />- Jak tu wszedłeś?! – w ogóle nie zwrócił uwagi na uwagi na to co mówił blondyn.<br />Mina Naruto wyrażała niezadowolenie tym, że Sasuke nie chce spędzić świąt z bliskimi. To w końcu jeden z najpiękniejszych dni w roku!<br />- Oknem. – odpowiedział krótko, i wskazał kiwnięciem głowy na okno, mieszczące się naprzeciwko drzwi od pokoju Uchihy –Choć Sasuke, będzie fajnie! – próbował go przekonać, jednak nie za bardzo mu to wychodziło. Brunet nie chciał go słuchać, a tym bardziej wyjść w ten ziąb z domu.<br />- Saaasuke,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>zrób to dla mnie! – błagał Naruto.<br />- A podasz mi chociaż jeden powód, dla którego miał bym to robić dla ciebie? – spytał podnosząc się na łokciach.<br />Naruto złapał się z podbródek – Uznajmy, że to moje świąteczne życzenie. – odpowiedział uśmiechając się do niego szeroko.<br />Uchiha odwrócił od niego wzrok. Niebieskie tęczówki Uzumaki’ego<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>działały na niego jak… no właśnie co? Wystarczyło, że popatrzył mu w oczy, i już był na każde jego zawołanie…<br />- Niech ci będzie. A teraz złaź ze mnie! -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nakazał <br />Dziwnym trafem, Naruto stał się bardzo posłuszny, i bez słowa zszedł z Uchihy.<br />- Ja też spełnię twoje świąteczne życzenie! – zadeklarował wychodząc z pokoju – Przyjdę po ciebie o szesnastej! – ogłosił w drzwiach wyjściowych.<br />- Cholera! – brunet uderzył pięścią w ścianę. <br />Co się z nim działo? Przecież jeszcze pół godziny temu nie miał ochoty nigdzie iść! Przeczesał włosy dłonią. Musiał się czegoś napić. Pośpiesznie wyszedł z pokoju. W kuchni wypił spory łyk wody mineralnej. <i>Pieprzony Uzumaki…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">***</span><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt;"><br /></span><span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usłyszał pukanie do drzwi. Założył na siebie bluzę, i poszedł je otworzyć.<br />- Nie miałeś przyjść za godzinę? - spytał swojego ''gościa''<br />- Miałem. - przyznał Naruto - Ale stwierdziłem, że mogą wystąpić małe problemy.<br />Sasuke uniósł brwi. <i>Problemy?</i><br />- Patrz co mam! - blondas aż skakał z radości, pokazując brunetowi...<br />- Rogi renifera? -to już było nie na jego nerwy. Żyłka na jego czole stała się teraz o bardziej widoczna niż wcześniej - Myślisz, że to założę? - spytał z kpiną w głosie.<br />Naruto uśmiechnął się chytrze - Ja nie myślę. Ja wiem, że je założysz.<br />- Nie zmusisz mnie do tego. - zapewnił Sasuke, kierując kroki w stronę salonu.<br />Naruto tylko mruknął coś pod nosem, i poszedł w ślad za Uchihą.<br />- Nie był bym tego taki pewny. - powiedział stając metr za brunetem - Kage Bushin no jutsu!<br />Sasuke błyskawicznie odwrócił się w jego stronę.<br />- Co do?! - zdołał wyksztusić, zanim jeden z klonów jego rywala przygwoździł go do podłogi.<br />Jednak nie dawał za wygraną. Wolną jeszcze ręką zdołał go z siebie zepchnąć, i sięgnąć po kunai, które trzymał pod poduszką.<br />- Widzę, że szybko się nie poddasz. - westchnął Uzumaki - Szkoda.<br />Brunet podbiegł do niego, i zamachnął się kunai'em. <i>Jak to?!</i><br />- Klon! <br />Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był w nim sam. Nie! Czuł chakrę Naruto. Na pewno tu był. I to blisko!<br />- Wybacz Sasuke, ale to było konieczne. - jak by znikąd wszedł do pomieszczenia.<br />Brunet stanął w pozycji obronnej.<br />- Używasz trybu mędrca, żebym założył jakieś głupie rogi? -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>powiedział z kpiną w głosie.<br />- Wyglądałbyś w nich naprawdę uroczo. - zapewnił zakładając swoje ''poroże'' na głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; margin: 0cm 0cm 10pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zatrzymali się przed drzwiami do biura Hokage.<br />- Coś się stało? - spytał blondyn stając naprzeciwko Sasuke.<br />- Nie mogę uwierzyć, że mnie na to namówiłeś. - bąknął poprawiając reniferze rogi.<br />Naruto uśmiechnął się do niego ciepło.<br />- Ale jest tak jak mówiłem. - powiedział kładąc dłoń na klamce - Wyglądasz naprawę uroczo. - dokończył wchodząc do biura Tsunade.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ledwo ruszał nogami. Kto by pomyślał, że przy ''biurku wigilijnym'' będzie siedem butelek sake! Zachwiał się omal nie upadając na ziemię razem z jego towarzyszem.<br />- Nie wierze, że mnie do tego zmusiłeś. - powtórzył po raz kolejny tego wieczoru.<br />Naruto obrócił głowę w jego stronę. Nie dość, że oboje byli pijanie, to nawzajem się ''holowali''.<br />- Raz na jakiś czas można trochę wypić. - powiedział - Przecież nie jest tak źle. Jeszcze nie zaliczyliśmy żadnego upadku. <br />Jakby na zaprzeczenie swoich słów, zachwiał się, i razem z Uchihą wylądowali z małej zaspie śniegu.<br />Sasuke spojrzał na niego spod byka.<br />- Jak tylko odzyskam kontrolę nad własną czakrą, to cię zabije. - warknął próbując się podnieść.<br />Blondyn poszedł w ślady przyjaciela. Przecież nie spędzi całej nocy na dworze. Podparł się na drzewie, i spróbował wstać.<br />- Cholera. - syknął, i spróbował wytrzepać śnieg spod kurtki.<br />- Rusz się, bo cię tu zostawię. - Sasuke próbował zachować powagę, jednak czkawka mu na to nie pozwoliła.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przez nią, cały czas podskakiwał, co było uciążliwe, gdy próbował holować Naruto pod swój dom.<br />Tak, swój dom, ponieważ Naruto nie był by w stanie dojść do własnego mieszkania.<br />- Sasuke - nocną ciszę przerwał głos Naruto - jakie jest twoje świąteczne życzenie?<br />Uchiha spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.<br />- Najpierw chciał bym się dostać do własnego domu. - mruknął pod nosem.<br />Zostało im jakieś 50 metrów, ale utrzymując takie tępo, szybko tam nie dojdą…<br />- Ale ja się pytam poważnie! - krzyknął Uzumaki prostując się - Obiecałem, że spełnię twoje świąteczne życzenie! <br />Sasuke spojrzał w przestrzeń.<br />- Powiem ci, jak dojdziemy do domu.<br />Naruto przytaknął. Złapał Uchihę za rękę, i zaczął ciągnąć w stronę jego posiadłości.<br />- Oszalałeś! - wrzasnął Sasuke chwiejąc się.<br />- Chce się dowiedzieć, jakie jest twoje świąteczne życzenie! - krzyknął do niego Naruto, omal nie potykając się o własne nogi.<br /><i>Cholera! </i>krzyczał Sasuke w myślach. Przecież on nic nie chciał! Okłamał Naruto z tym całym ''powiem ci, jak dojdziemy do domu''. Po prostu chciał, żeby się zamknął!<br />- Jesteśmy! - ogłosił Uzumaki, wbiegając do domu bruneta - Jakie jest twoje życzenie?!- blondyn wznowił temat - Może chcesz żebym zrobił ci ramen? Albo iść na randkę z Sakurcią?! Albo.. albo pocałować kogoś pod jemiołą?!<br />Sasuke patrzył na niego jak na wariata. Uzumaki z prędkością światła wymieniał opcje życzeń. <br />Uchiha<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nie wytrzymał. Złapał go za koszulkę, i przyciągnął do siebie.<br />- Możesz się w końcu zamknąć? - syknął mu prosto w twarz.<br />- Ale ja naprawdę chce spełnić twoje świąteczne życzenie. - powiedział ze łzami w oczach.<br />- Cholera, Uzumaki, nie rycz! - puścił jego bluzkę, i odwrócił się w przeciwną stronę.<br />- Wybacz. - powiedział złamanym głosem - Ale ty spełniłeś moje świąteczne życzenie i... i Ja też chce spełnić twoje!<br />Sasuke powoli odwrócił się w jego stronę. Co on miał zrobić? Nie chciał żeby ten głąb się popłakał!<br />- Prooszę! - Naruto podszedł da Sasuke, i spojrzał mu głęboko w czarne jak węgiel oczy.<br /><i>Jestem skończony. </i><br />Mógł użyć sharingana, wprowadzić Uzumakiego w genjutsu, ale nie zrobił tego…<br />- Sasuke? - Naruto przerwał jego przemyślenia.<br />- Hm? - zamrugał gwałtownie zdając sobie sprawę, że cały czas na niego patrzył.<br />- Wiesz, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne? <br />Sasuke został zbity z tropu.<br />- Za dużo wypiłeś? - wyminął pytanie brunet.<br />- Nie, tak tylko mówię. - powiedział zrezygnowanym głosem - To może, ja już sobie pójdę. - powiedział, kierując kroki w stronę przedpokoju. <br />A Sasuke stał. Stał jak ten dureń i nic nie powiedział. Był wściekły sam na siebie. Nie chciał tego. Chciał tam pójść, wymyślić jakieś bezsensowne życzenie, i patrzeć, jaki Naruto jest szczęśliwy. <i>Nie!</i> Nie wiedział co się z nim działo. Złapał się za głowę. Był pewny, że to przez zbyt dużą ilość alkoholu we krwi.<br />Usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Opadł na kolana z zaciśniętymi pięściami. <br />- Jeśli przez ciebie zmarnuje sobie życie, to ci nie wybaczę. - warknął i biegiem wyszedł z domu.<br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie martwił się tym, że nie ma na sobie nic oprócz bluzy. Miał w głębokim poważaniu, że jest podpity, i sam nie wie co robi. Przyśpieszył kroku. Było mu zimno, gardło piekło od mroźnego powietrza. A on szedł do tego cholernego, denerwującego blondyna.<br /><br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stanął w końcu przed drzwiami do domu Uzumakiego. Bez żadnego ''puk puk'', ani ''wchodzę'' wszedł do środka.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Poszedł do kuchni. <i>Nie ma go</i>. Wyszedł z niej tak szybko jak wszedł. Skierował kroki w stronę sypialni blondyna. <br />- Sasuke?! - Naruto siedział na parapecie.<br />- Nic już nie mów. - podszedł do niego pośpiesznym krokiem.<br />- C-co ty? - urwał, gdy brunet stanął przed nim, i ręką zablokował mu drogę ucieczki.<br />- Jak spełni się to moje życzenie, to będziesz szczęśliwy? - spytał patrząc mu w oczy.<br />Naruto kiwnął głową.<br />- Niech ci będzie. -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nachylił się nad nim, i złożył na jego ustach brutalny pocałunek.<br />Naruto otworzył szerzej oczy. <br />- Sasuke, jesteś pijany. - powiedział gdy się od siebie odsunęli.<br />- A czyja to wina? - spytał z uniesioną brwią - Zresztą, sam mówiłeś..<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri; font-size: 11pt; mso-bidi-font-family: Calibri;">Teraz to Naruto uniósł brwi.<br />- Sam mówiłeś, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne. - dokończył brunet, wskazując palcem na jemiołę, wiszącą nad ich głowami.<br />- Faktycznie. - powiedział z uniesioną głową - Sasuke..<br />-Hm? - mruknął patrząc na uśmiechniętą twarz Naruto.<br />- Może i jesteś draniem, ale...<br /><br /><i>Kocham cię...<br /></i>_______________________________________________________________________________<br />Tak jak mówiłam, trochę to naciągane, ale inaczej nie potrafiłam tego napisać :C<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>~ Nagato</span><span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;"><o:p></o:p></span></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-81375869655280761922012-12-21T09:01:00.003-08:002013-02-24T04:16:39.485-08:00rozdział 6<h5 class="uiStreamMessage userContentWrapper" data-ft="{"type":1,"tn":"K"}">
<h5 style="margin: auto 0cm;">
Z okazji końca świata postanowiłam opublikować rozdział. Ostrzeżania: przeskoki w akcji, tekst może nie mieć sensu i... ogólnie jest diwnyy ... Nie wiem czy nie jest jednym z najgorszych rozdziałów. A teraz nie przedłużając, zapraszam do czytania C:</h5>
<h5 style="margin: auto 0cm;">
ps: jutro poprawie akapity</h5>
<h5 style="margin: auto 0cm;">
Kushina gwałtownie otworzyła drzwi do pokoju jej syna.<br />- Od kiedy masz z matematyki same jedynki?! – wrzasnęła.<br />Naruto powoli obrócił się na obrotowym krześle w jej stronę. <br />- C - co? – i tym oto sposobem jego genialny plan legł w gruzach…<br />Żyłka na czole rudowłosej zapulsowała. Podeszła do biurka swojego pierworodnego, i pokazała mu kartkę z ocenami.<br />- Spotkałam się dziś z twoim wychowawcą. – oznajmiła – Nie zgadniesz, jakie było moje zdziwienie, kiedy pokazał mi twoje oceny z matematyki. – powiedziała z ironią w głosie – Dlatego zdecydowałam, że jeśli nie poprawisz ocen na co najmniej dostateczny, koniec z komputerem, telefonem, i… wracaniem po północy. – dokończyła <br />Naruto omal nie zakrztusił się własną śliną.<br />- J- jak to?! – wstał gwałtownie z krzesła<br />- Tak sobie. Nazwijmy to ‘’motywacją do nauki’’ – powiedziała i odwróciła się w stronę drzwi<br />-A- ale jak ja mam się tego nauczyć?! - blondyn złapał matkę za rękę.<br />- Korepetycje. - odpowiedziała i wyszła z pokoju.<br />Naruto był załamany. Nie rozumiał tego przedmiotu od... właściwie od kiedy zaczął się go uczyć. Ale to nie oznaczało, że od razu musi chodzić na korepetycje! W życiu nie przydadzą mu się pierwiastki, obliczanie obwodu koła i tym podobne ''matematyczne'' rzeczy. Obrócił się na pięcie i wylądował plackiem na łóżku. Gdzie ja kufa mam sukac naucyciela stęknął w pościel. Owszem, mógł chodzić na zajęcia wyrównawcze, ale wizja matematyki z Anko sensei go przerażała. Ta kobieta (przynajmniej jego zdaniem) była chora psychicznie!<br />Podniósł głowę. Za pół godziny miał się spotkać ze znajomymi. ‘’Tradycja tradycją, więc trzeba iść na podchody'' tak opisał to Kiba. Ponoć była to ich ''mała tradycja''. A skoro go zaprosili, to nie powinien odmawiać. Wstał z łóżka i podszedł do biurka, na którym aktualnie walały się jego bluzy. Podniósł jedną z nich i założył na siebie. Skoro ma chodzić do północy po krzakach to musiało mu być ciepło. Wziął do ręki komórkę i wysłał sms'a do Kiby. ''Za pół godziny będę pod twoim domem''. Schował komórkę do kieszeni. Westchnął i postanowił zejść do kuchni. Czas coś zjeść stwierdził. Wszedł do pomieszczenia, i wyjął z lodówki swój ulubiony jogurt. Po raz pierwszy od… od początku swojego życia nie miał ochoty na ramen. Podejrzewał, że to przez to, że jego mama dowiedziała się o jego ocenach. Miał plan, żeby je poprawić w ciągu paru tygodni, i dopiero uświadomić Kushinę o tym, że miał tyle jedynek, ale nie! Kakashi musiał pokazać jej dziennik! Westchnął, wyjmując z szuflady łyżkę do zupy. Duży jogurt, je się dużą łyżką. Słowa te, dla Naruto znaczyły tyle samo, co słowa Zaraz będzie ramen. Otworzył opakowanie, i zaczął jeść. Oprócz tego, zjadł jeszcze dwie kanapki z serem żółtym, batona, i popił to wszystko herbatą z cytryną. Był już najedzony, na najbliższe parę godzin. Przed wyjściem umył jeszcze zęby, i powiedział rodzicom, że późno wróci. Minato nie miał nic przeciwko, i udało mu się przekonać Kushinę, żeby pozwoliła wyjść ich synowi. <br />Uzumaki chwilę po wyjściu z domu, był już pod domem kumpla. Nie zdążył zapukać, kiedy szatyn wybiegł z krzykiem z domu.<br />- Spóźniłeś się o całą minutę! – wrzasnął pukając blondyna w czoło.<br />- Wybacz kochanie, to już się nie powtórzy. – powiedział odtrącając jego rękę.<br />- Mam taką nadzieje, bo następnym razem wezmę rozwód. – zażartował Inuzuka – Spotykamy się pod szkołą, rusz dupę bo się spóźnimy. – powiedział i ruszyli w stronę ich ‘’kochanego’’ liceum. Mieli się tam podzielić na dwie drużyny, i zacząć całą zabawę. Szatyn po drodze wyjaśnił o co chodzi w ich zabawie. Nie było to w sumie tak skomplikowane. Jedna drużyna ukrywa się w całym Konoe, a druga musi ich znaleźć do północy, inaczej przegra. Cała filozofia. Jedyną przeszkodą były neonowe bransoletki, które trzeba było znaleźć, przed znalezieniem przeciwnej drużyny. <br />W ciągu pół godziny byli na miejscu. Przyszli jako ostatni, przez co ominęło ich losowanie grup. Dlatego też Naruto wylądował w grupie ‘’uciekającej’’, a Kiba ‘’poszukiwawczej’’. W tym pierwszym składzie znaleźli się: Shikamaru, Naruto, Ino, Chouji, i Tenten, a w drugim: Kiba, Sakura, Lee, Hinata i Neji.<br />- Dobra, a teraz słuchać! - Shikamaru stanął na murku żeby zwrócić na siebie uwagę - Moja grupa się ukrywa. Obydwa team'y mają od teraz pół godziny na przygotowania. - ogłosił i zeskoczył na ziemię.<br />- Mamy sześćdziesięciu-kartkowy zeszyt. - Chouji podał przedmiot Shikamaru.<br />- Ja wzięłam jeden z domu na zapas. - dodała Ino pokazując swój nabytek.<br />Shikamaru przytaknął i schował je do swojej torby treningowej. Miał w niej jeszcze cztery dwulitrowe butelki z wodą, coś do jedzenia i kilka długopisów.<br />- Wszyscy macie dres? - spytał i popatrzył na dziewczyny, które zaraz zabrały się za zakładanie swoich bluz. - Dobra, w tej torbie mamy potrzebne rzeczy. Przerwy robimy co godzinę. Łącznie będzie ich pięć. – ogłosił - Na początek pójdziemy zostawić jakieś zmyłkowe wskazówki w parku. - powiedział trochę ciszej, żeby nie usłyszała go drużyna przeciwna - Potem możemy zawrócić, i pójść w zupełnie inną stronę. Następnie metro, i las wokół miasta. – ogłosił - Po drodze tak jak ostatnim razem, mamy zostawiać to. - wskazał na dwanaście neonowych bransoletek - Jeśli drużyna Kiby nie znajdzie co najmniej dziesięciu z nich, przegra. - wyjaśnił patrząc na Naruto. - Wszyscy zrozumieli?<br />- HAI! - odpowiedzieli i wstali z miejsca. <br />Nara ponownie wszedł na murek, i ogłosił wszystkim, że gra zacznie się równo o dziewiętnastej. <br />Dziewczyny zabrały się za związywanie włosów. Mogły im przeszkadzać, biorąc pod uwagę to, że Ino i Hinata mają włosy do pasa. Gdy Tenten zawiązała sobie dwa koczki, a Sakura spięła swoje włosy w kucyka, zabrały się za pomoc w ''ogarnięciu'' włosów przyjaciółek. Włosy Hinaty zostały związane w długi kucyk sterczący na środku kłowy, za to Sakura zaczęła pleść Ino warkocza. Gdy skończyła zostało jakieś osiem minut do startu, więc rozstały się życząc sobie powodzenia, i dołączyły do swoich team'ów.<br />- O mój boże, Ino ma spiętą grzywkę! - Naruto omal nie opluł się wodą mineralną. <br />- Są cztery dni w roku, w które Ino spina grzywkę. - oznajmiła Tenten poprawiając koleżance spinkę.<br />- Wcale nie. W domu też chodzę z podpiętą. – bąknęła blondynka<br />Naruto uśmiechnął się pod nosem. Prawdę mówiąc dziewczyna nie wyglądała tak źle, tyle, że trudno się było do tego przyzwyczaić.<br />Shikamaru spojrzał na telefon.<br />- Dwie minuty! - krzyknął do Kiby, na co tamten przytaknął.<br />Zawiesił swoją torbę na ramię i wziął do ręki neonowe bransoletki.<br />- Minuta! <br />Wszyscy patrzyli teraz na Narę. Byli gotowi zacząć grę. Lee podwinął rękawy swojego dresu, Neji poprawiał koka, a Sakura podpięła włosy, które spadły jej na czoło...<br />- Start!<br />***<br />Shikamaru zaklął pod nosem.<br />- Latarka się popsuła. - warknął poruszając bateriami.<br />Świat chyba nie chciał żeby wygrali, może to dopiero pierwsza godzina gry, ale lepiej było, żeby latarka działała.<br />- Ile mam jeszcze zostało? - blondynka zwróciła się do Chouji'ego, mając na myśli neonowe bransoletki.<br />- Osiem. - policzył i podał jedną dziewczynie. <br />Ta schowała ją w krzakach, i poprosiła Naruto by napisał jakąś ambitną wskazówkę.<br />''(...) Idzie dziewczynka przez las, widzi faceta sikającego w _ _ _ _ _ _. -Może panu pomóc?'' napisał. Fragment wykreskowany poziomą kreską był brakującym słowem, którym były ''krzaki''. Miał nadzieje, że Kiba nie prędko skojarzy ten dowcip. Schował kartkę pod jakimś kamieniem, niedaleko na ziemi narysował strzałkę, i ruszył za całą resztą.<br />- Gdzie teraz? - Tenten podeszła do Nary, który podał jej plan drogi - ''Metro'' - przeczytała.<br />- Masz jakiś pomysł na wskazówkę? - Ino poprawiła strzałkę, która miała pomóc przeciwnej drużynie w znalezieniu kolejnej bransoletki. <br />- Jeśli zostawimy bransoletkę na klamce, lub pod drzwiami toalety mógłbym napisać ''chyba czas na siusiu''. - powiedział Uzumaki przeczesując grzywkę.<br />- Ambitny jak zawsze. - zażartował Shikamaru, który właśnie wymienił baterię w latarce.<br />- Z grzeczności nie zaprzeczę. - zaśmiał się Uzumaki poprawiając włosy opadające mu na czoło.<br />Ino, która wiedziała, że coś jest na rzeczy podeszła do niego. Odpięła swoją spinkę, i spięła nią włosy Uzumaki’ego.<br />- Teraz nie powinny ci przeszkadzać. - oznajmiła i uśmiechnęła się do niego.<br />- D-dzięki. - odpowiedział niepewnie.<br />***<br />Sakura próbowała znaleźć kolejną bransoletkę w krzakach, a Kiba właził na co drugie drzewo. <br />‘’ Zielono mi’’<br />Tak było napisane na trzeciej kartce. Inuzuka zadecydował, że podzielą się na dwie grupy, aby szybciej je znaleźć, dlatego on i Haruno zostali w tyle, z Neji, Hinata i Lee pobiegli do parku szukać następnych.<br />- Mam! – krzyknęła Sakura i podbiegła pod drzewo, na którym aktualnie znajdował się Kiba.<br />- Idę! – powiedział i zeskoczył z gałęzi<br />***<br />Tenten położyła bransoletkę pod drzwiami, i wróciła do reszty grupy.<br />- Która godzina? - spytała<br />- Prawie dziewiąta. - odpowiedział Shikamaru podając jej butelkę wody.<br />Dziewczyna przytaknęła i upiła łyk.<br />- Zostało nam sześć bransoletek. - wtrącił Chouji - Co z nimi?<br />Shikamaru złapał się za podbródek. Jego zdaniem mogli coś zostawić po drodze, i zająć się ukrywaniem przed drugą grupą. Jeszcze raz przestudiował swoją strategię.<br />- Ino, narysuj strzałkę w stronę wyjścia, Naruto, zostaw liścik i napisz coś o lesie. - zarządził i razem z pozostałymi ruszył w stronę schodów.<br />***<br />- Mam szóstą! - krzyknęła podekscytowana Hinata.<br />- Co teraz? - spytał Lee<br />Wszyscy spojrzeli na ''pana przewodniczącego'', który niedawno dołączył do grupy.<br />- A może by tak... Iść na cheeseburgera?!- krzyknął podekscytowany Kiba<br />Wszyscy popatrzyli na niego jak na jakiegoś wariata. <br />- Mamy trzy godziny na znalezienie pozostałych bransoletek, a ty myślisz tylko o jedzeniu? - Sakura uniosła lekko brew.<br />- Dobra, dobra... - uniósł ręce w geście rezygnacji.<br />***<br />Blondynka schowała pod ławką kolejną bransoletkę, i wróciła do Uzumaki’ego<br />- Będziesz chodził na korepetycje? - Ino nieco zaskoczył fakt, że Naruto nie radzi sobie w szkole. <br />Nie znała go dobrze, ale myślała, że poziom jego umiejętności może być porównywalny z poziomem Sasuke, albo Neji'ego…<br />- Tak, ale nie wiem do kogo. - westchnął chowając ręce do kieszeni.<br />Ino złapała się za podbródek.<br />- W sumie... Kibę na przykład uczył Itachi. - mruknęła pod nosem.<br />- Itachi? - Blondyn spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.<br />- Uhm. - przytaknęła - Gdyby nie on najprawdopodobniej by nie zdał. - wyznała - Podobno jest bardzo dobry, jeśli chodzi o matematykę.<br />Naruto zamyślił się na chwile. Korepetycje z Itachi’m nie były głupim pomysłem. Jeśli to, co mówi Ino jest prawdą, to na koniec roku może uda mu się zdać z czwórką!<br />- Jak myślisz, śpi? - spytał wyjmując telefon i sprawdzając godzinę. ''W pół do jedenastej'' odczytał.<br />- Chcesz do niego zadzwonić? – zdziwiła się.<br />- Ej, ruszcie się, bo was zgubimy! - rozmowę przerwał im Chouji, który o mały włos nie potknął się o korzeń.<br />Oboje na te słowa przyśpieszyli kroku. Woleli nie zgubić reszty. Naruto odłożył po drodze jeszcze kartkę ze strzałką wskazującą kierunek, w którym szli.<br />- Zadzwoniłbym, ale nie mam jego numeru. – mruknął zrezygnowany chowając komórkę.<br />******<br />- Uspokój się, nic się nie stało! – Hyuuga złapała chłopaka z rękę.<br />- Ale jaa nieee chcee tak żyć!- krzyknął na całe gardło<br />- Kiba, to tylko psia kupa!<br />***<br />- A więc idziemy w krzaki? - chciał się upewnić Uzumaki<br />- Naruto, wiesz jak to dwuznacznie zabrzmiało? - Chouji wybuchł głośnym śmiechem.<br />Blondyn złapał się za czoło, i zaczął się śmiać sam z siebie.<br />- Tak Chouji, wiem. - próbował udać poważnego, jednak nie wyszło mu to tak jak planował.<br />Zachowanie poważnej miny i powstrzymanie śmiechu w tej chwili było niemożliwe – Ale nie martw się, jak bym się chciał z tobą przespać powiedział bym od razu. <br />***<br />- Została niecała godzina. - ogłosił Rock Lee<br />- A bransoletki już mamy, czyli musimy poszukać ich w jakiś krzaczorach, i wygramy!! - krzyknął uradowany Inuzuka, po czym wszyscy skierowali kroki w stronę, którą wskazywały im kartki, i strzałki ułożone z gałęzi drzew. <br />***<br />- Wyślij mu sms'a. – zachęcała go Ino, gdy tylko wszyscy przestali się śmiać, z dość… dziwnej rozmowy Naruto i Choujiego.<br />Naruto popatrzył na nią.<br />- Mam wysłać mu sms ‘s, żeby spytał Itachi'ego, czy jest jutro zajęty? Teraz?- spytał podkreślając ostatnie słowo.<br />- A czemu nie? Może odpisze. – powiedziała – W końcu jest prawie północ, na pewno nie śpi.<br />Naruto zatrzymał się na chwilę. Przypomniał mu się pierwszy kwietnia. Wtedy napisał sms'a o czwartej nad ranem, i o dziwo Sasuke odpisał, więc czemu teraz miało by być inaczej. Wyjął komórkę i wystukał krótkiego sms'a, i nacisnął klawisz ‘’wyślij’’<br />- Grzeczny chłopiec. – zaczęła się z nim droczyć.<br />***<br />Rozsiadł się wygodnie na kanapie i włączył telewizor. Nie był zmęczony a nikogo oprócz jego brata nie było w domu, więc nic mu nie stało na przeszkodzie. Podniósł głowę słysząc jakieś hałasy z kuchni.<br />- Co popsułeś?! – krzyknął do Itachi’ego<br />- Nic! Upuściłem szklankę. – odpowiedział mu brat.<br />Sasuke pokręcił głową. Jego brat z każdym dniem był coraz mniej rozgarnięty. Przynajmniej według niego. Zmienił kanał. Znowu jakieś romantyczne gówno. Kolejny raz zmienił kanał, i ponownie zobaczył jakąś komedie romantyczną. Westchnął i wyłączył telewizor. Czy ludzie już nie oglądają żadnych filmów kryminalnych? zadał sobie pytanie. <br />- Sasuke! – usłyszał głos z kuchni. <br />Nie trudząc się z odpowiedzią wstał z kanapy, i sam postanowił sprawdzić co chce od niego brat.<br />- O mój boże, Sasuke, ty jednak mnie kochasz! – powiedział Itachi widząc w drzwiach swojego brata – Od kiedy to przychodzisz kiedy cię wołam? – udał ogromny szok.<br />- Jesteś denerwujący. – wyminął pytanie – Coś chciałeś?<br />- Ach, racja. – podał mu do ręki jego komórkę.<br />Sasuke popatrzył na niego z niezrozumieniem?<br />- I co w związku z tym? – uniósł brwi.<br />- Chłopak do ciebie pisze. – zaśmiał się.<br />Młodszy Uchiha popatrzył na niego z mordem w oczach. Westchnął ciężko. Odblokował ekran i spojrzał na wyświetlacz. ‘’Nowa wiadomość od Naruto ♥’’. W tym momencie uniósł brwi.<br />- Itachi, co zrobiłeś z moimi kontaktami? – warknął niezbyt groźnie.<br />Starszy Uchiha podszedł do brata i popatrzył na wyświetlacz.<br />- A, o tym mówisz! – krzyknął gdy zdał sobie sprawę z tego o co chodziło Sasuke – Tak sobie pozmieniałem parę nazw. – wyznał. <br />Bez słowa wyjął Sasuke telefon z ręki, i zaczął przeszukiwać jego listę kontaktów.<br />- Nie martw się, zmieniłem tylko dwie nazwy. – powiedział i przystawił mu telefon do twarzy.<br />- „Mój kochany braciszek” – odczytał i popatrzył na ‘’kochanego braciszka’’ z niezrozumieniem – Chcesz się dowartościować? <br />- Cicho, kiedyś tak na mnie mówiłeś. – bąknął i oddał mu komórkę – Lepiej odczytaj tę wiadomość, twój ‘’ukochany’’ nie będzie czekać.<br />Sasuke miał ochotę go udusić, ale nie... w końcu to było karalne.<br />Wszedł w skrzynkę odbiorczą i odczytał wiadomość. ‘’Itachi będzie jutro zajęty?’’<br />Zaśmiał się pod nosem.<br />- Mój ‘’chłopak’’ chyba woli ciebie! – krzyknął, i pokazał mu wiadomość.<br />***<br />Wszyscy wyciszyli telefony. Znaleźli odpowiednią kryjówkę (a raczej odpowiednio duże krzaki) w której mogli się ukrywać do końca gry. Shikamaru wyjął karty, i razem z chłopakami zaczęli grać w pokera. <br />Tymczasem drużyna przeciwna przeszukiwała każde drzewo, rów, czy też krzak. Nie mieli dużo czasu, więc musieli się śpieszyć.<br />- Słyszeliście coś? – Hinata gwałtownie się odwróciła.<br />- To pewnie oni. – szepnął Kiba i uśmiechnął się chytrze – Nastraszymy ich? – powiedział z wyraźną prośbą.<br />- Czemu nie. – Lee założył na głowę kaptur, i ścisnął go tak, że zakrył mu całą twarz.<br />- Będziesz udawał Slender men’a? – spytał Neji z rozbawieniem <br />- W końcu nikt tego nie zabronił. – powiedział, i uśmiechnął się przez materiał bluzy.<br />***<br />- Idą tu. – szepnęła Tenten i wyjrzała lekko zza krzaków.<br />- Zwiewamy? – Chouji podniósł wzrok z nad kart.<br />- Tak. – powiedział Shikamaru. <br />Schował wszystkie karty, a torbę zostawił w krzakach. Wybiegli z nich starając zbytnio nie hałasować. <br />Co chwila rozglądali się za drużyną przeciwną, która już znalazła torbę Nary. Dziewczyny postanowiły zatrzymać się przy jakimś drzewie, jednak Naruto wpadł na ciekawszy pomysł. Ułożył jedną strzałkę wskazującą małe jezioro, i pobiegł za Shikamaru i Chouji’m.<br />***<br />- Cholera, gdzie oni mogli pobiec? – Lee zdjął z twarzy kaptur, chcąc uniknąć ponownego starcia z drzewem. <br />Wszyscy biegali po lesie jak głupi z latarkami, ponieważ zostało im dokładnie 17 minut. <br />- Hinata, Sakura, poszukajcie na drzewach! – nakazał Kiba i pobiegł z Neji’m i Lee w zupełnie przeciwną stronę niż dziewczyny, prześwietlając każde drzewo.<br />Po piętnastu minutach Neji znalazł strzałkę, która miała ich nakierować na ‘’męską część grupy’’. Przynajmniej tak było napisane na kartce zostawionej niedaleko niej. Kiba ruszył pędem w stronę wskazanego kierunku, i…<br />- O kurwa!! – wrzasnął wpadając do płytkiego jeziora. <br />- Kiba debilu, wbijasz mi się w żebra! – Naruto gwałtownie wynurzył się z wody<br />- Ha! Wygraliśmy! – krzyknął Inuzuka wstając z obolałego (i mokrego) blondyna, od razu zaczynając swój taniec zwycięstwa. <br />- Niekoniecznie. – wtrącił się Shikamaru, wychodząc z jakiś krzaków. – Gdzie macie Ino i Tenten? – spytał z chytrym uśmiechem na ustach.<br />Kiba popatrzył na resztę swojego team’u. <br />- Ile nam zostało?! – krzyknął przerywając ‘’taniec’’.<br />- Już koniec. – powiedział ze smętną miną Neji.<br />Inuzuka opadł na kolana, i w dość dziwny sposób próbował przetrawić przegraną. W końcu wstał z kupy błota w której się tarzał, i podszedł do Shikamaru.<br />***<br />- Czyli jest remis? – upewniła się Ino.<br />- Na to wygląda. – powiedziała Hinata, patrząc na swojego chłopaka paplającego się w błocie z Uzumakim.<br />- Nie wiem jak ty – wtrąciła się Tenten – ale ja bym się dziś nie przytulała do Kiby. – popatrzyła na Hinatę.<br />Hyuuga przyjrzała się jeszcze chwilę na Inuzuce, po czym odwróciła się do przyjaciółki.<br />- Ubłocony czy nie, i tak jest uroczy. – skomentowała, i zalała się rumieńcem.<br />*** <br />- Złaź ze mnie grubasie, dostałem sms’a! – krzyknął i próbował zepchnąć z siebie szatyna.<br />- Nie jestem gruby, tylko grubo kościsty. – usprawiedliwił się Kiba wstając z blondyna, i stając nad nim okrakiem – Widzisz to? – rozłożył ręce na boki – Sam seks!<br />Naruto, zresztą tak jak reszta towarzystwa, patrzył na Inuzukę jak na jakiegoś idiotę. Bez słowa podniósł się do siadu, i wyjął z kieszeni telefon.<br />- Kurwa. – bąknął, kiedy zobaczył w jakim stanie znajdowała się jego komórka. Przetarł nieco przybrudzony wyświetlacz, i odczytał wiadomość.<br />- Kto pisze! – krzyknęła Ino, która wraz z resztą dziewczyn właśnie dołączyła do grupy.<br />Uzumaki podniósł na nią wzrok.<br />- Uchiha. – odpowiedział krótko i odczytał sms’a.<br />‘’Nie sądzę, ale jeśli chcesz z nim pogadać teraz to nie ma problemu, rodziców nie ma w domu.’’<br />Uśmiechnął się zadowolony.<br />- Będzie chodził na korepetycje do Itachi’ego! – dopiero zorientował się, że jego przyjaciele o nim rozmawiają.<br />- Tak. – odpowiedziała Ino – Ma z nim jutro pogadać i…<br />- W sumie to mogę iść z nim pogadać już teraz. – wtrącił się.<br />Shikamaru, który dopiero teraz zwrócił na niego uwagę, podał mu rękę, i pomógł wstać.<br />- O pierwszej nad ranem? – brunet uniósł brew.<br />- Napisał, że mogę przyjść. – powiedział i pokazał mu sms’a.<br />- W takim razie o nic już nie pytam. – powiedział i poprawił swoją kitkę.<br />- Zbieramy się? – usłyszeli z oddali głos Chouji’ego.<br />Popatrzyli po sobie.<br />- Nic innego nam nie pozostało. – stwierdziła Sakura, i wszyscy ruszyli w drogę powrotną.<br />***<br />‘’Love is a rebellious bird<br />that nobody caqn tame,<br />and you call him quite in vain<br />if it suits him not to come!’’<br />Podniósł oczy do góry. Miłość, miłość, miłość… Myślał, że głupieje. Gdyby nie to, co niecałe pół godziny temu nagadał mu Itachi, mógł by spokojnie położyć się na kanapie, i usnąć. Ale nie! Jego brat droczył się z nim, i gadał o miłości, zakochaniu i… Mniejsza. Nie chciał już o tym myśleć. Ściszył telewizor i zamknął oczy. ‘’Habanera’’. Nie to żeby słuchał opery, ale ‘’Carmen’’ nie była taka zła. Cyganka zakochana w strażniku, zdrada, i morderstwo...<br />‘’I love you when you despise<br />I love you when you despise the life<br />but when you fall in love<br />but i love it when you watch’'<br />''Gdy gardzisz kocham cię''. Tak, może i coś do niego czół, ale czy to miało znaczenie? On nie odwzajemniał jego uczuć. Otworzył oczy i zapatrzył się w sufit. Uzumaki, to wszystko twoja wina.<br />***<br />Pożegnał się z przyjaciółmi, i skierował swe kroki w stronę domu państwa Uchiha. Czy to był głupi pomysł? Nie, co najwyżej dziwny. Przyjść do kogoś o pierwszej nad ranem, i prosić o korepetycje. Tego jeszcze nie robił. Chwila. Zatrzymał się, i przyjrzał swojemu ubraniu.<br />- Cholera...<br />Był cały ubłocony, a to już było dziwne. Westchnął, jednak wznowił marsz, i po dziesięciu minutach stał już pod domem. Zadzwonił do drzwi, i po chwili usłyszał kroki.<br />- Ohayo Naruto! - krzyknął Itachi otwierając drzwi.<br />Naruto kiwnął głową i wszedł do środka.<br />- Choć, choć, Sasuke śpi w salonie, ale jeśli to nie problem to porozmawiamy w kuchni. - powiedział i skierował się do pomieszczenia. Naruto przez chwilę się wachał, bo w końcu czy wypada wchodzić do cudzego domu cały brudny, mokry i z liśćmi we włosach.<br />- Och Naruto, ty przecież jesteś mokry! - Itachi wrócił do przedpokoju - Ale to nic, zaraz przyniosę ci jakąś bluzę Sasuke! - krzyknął wchodząc po schodach.<br />- N-nie trzeba, naprawdę! - zawołał za nim, jednak brunet chyba go nie dosłyszał, i po chwili zszedł no dół i zieloną bluzą jego brata.<br />- Ależ trzeba! Nie pozwolę by ulubieniec mojego brata się przeziębił! - powiedział i siłą zdjął z Uzumaki'ego jego mokrą bluzę dresową.<br />Blondyn nie zdążył nic powiedzieć, a już miał na sobie ubranie Sasuke. <br />- Położę ją na kanapie, jak nie wyschnie możesz wziąć bluzę Sasuke. - ogłosił i skierował kroki w stronę salonu. Naruto poszedł za nim, nie chcąc spytać się go o korepetycje.<br />- Itachi, mam pytanie.. - zaczął - Mógł byś mnie uczyć matematyki? - spytał <br />- Uczyć? - brunet odwrócił się do niego - Nie ma problemu! - dodał po chwili - Może się czegoś napijesz?<br />Naruto przecząco pokiwał głową, tłumacząc się tym, że niedługo będzie uciekać, jednak Itachi go nie słuchał. Postawił przed nim kubek z ciepłą herbatą, i zaprosił do oglądania telewizji. Nie wziął jednak pod uwagi tego, że jego młodszy brat leży na kanapie, i najzwyczajniej mógł by ich podsłuchiwać. <br />Kiedy Uzumaki był zajęty oglądaniem, ulotnił się do kuchni, i zadzwonił do jego rodziców, mówiąc, że ich syn zostanie u nich do rana. <br />Wrócił do salonu, i usiadł na fotelu naprzeciwko Naruto.<br />- Przyjdź po siedemnastej, zobaczymy jak idzie ci z podstawowym materiałem. – powiedział, mając na myśli korepetycje.<br />Naruto przytaknął, i upił łyk ciepłego napoju. <br />Obaj wrócili do oglądania jakiegoś zagranicznego kryminału.<br />***<br />Już od dłuższego czasu nie spał. Leżał, i wsłuchiwał się w to, co się działo wokół. Nawet nie otworzył oczu. <br />- Przyjdź po siedemnastej, zobaczymy jak idzie ci z podstawowym materiałem.<br />Uchiha niezauważalnie uniósł brew. Do kogo on mówi? przeszło mu przez myśl. Uchylił jedno oko. Widział niewyraźny zarys czyjejś sylwetki, siedzącej naprzeciwko jego brata. Zastanowił się chwile. Mógł być jeden z jego kumpli, ale… żaden nie był podobny do tego, siedzącego na fotelu. <br />- A ten to kto? – znów usłyszał głos swojego brata.<br />- To brat tego zamordowanego. – odpowiedział nieznajomy.<br />Chwila..<br />- Naruto?! – gwałtownie podniósł się z kanapy i popatrzył na ‘’nieznajomego’’.<br />- Nie, twój zaginiony brat bliźniak. – bąknął widząc reakcje kolegi – Aż tak cię zaskoczyłem? – uniósł brwi.<br />Sasuke chwile się zastanowił. W sumie to on sam mu powiedział, żeby przyszedł. Kiwnął przecząco głową i wstał z sofy. <br />- Idę się napić. – oznajmił i skierował kroki w stronę kuchni.<br />Wchodząc do pomieszczenia słyszał kroki z salonu. Wyjął z lodówki butelkę wody mineralnej i odwrócił się na pięcie.<br />- Ach, to ty. – mruknął widząc w drzwiach Uzumaki’ego<br />- Tak, ja. Coś się stało? – chciał się upewnić.<br />- Nie, nie musisz się o mnie martwić. – powiedział odkręcając korek.<br />Uzumaki westchnął.<br />- Co mam zrobić, byś wydusił z siebie więcej niż dwa zdania? – spytał podchodząc do niego.<br />- Zebrało ci się na rozmowy? – spytał, na co Naruto przytaknął – Może innym razem.<br />- Ale ja… no ten, mam pytanie! – złapał Uchihę za rękę, gdy ten chciał wyjść z pomieszczenia.<br />- A mianowicie? – nawet się do niego nie odwrócił.<br />- Czy to co mówił mi Itachi, to prawda?</h5>
</h5>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-84815126054063027852012-11-18T08:15:00.002-08:002012-11-18T08:16:12.224-08:00Rozdział 5<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;"><span style="mso-tab-count: 1;"> Ohayo! Wybaczcie, że tak długo, ale musiałam pisać ten rozdział drugi raz ;_; Czemu? Bo pierwsza wersja była okropna xC a tak pozatym, nie zdziwię się jeśli zjecie mnie za tę długą przerwę xD<br /><br /><strong>Donia;p</strong> - cieszę się że spodobał ci się Itachi i jego obsesja xD "On ci zapłacił, czy przez przypadek się obściskiwaliśmy?" <-- powala na kolana? Wow xD Nagato ma zaciesz :3<br /><strong>Frio </strong>- cieszę się, że Itachi tak ci się spodobał xD muszę go umieścić w kolejnym rozdziale, a sporo będzie się działo :> (chyba że się rozmyśle...) <br /><br />okey, ja już nie przedłużam i zapraszam na rozdział piąty :D </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial;"><span style="mso-tab-count: 1;"></span> Blondyn obudził się o trzeciej nad ranem. Dziś był pierwszy kwietnia - początek nowego roku szkolnego. Przewrócił się na bok. Nie ukrywał przed samym sobą, że się stresuje. W końcu wszyscy się tu znają, a on? Przyjechał tu tydzień temu, a jedynymi osobami które znał była Ino, Kiba i Sasuke, ale... Ino idzie na rozpoczęcie roku ze swoimi przyjaciółkami, Kiba umówił się ze swoją dziewczyną, a Uchiha? Cóż, mógł go poprosić żeby z nim poszedł, ale nie chciał. Czemu? Sam tego nie wiedział. Z jednej strony cieszył się, że go spotkał, z drugiej... no właśnie, nie wiedział jak to opisać. Nie to, że się go bał, ani nic z tych rzeczy. Po prostu... nie wiedział co tak naprawdę do niego czuje. Z przemyśleń wyrwała go potrzeba pójścia do toalety. Wstał z łóżka, i po omacku próbował wydostać się z pokoju. Cudem ominął bluzę, którą wczoraj rzucił na ziemię, i dostał się na korytarz. Najciszej jak potrafił zszedł na parter, i po omacku dotarł do łazienki. Gdy już się wysikał, wrócił do swojego pokoju, nie myśląc o zapalaniu światła. Położył się na łóżku, opierając głowę lewą ręką. Zaczął bawić się breloczkiem od telefonu, który leżał obok niego na stoliku nocnym. Zastanawiał się czy gdyby wysłał do kogoś sms'a, to dostał by na niego odpowiedź. Wprawdzie było już po trzeciej w nocy, ale kto wie? Może ktoś, z jego przyjaciół z Tachikawy by odpisał? Po dłuższym namyśle postanowił napisać do Jiraiyi, może nie zaliczał się do jego grupy wiekowej, ale na pewno nie spał. Chłopak był pewny, że siedzi teraz z komputerem w rękach, i pisze kolejne rozdziały jakiejś swojej książki. Otworzył nową wiadomość. ''Śpisz?'' napisał, i wysłał ją do starucha. Odłożył komórkę na stolik. Gdy Jiraiya odpisze powinien usłyszeć wibrację. Wrócił do poprzedniej pozycji. Znowu myślał o dzisiejszym dniu. Nie chciał iść do szkoły sam. Lubił towarzystwo, nawet jeśli miała by to być jedna osoba. Westchnął. Prawda była taka, że jedyną osobą, z którą mógł by tam pójść był Sasuke. Poderwał się z łóżka. Wziął do ręki telefon, wystukał w klawiaturę ''Hej, sory że tak wcześnie pisze, ale... mógł byś iść ze mną na rozpoczęcie roku?'' i wysłał wiadomość. Po chwili złapał się za głowę. <i>Co ja kurwa zrobiłem?</i> pomyślał. Nie chciał tego zrobić. Był aż tak zdesperowany, że prosił o pomoc bruneta? Komórka zawibrowała. Blondyn popatrzył na nią. <i>Jiraiya czy Sasuke?</i> Podniósł ją i odczytał wiadomość. ''Tak, ale mogłeś to napisać tę wiadomość o siódmej, a nie czwartej nad ranem''. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;">- Wychodzę! - krzyknął i wybiegł z domu.<br />Było pół godziny przed ósmą, a on miał jeszcze iść po Uchihę. Skręcił w prawo, obok marketu w którym poznał Ino. Miał nadzieje, że dobrze pamiętał drogę. Nie dość, że nie wiedział gdzie jest szkoła, to wszystkie ulice mu się myliły. Prawie każda wyglądała tak samo, a do tego żadna z tych pobocznych nie miała nazwy. Rozejrzał się dookoła szukając rzeźby z gliny, w kształcie ''bałwankopodobnym''. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pamiętał, że mijał ją gdy szedł z Ino do Uchihy. <i>Jest</i>! krzyknął uradowany w myślach. Teraz musiał tylko skręcić w lewo, i odnaleźć dom Sasuke. Nie było to trudne, ponieważ tylko u niego na podwórku znajdowało się drzewo wiśni. Przeszedł <st1:metricconverter productid="30 metrów" w:st="on">30 metrów</st1:metricconverter>, zanim zobaczył różowe kwiaty sakury. Szczęśliwy z tego, że zapamiętał drogę w podskokach dobiegł do domu państwa Uchiha. <br />- Sasuke, wychodzisz?! - krzyknął pukając w drzwi. <br />Odpowiedziały mu kroki dochodzące z wnętrza domu. Odsunął się parę kroków, gdy Uchiha otworzył drwi. Widać nie zdążył jeszcze poprawić mundurka, ponieważ nadal miał nie zawiązany krawat. Krzyknął do kogoś, że już wychodzi, i zwrócił się do blondyna:<br />- A już myślałem, że się spóźnisz. - powiedział poprawiając strój.<br />- Eh, cuda się zdarzają. - zażartował blondyn.<br /><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Szli w ciszy, której nikt nie chciał przerwać. Zupełnie jak wtedy gdy Kushina zaprosiła państwa Uchiha na kolację. Naruto rozejrzał się dokoła. Chciał znaleźć jakiś punkt odniesienia. W końcu nie może codziennie chodzić do szkoły z Sasuke. To by było takie... No właśnie. Nie było w tym nic złego. W końcu są przyjaciółmi... A może się myli? Upłynęło sporo czasu, odkąd on i brunet się przyjaźnili. Teraz byli tylko ''kumplami z klasy''. Żaden nie miał obowiązków wobec drugiego. A jednak, Sasuke o czwartej nad ranem zgodził się zaprowadzić go do szkoły. Pytanie brzmi: czemu to zrobił? W dzieciństwie za sobą nie przepadali, wiec skąd ta nagła zmiana nastawienia? <br />- Nie odezwałeś się ani słowem... to do ciebie nie podobne. - stwierdził obiekt rozmyślań Uzumakiego<br />- Co? - ocknął się blondyn.<br />-Mówię, że nie mówienie jest do ciebie niepodobne. - oświecił go Sasuke. <br />Naruto spróbował znaleźć jakieś wytłumaczenie, ale nie wyszło mu to najlepiej. Sasuke zatrzymał się oczekując wyjaśnień z jego strony. <br />- Więc? - niecierpliwił się.<br />- P- po prostu chciałem skupić się na drodze. - wyjąkał blondyn. Nie była to błyskotliwa wymówka, ale zawsze coś. <br />Sasuke odwrócił się od niego plecami i ponowił marsz. Z jego próby zaczęcia jakiejkolwiek rozmowy nici. Cóż, Naruto nigdy nie był błyskotliwy. Może i miewał przebłyski geniuszu, ale tylko w nielicznych przypadkach. Brunet wyjął z kieszeni telefon. Zostało im 15 minut do apelu. Na szczęście, liceum znajdowało się jakieś <st1:metricconverter productid="50 metrów" w:st="on">50 metrów</st1:metricconverter> przed nimi, więc nie było się o co martwić. Z daleko słychać było głosy dochodzące z dziedzińca. <i>Pewnie wszyscy są jeszcze na dworze </i>pomyślał Uchiha. Nie dziwił im się. Sam nie chciał wracać do szkoły. Miał ciekawsze rzeczy do roboty, niż uczenie się do prac klasowych. Odwrócił się i spojrzał na Uzumaki'ego, którego wszystko zaczęło rozpraszać. Kręcił się w kółko jak debil. Brunet zakrył twarz dłonią. Podszedł do niego, i trzymając jego nadgarstek, zaciągnął go na dziedziniec.<br />- O co ci..<br />- Zaraz zacznie się apel. - uciął i wszedł do szkoły puszczając Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;">- Nasza szkoła nie toleruje bójek, wyzwisk, ani... - dyrektor ciągnął swoje przemówienie. Naruto westchnął. Nigdy nie lubił początku roku. Nauczyciele za każdym razem powtarzali to samo. Prawda była taka, że prawie w każdej szkole zasady były takie same: zero spóźniania się na lekcje, trzy prace klasowe w ciągu tygodnia itp. <br />- Oczywistym jest, że za zrywanie się z zajęć, grozi zostawanie po lekcjach...<br />Eh, Uzumaki znał ten ból. Nie był wspaniałym uczniem, i gdy tylko miał okazje zrywał się z lżejszych zajęć. Na szczęście Jiraiya nigdy nie robił z tego jakiejś wielkiej afery, ponieważ rozumiał chrześniaka. Zresztą, nie obchodziło go jakie Naruto ma oceny. Bardziej martwił się o to czy zda do liceum.<br />- Znacie już zasady panujące w szkole. Proszę teraz żebyście wraz z wychowawcami udali się do swoich klas...- dyrektor powoli kończył apel. Uzumaki już nie mógł się doczekać tej godziny. Stres związany z początkiem roku wyparował, po tym, jak zobaczył jacy wszyscy są ze sobą zżyci. To tak jak by szkoła podzielona była na rodziny. I to dosłownie.<br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wszyscy powoli zaczęli wstawać. Blondyn odnalazł z tłumie Kibę, który musiał się przesiąść, ponieważ na początku za dużo rozmawiali.<br />- Słuchałeś go?- spytał się szatyn gdy tylko Naruto do niego podszedł.<br />- A jak myślisz? - spytał z ironią w głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Arial;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nauczyciel się spóźnia... Nie! Ja się tak nie bawię! - narzekał Inuzuka.<br />Już od piętnastu minut czekali aż przyjdzie ich sensei. W między czasie zdążyli zapoznać Uzumaki'ego z połową klasy, siłować się na ręce, i zagrać w kółko i krzyżyk. A to wszystko zrobili w dziesięć minut. <br />- Nie narzekaj, przynajmniej zmów nie musimy wysłuchiwać zasad panujących w szkole... - westchnął Naruto.<br />Nagle wszyscy popatrzyli w stronę drzwi, które otworzyły się z hukiem.<br />- Wybaczcie za spóźnienie, pomagałem staruszce przejść przez jezdnię. - wytłumaczył się ich sensei<br />- Pan kłamie. - bąknął blondyn, jednak lepiej dla niego było, żeby nauczyciel tego nie usłyszał.<br />- Nazywam się Hatake Kakashi. - przedstawił się - Wiem, wszyscy mnie znacie, ja znam was, więc możemy pominąć formalności związane w przedstawianiem się. - oznajmił rozglądając się po klasie. - Sakura, znów się farbowałaś? - spytał zdziwiony patrząc na dziewczynę.<br />- T- tak. - odpowiedziała nieco zakłopotana.<br />- Eh, przecież masz ładne włosy... - mamrotał pod nosem - Dobra, ja wam dam chwilę dla siebie, a wy pozwólcie mi sprawdzić listę. - powiedział i usiadł za biurkiem.<br />Wszyscy uczniowie zaczęli chodzić po klasie, starając się nie denerwować Hatake, który zajmował się uzupełnianiem dziennika.<br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Do Kiby podeszła jedna z ładniejszych dziewczyn klasie - o ile Naruto pamiętał - to ona była jego partnerką.<br />- Ohayo! - przywitała się z blondynem, i usiadła chłopakowi na kolanach.<br />- Ohayo, jestem Naruto. - przedstawił się. <br />- Hinata. - kiwnęła do niego głową. - Wprowadziłeś się niedawno, prawda? - i tym oto sposobem Uzumaki po raz kolejny przedstawił komuś połowę swojego życia. <br />Lekcja mijała szybko, ale nie w takiej ciszy jaką wymarzył sobie Kakashi. Parę razy musiał przypominać swoim podopiecznym o zachowaniu spokoju, i o tym, że inni nauczyciele mogą ich usłyszeć. Hinata już dawno poszła do swoich koleżanek, dając spokój chłopakom, a oni po raz kolejny zaczęli siłową się na ręce.<br /><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i>Uzumaki Naruto? Który to?</i> zastanawiał się sensei. To nazwisko słyszy dopiero drugi raz w życiu, ale imię nic mu nie mówiło..<br />- Który z was to Uzumaki Naruto? - spytał na głos.<br />- To ja!- krzyknął Naruto wstając z krzesła.<br />- Ty... Pierwszy raz w życiu cię widzę... - powiedział sam do siebie - Jesteś synem Kushiny i Minato?- zwrócił się do chłopaka<br />- Tak. - odpowiedział Naruto.<br />Kakashi kiwnął głową, i wrócił do dziennika. <br />- Skąd on zna moich rodziców? - szepnął Uzumaki do Kiby<br />- Może jeszcze tego nie wiesz, ale... Ał! - krzyknął gdy jakiś chłopak w kucyku walnął go w tył głowy.<br />- Nie wygadaj się,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>on sam powinien to odkryć. - pouczył go brunet - Nara Shikamaru. - przedstawił się podając rękę blondynowi.<br />- Naruto - uścisnął ją niepewnie. <br />- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale muszę coś ustalić z Kibą. – oznajmił i gestem nakazał szatynowi iść za nim. <br />Kiba rzucił tylko krótkie ''Zaraz wracam'' i poszedł za Shikamaru. Naruto był nieco zdezorientowany. O czym miał się dowiedzieć? I dlaczego nikt nie chciał mu o tym powiedzieć? Nie rozumiał tego miasta. Niby wszyscy są jak rodzina, ale jak przyjdzie co do czego to trzymają język za zębami...<br />- Nad czym się tak zastanawiasz? - spytał brunet siadając na miejscu Inuzuki.<br />Naruto gwałtownie odwrócił się w jego stronę.<br />- Ja? - Sasuke przytaknął - Em... - zawahał się chwilę - Czemu nie mogę się o tym dowiedzieć?<br />- O ''TYM''? - zdziwił się Uchiha<br />- No wiesz... Coś czego ja nie wiem, a jest taką wielką tajemnicą! - wytłumaczył.<br />- Kiedyś sam do tego dojdziesz. - odpowiedział Sasuke, jednak ta odpowiedź niezadowoliła Naruto.<br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Miał już dość z tym: ''sam do tego dojdziesz''. Przecież mogli mu wyjaśnić czemu nie może się o ''TYM'' dowiedzieć. Zrozumiał by, ale nie! On sam musi to odkryć, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciągle o ''TYM'' myśli.<br />- Wiesz co... uroczo wyglądał byś w spinkach. - powiedział brunet i wrócił na swoje miejsce.</span></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-81501065006510897342012-11-05T03:04:00.002-08:002012-11-05T03:44:14.279-08:00Rozdział 4<div style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-indent: 35.4pt;">
<span lang="EN">I oto jeden z najgorszych rozdziałów jakie dotąd napisałam. Znowu kończy się na niczym, i.. jest krutki ._. Następnym razem się postaram i walne 4 strony >D <br />A tak pozatym..<br /><b>Maxiii</b> - to była trzynasta po południu xD<br /><b>Frio </b>- to dzięki tobie ruszyłam dupe i to napisałam :3 gdyby nie ten koment następny rozdział pojawiłby się... no właśnie nie wiem kiedy ;_; jakoś weny nie miałam .__.<br />A, i nie zdziwcie się jak będzie dużo błędów ort. bo pisałam to na średniowiecznym laptopie :/<br />A teraz nie przedłużając zapraszam na jeden z najgorszych rozdziałów tego fika xD<br /></span><span style="font-family: Arial; font-size: small;"><span style="font-family: Arial; font-size: small;"><span lang="P"></span></span></span></div>
</div>
<span style="font-size: small;"><span lang="EN">Uchiha wyszli godzinę temu. Kushina chciała ich jeszcze zaprosić na obiad, ale odmówili twierdząc, że nadużywają gościnności. Cóż, dla Uzumakiego było to z jednej strony lepiej, bo było mniej naczyń do zmywania. Za to że wczoraj nie słuchał się matki (a raczej za to że chodził pół nagi po domu) musiał posprzątać kuchnię. Wyjął talerze ze zmywarki i odłożył na półki. Wytarł pot z czoła i sprawdził co mu zostało. ''Szklanki'' stwierdził niechętnie. Wylał z nich resztki – niezidentyfikowanych - napoi i wstawił do zmywarki. Gdy skończył dumnie wypiął pierś i wszedł do salonu.<br />- Skończone! – krzyknął i rozłożył się obok ojca na kanapie.<br />- Nie sądzę. – zgasił go Minato.<br />- Jak to?! – oburzył się chłopak – Przecież zrobiłem wszystko o co mnie poprosiliście.<br />- Itachi zostawił</span></span><span style="font-size: small;"><span lang="EN"> swój telefon. – powiedział i podał mu komórkę należącą do Uchihy.<br />- I ja mam mu ją zanieść? – spytał unosząc brwi.<br />- Tak, a i jeszcze po mleko mógł byś pójść. – powiedział i wyjął portfel. Uzumaki pożałował, że w ogóle zapytał. Może by zapomniał o mleku? Wziął pieniądze od ojca i założył bluzę która wisiała na oparciu kanapy. Rzucił w jego stronę krótkie ‘’wychodzę’’ i już go nie było. Wyszedł na ulicę. Zapomniał się zapytać gdzie mieszkają Uchiha. Westchnął. Postanowił pójść w prawo. Może trafi na jakiś monopolowy? Nie mylił się. Gdy tylko skręcił w drugą ulice zobaczył mały market. Wszedł do niego i od razu znalazł sekcję z nabiałem. Sięgnął po pierwsze lepsze mleko i poszedł do kasy. <br />- Jesteś synem Minato? <br />Naruto obrócił się na pięcie. <br />- Tak. – odpowiedział blondynce stojącej przed nim – Uzumaki Naruto. – przedstawił się.<br />- Yamanaka Ino. – wyciągnęła do niego rękę. Chłopak ścisnął ją i podał kasjerce mleko. Zapłacił należną sumę i poczekał, aż dziewczyna zapłaci za swoje zakupy. <br />- Dokąd idziesz? – spytała, gdy wyszli ze sklepu – Przecież mieszkasz w drugą stronę.<br />- Musze oddać telefon Itachi’ emu. - odpowiedział i wyjął z kieszeni komórkę.<br />- Masz telefon Itachi’ego Uchihy i nic nie mówisz?! – krzyknęła podekscytowana i wyjęła mu go z ręki. <br />-Co robisz? – spytał z uniesionymi brwiami.<br />-Jeszcze pytasz?! Przecież jak masz cudzy telefon, to pierwszą rzeczą przed oddaniem jest sprawdzenie poczty i galerii!!. – powiedziała i zaczęła szperać w komurce.<br />- Em, Ino... Wiesz gdzie oni mieszkają? <br />- Tak, mogę cię do nich odprowadzić. – zaproponowała przeszukując albumy Uchihy. Naruto nie pytał już o nic więcej. Szli ramię w ramie, rozmawiając o jakiś błahostkach typu: ‘’czym się interesujesz’’, ‘’ co lubisz robić’’ itp. W pewnym momencie dziewczyna się zatrzymała z miną, jak by zobaczyła ducha.<br />- Co się stało? – zaciekawił się.<br />- Czemu spałeś z Sasuke? – spytała.Uzumakiego zatkało. Odebrał dziewczynie telefon i spojrzał na ekran. Przed oczami miał zdjęcie jego i Uchihy z... <br />- On je zrobił wczoraj?! – krzyknął zatykając usta dłonią.<br />- Em, Naruto, wszystko okey? – popatrzyła na niego spod grzywki. Wyjęła mu telefon z ręki, i położyła dłoń na czole. <br />- T- tak. – odpowiedział niepewny czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. W końcu niecodziennie widzi się swoje zdjęci na którym obejmujesz innego chłopaka, prawda? Wziął dwa wdechy żeby trochę opanować emocje, i ponowił marsz z dziewczyną. Szli udając, że nie zobaczyli tego zdjęcia. Kontynuawali rozmowę o swoich zainteresowaniach. Po kilkunastu minutach dziewczyna zatrzymała się, i wskazała blondynowi dom rodziny Uchiha. Wytłumaczyła, że musi jeszcze iść do koleżanki i odeszła. Blondyn stał przez chwilę przed bramą. No bo, co jeśli w domu jest tylko Sasuke? Wizja bycia sam na sam z brunetem go nie cieszyła. Westchnął. Wszedł na podwórko i podszedł do drzwi. Przez chwile wachał się, czy nie wrócić do domu. Zrezygnowł z tego pomysłu. Skoro jużtu jest...<br />Zapukał do drzwi, modląC się, aby otworzył je Itachi.- Ohayo. -przywitał się brunet.<br />- Ohayo.- powiedział Uzumaki – Jest Itachi?<br />- Nie, wyszedł ze znajomymi. – burknął Sasuke – O co chodzi? – spytał przepuszczając go w drzwiach. Chłopak zawahał się, ale wszedł do domu. <br />- Zostawił u nas telefon. – wytłumaczył i podał komórkę brunetowi. Uchiha zaprowadził go do kuchni. Odłożył telefon brata na stole i zabrał się za robienie herbaty..<br />-Em, Sasuke…<br />- Hm? – spojrzał na niego spod włosów opadających mu na oczy.<br />- No bo ten… Em, wejdź w galerię Itachi'ego. – powiedział. Nie miał wystarczająco odwagi żeby powiedzieć wprost o co chodzi. Sasuke uniósł brew, ale odblokował klawiaturę. Wszedł w galerie i zaczął przeszukiwać wszystkie obrazy.<br />- I co ja miałem tu zna… - urwał – Co to kurwa jest?! – krzyknął trafiając na plik o który chodziło Uzumakiemu. Ten podrapał się tylko po głowie nie wiedząc co powiedzieć. Sasuke popatrzył na niego z uniesionymi brwiami – wyjaśnisz mi to?Tego obawiał się Naruto. No ale co on miał mu powiedzieć?! Sam nie wiedział jak to się stało. Odwrócił głowę na bok żeby nie musieć patrzeć mu w oczy. Wziął głęboki oddech, jednak nadal nic nie powiedział.</span></span>- M- może to <br />
był przypadek? – zgadywał blondyn. Nie sądził, żeby sami z siebie robili takie rzeczy.<br />
Sasuke odłożył komórkę na stół. Patrzył na nią parę sekund, i usiadł okrakiem na krześle naprzeciwko Uzumakiego. Złapał go za podbródek i zmusił by spojrzał mu w oczy.<br />
- On ci zapłacił, czy przez przypadek się obściskiwaliśmy? –Naruto spalił buraka gdy usłyszał to pytanie.<br />
- Pogrzało cię?! – odtrącił jego dłoń. <br />
- Tak się pytam. – powiedział i wstał z krzesła. <br />
***<br />
Blondyn był nieco zakłopotany. Już dawno powinien być w domu, ale nie! Wrócił Itachi i torturował go zdjęciami z albumu ‘’Wpadki Sasuke’’. Tylko dlaczego połowę tego albumu zajmował on sam?! Czy ulubionym zajęciem Itachi’ego jest męczenie ludzi ich zdjęciami z dzieciństwa? Jeśli tak, to jest w tym naprawdę dobry. Naruto usłyszał za sobą kroki. Sasuke wrócił z talerzem kanapek które postawił za stoliku do kawy. Skoro musieli męczyć się z Itachi’m, to nie na pusty żołądek. Oboje teraz jedli , gapiąc się w album. Starszy brunet nie odpuszczał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w tym albumie mieściło się jakieś trzysta zdjęć. Na obejrzenie tego potrzeba dobrą godzinę, a z tempem, jakim starszy brunet przeżycał zdjęcia, mogło to im zająć cały wieczór.<br />
-A tu mały Sasuke i mały Naruto założyli kocie uszy...- kontynuował swój wywód.<br />
Oboje z Sasuke mieli dość. Gdy wyszli na chwile do kuchni żeby ''zrobić herbatę'', Sasuke chciał wyjść oknem z domu. Ale plan nie zadziałał, bo jego brat zabaczył go, jak chciał wyskakiwać. Przynajmniej nie przywiązał go do krzesła...<br />
- A na tym zdjęciu Sasuke i Naruto trzymają się za ręce...<br />
<span style="font-family: Arial; font-size: x-small;"><span style="font-family: Arial; font-size: x-small;"><span lang="P"></span></span></span>TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-18087489388352639402012-10-28T09:13:00.001-07:002012-10-29T00:16:41.990-07:00Rozdział 3<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;"> To co wstawiłam wcześniej... było poprostu niepoprawioną wersją tego rozdziału xC nie wiem jak to zrobiła, ale cóż Zapraszam do poprawionego już rozdziału i... i tyle :3 //Nagato</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">Blondyn usiadł na kanapie w samych bokserkach. Jego rodzice już szykowali kolacje dla... no właśnie. Uzumaki nie wiedział kim są ci ludzie. Rodzice nadal nie powiedzieli mu kto do nich przychodzi . Spodziewał się, że mogą to być przyjaciółki jej mamy, ale wizja bycia głównym tematem rozmów go nie cieszyła. Westchnął. Od pół godziny nie mógł skupić się na filmie. Zszedł z sofy i wszedł do kuchni. Chciał sprawdzić co robią jego rodzice. Gdy tylko wszedł do pomieszczenia został wygoniony z niego przez swoją mamę.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Naruto, ubierz się! - krzyknęła dźgając go w żebra - Przecież nie chcesz żeby ktoś zobaczył cię w samej bieliźnie. - powiedziała nieco spokojniej, po czym zaciągnęła go do jego pokoju. Wyjęła z szafy szare rurki i nakazała Uzumakiemu je założyć. Wyszła z pokoju i zostawiła go samego ze swoimi spodniami. Naruto poddał się i założył jeansy na tyłek. '' Nie powiedziała, że mam założyć bluzkę'' stwierdził i wyszedł z pokoju bez koszulki. Znowu usiadł na kanapie i próbował skupić się na oglądaniu. Tylko, że znowu mu to nie wychodziło. Wyłączył telewizor i podszedł do okna. Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi. Chłopak zamknął oczy. Pamiętał jak z Jiraiyą siadał o tej porze pod drzewem, i prowadził rozmowy na rozmaite tematy. Powoli zaczynało mu tego wszystkiego brakować. Jego przemyślenia przerwał dzwonek od drzwi. Całkowicie zapominając, że ma na sobie jedynie spodnie otworzył drzwi.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Ohayo. - przywitał szatyna który stał w wejściu.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Ohayo! - krzyknął uradowany - Jesteś synem cioci Kushiny?! - spytał lustrując go wzrokiem. Nie musiał pytać czy jest jej synem. Był jak młodszy Minato. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Tak. - odpowiedział zakłopotany, ale szeroko uśmiechnął się do nieznajomego. Był wysoki, ale nie wyższy od Naruto. Miał na sobie wysłużone, granatowe jeansy i szarą bluzę przez głowę.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Ohayo Kiba, co cię sprowadza? - wtrąciła się Kushina która właśnie weszła do przedpokoju. Uścisnęła dłoń Kiby i wpuściła go do środka. Chłopak od razu wskoczył do salonu i usadowił się na wielkiej kanapie.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Tata prosił żebym wszystkim trochę zaniósł. – powiedział, i podał rudowłosej nieduży pojemnik z ciastem. Kushina uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Kiba, nie trzeba było. - podziękowała, po czym położyła pojemnik na stole - A właśnie! To jest Naruto, nasz syn. - oznajmiła i dźgnęła blondyna w żebra. Nie wiedziała już ile mu powtarzała żeby się ubrał. Uzumaki zachichotał, ale nie miał zamiaru się ubierać. Może na kolacje przyjdzie jakaś ładna dziewczyna, i będzie miał się czym pochwalić. Uścisnął rękę szatyna i uśmiechnął się szeroko. Był on pierwszą osobą jaką tu poznał. Musiał przyznać, że chłopak był przystojny...<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Ciociu, ja już musze lecieć i zanieść ciasto dla pani Yamanaka. - powiedział niechętnie. Chciał jeszcze pogadać z blondynem, ale wzywały go te głupie obowiązki. - Do zobaczyska! - krzyknął i wybiegł na ulice. Uzumaki, gdy tylko chłopak wyszedł wziął do ręki kawałek ciasta i zaczął przyglądać mu się badawczo. ''Kasutera*'' stwierdził po spróbowaniu. Wszedł do kuchni i wyjął mleko z lodówki, by mieć czym popijać. Usiadł na jednym z krzeseł i zaczął zajadać ciasto. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 10pt;">- Smacznego. - powiedział Minato, gdy tylko zauważył, że jego syn coś je. Zajrzał do pojemnika który leżał obok syna, i wziął kawałek. <br />- Kto to był? Znaczy kim jest ten Kiba? – spytał popijając ciasto mlekiem.<br />- Będziesz z nim chodził do klasy. –wtrąciła się Kushina. Naruto przytaknął. Gdy przełknął ostatni kęs wrócił do salonu i zaczął się przyglądać zdjęciom, które stały na parapecie. Na wszystkich był on, ze swoimi rodzicami. Uśmiechnął się do siebie. Pamiętał kiedy one zostały zrobione. Na pierwszym mały blondynek trzymał w ręku medal, za zajęcie pierwszego miejsca w skoku w dal. Za nim stali jego rodzice, śmiejący się razem z nim. Obok stało zdjęcie zrobione, kiedy miał 12 lat. Byli w tedy z rodzicami nad jeziorem. Pamiętał ten dzień bardzo dobrze. Razem z rodziną chcieli łowić ryby. Z tatą wzięli wędki, podczas gdy jego mama korzystała z pięknej pogody. Złowili wtedy jakieś małe rybo-podobne coś i jakiegoś buta. Nie był smutny z tego powodu. Dla niego liczyła się zabawa, a to w tym wszystkim było najważniejsze. Dzwonek zadzwonił do drzwi, a blondyn od razu do nich podbiegł. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>‘’<i>Tym razem to muszą być oni.'' </i><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pomyślał, i zapominając o tym, że nadal jest w samych spodniach otworzył drzwi. <br />- Ohayo Naruto! - krzyknęła do niego wysoka brunetka. Naruto stał w bez ruchu. Nie umiał wypowiedzieć nawet jednego słowa. Spojrzał na panią Mikoto, i po chwili odwrócił głowę w stronę Sasuke, który również nie mógł nic z siebie wykrztusić. Zamrugał gwałtownie, dając sobie mentalnego kopniaka.<br />- Ohayo Mikoto - san! - udało mu się w końcu coś powiedzieć - Ohayo Fukagu - san! - powiedział do najstarszego Uchihy. - Proszę, wejdźcie. - Powiedział i przepuścił ich w drzwiach. Cała rodzina weszła do niewielkiego przedpokoju. Mikoto ucałowała chłopaka w oba policzki, i przeszła do salonu. Fukagu i Itachi uścisnęli go za rękę, podczas, gdy najmłodszy z rodziny nadal stał jak wryty na środku pokoju. Nastała dosyć niezręczna chwila. Obaj patrzyli na siebie jak na największego wroga. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oboje nie wiedzieli z kim będą mieli spotkać się tego wieczoru. Naruto – bo to była niespodzianka, Sasuke – ponieważ Itachi nakłonił rodziców do zatajenia prawdy. W końcu Uchiha podał Uzumakiemu rękę. Ten ścisnął ją niepewnie, i zaprowadził Sasuke do kuchni. <br />- Naruto! Przecież ci mówiła żebyś się ubrał! - krzyknęła Kushina, gdy tylko wszedł do pomieszczenia. Obróciła go o 180 stopni i pchnęła w stronę schodów. Sama wróciła do kuchni, żeby przywitać nowo przybyłych - Wybaczcie za niego, ale jak zwykle się mnie nie słucha. - powiedziała zmieszana. - Chcecie coś do picia? Może zielona herbata? - goście kiwnęli twierdząco głową. Minato wyjął z szafek siedem szklanek, a Kushina zagotowała wodę w czajniku. Po dłuższej chwili nalała wszystkim gotowy już napój . Kobiety zaczęły plotkować o tym, co się ostatnio działo w Konoe, kiedy Minato wykładał na stół ostatnie dania. Na środku stołu – bo tylko tam było wystarczająco miejsca- postawił talerz z nigri.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pan Uchiha postanowił przeczekać burzę, i nie przeszkadzał swojej żonie w bezsensownej - dla niego - paplaninie. Do kuchni wszedł Naruto - tym razem - ubrany w pomarańczową bluzę od dresu. <br />- Przepraszam za tamto, ale zapomniałem, że nie mam na sobie koszulki. - powiedział zakłopotany. Usiadł na jedynym wolnym miejscu – czyli tuż obok Sasuke. To, że musi siedzieć obok swojego największego rywala, ale nie przeszkadzało mu. Tak jak większość osób zabrał się za picie herbaty i rozmowami na błahe tematy. <br /><br />* * *<br /><br />- Naruto...wybacz, że was wyganiamy, ale to nie są tematy dla was. - powiedziała zakłopotana Kushina. Blondyn spojrzał na matkę. Z tematu o pracy, zmienili tor na bardziej... zboczone tematy. Wstał od stołu i ruszył w stronę z chodów. Sasuke poszedł za nim, i po chwili, obaj znaleźli się w pokoju blondyna. Obydwaj usiedli na łóżku Uzumakiego. Panowała przygnębiająca cisza, którą przerwał Sasuke.<br />- Dawno się nie widzieliśmy. - zaczął - Strasznie wydoroślałeś. - powiedział i spojrzał się na zdziwionego blondyna. Naruto nie spodziewał się takich słów ze strony Uchihy. Zamrugał dwukrotnie i spojrzał na bruneta.<br />- Ty też. <br />I znowu nastała cisza, której nikt nie chciał<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przerwać. Sasuke westchnął. <br />- Ładny. - odezwał się brunet<br />-Co? – spytał zbity z tropu blondyn.<br />- To. – odpowiedział i odsłonił mu brzuch. Wskazał palcem na mały tatuaż z dziewięcioogoniastym<br />- Łaskocze. - zaśmiał się. – Skąd wiesz, że mam tatuaż?<br />- Zobaczyłem go zanim założyłeś bluzę. – odpowiedział brunet. Blondyn spojrzał na niego. Był przystojny. I to musiał przyznać. Kiedyś włosy okalające twarz, teraz zakrywały połowę czoła. Krótkie włosy, zmieniły się w przydługie kosmyki, sterczące na wszystkie strony. Jedyne co było w nim takie jak dawniej, były jego czarne jak węgiel oczy. Chłopak westchnął ciężko. I po raz kolejny nastała ta niezręczna cisza. <br />- Chcesz coś do picia? - zwrócił się do bruneta po dłuższej chwili. Sasuke kiwnął głową, i obaj wyszli z pokoju. Wychylili się do kuchni. Ich rodzice - razem z Itachim - byli już chyba nieźle podpici. Naruto wślizgnął się do pomieszczenia, i zabrał z lodówki sok pomarańczowy. Wychodząc spojrzał jeszcze na zegar wiszący przy lodówce. " już tak późno?’’ zdziwił się gdy zobaczył godzinę dziewiętnastą trzydzieści. <br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />*** <br />Kushina zebrała się ze stołu, i spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę 01.52. Zamrugała zaskoczona, i spojrzała na innych. Wszyscy już spali.<br />- Minato… chyba za dużo wypiliśmy. - powiedziała, gdy ten otworzył oczy.Większość Japończyków niestety nie ma głowydo picia. Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszyscy spali na stole. Oczywiście nie dosłownie, po prostu opierali głowę o blat. No, może z wyjątkiem Itachi’ego, który spał na krześle z odchylaną głową.<br />- A gdzie chłopaki? - spytał rudowłosej. Ta zbadała wzrokiem całą kuchnie. <br />- Pewnie są u Naruto. - odpowiedziała, i próbowała obudzić Mikoto. - Kochana... jest pierwsza nad ranem.<br />Kobieta otworzyła oczy, i spojrzała na przyjaciółkę.<br />- Gdzie Sasuke? - zadała pytanie. Kuschina uśmiechnęła się pod nosem i złapała kobietę za rękę. Zaciągnęła ją na piętro i weszła z nią do pokoju blondyna. Mikoto popatrzyła na rudowłosą z niedowierzaniem. Ich synowie spali razem w... jednym łóżku. Leżeli wtuleni w siebie jak para kochanków, tyle że w ubraniach. <br />- Och! Jak oni słodko wyglądają! - skomentowała Kuschina, przyglądając im się. Prawdę mówiąc wyglądali uroczo. Naruto wtulał się w klatkę piersiową Uchihy, a ten obejmował go ręką w pasie. Mikoto westchnęła i wyszła z pokoju chcąc obudzić Fukagu. Rudowłosa nie widząc większego sensu w oglądaniu jej syna wyszła za przyjaciółką, i wskazała gościom pokuj gościnny<br /><br />***<br /><br />Naruto przetarł oczy. Nie wiedział kiedy usnął i... kiedy Sasuke wyszedł ze swoimi rodzicami. W sumie, to nie za bardzo go to interesowało. Najgorsze było to, że nie chciało mu się nawet przekręcić w łóżku żeby spojrzeć która jest godzina. ''Gdybym był mniej leniwy, życie było by prostrze'' stwierdził. Jedyne co pamiętał to fakt, że późno poszedł spać. Teraz, mogło być już grubo po jedenastej, jeśli nie trzynastej. Westchnął. Ostatni posiłek jadł ok. dwudziestej w nocy. Przewrócił się na drugi bok. W wyniku zaskoczenia, jakie wywałała blizkśc drugiej osoby spadł z łóżka.<br />- Kurwa! - zaklął na głos, gdy jego twarz przeżyła blizkie spotkanie z podłogą.<br />- Co? – wyjąlkał brunek, który właśnie został wybudzony ze snu.<br />- Co ty robisz w moim łóżku?! – wydarł się na całe gardło. Sasuke podniósł się do pozycji siedzącej.<br />- Leże? – odpowiedział niepewny. Przetarł oczy. Uzumaki podniósł się z podłogi. W momencie gdy stanął w pozycji pionowej do pokoju wszedł Minato z niemrawą miną.<br />- Co się stało? – spytał patrząc no nich. Żaden nie odpowiedział. Właściwie to nie wiedzieli jak to wyjaśnić.<br />- Która godzina? – wyminął pytanie Naruto.<br />- Już po trzynastej. – odpowiedział. Wyszedł z pokoju i rzucił krótkie ‘’Twoi rodzice jeszcze śpią’’ do Uchihy.<o:p></o:p></span>TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-62151293775737955512012-10-23T10:21:00.001-07:002012-11-05T04:47:35.983-08:00''Sasemeo i Narutelia, czyli prawdziwa historia Romea i Julii''Prolog<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="color: black; font-family: Arial; font-size: 9pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0pt;">
<span style="color: black; font-family: Arial; font-size: 10pt;">Dwa zacne rody, w uroczej Koronie,<br />Równie uzdolnione i słynące z chwały,<br />Co dzień odwieczną nienawiść odnawiały.<br />I gdy nienawiść pierś ojców rozpiera,<br />Fatalna miłość ich synów jednoczy,<br />Niestety wojna od wieków się toczy.<br />W ciemnej kryjówce gdzie nikt nie zajdzie,<br />Tam pan Uchiha kochanków odnajdzie.<br />Miłość dzieciaków została ujawniona, <br />Wściekłość rodziców, i wojna szalona,<br />Zerwana późno po odejściu dzieci...<br />W tym samym czasie o potomstwo będą się starali się uciekinierzy, <br />Czy im się to uda? Nie, nie sądzę ale warto spróbować. Mogą wystąpić problemy ale każdy facet ma prawo być w ciąży. Mniejsza, koniec prolog bo już rymów nie ma. Zresztą, po co nam prolog? Lepiej pisać następne rozdziały. Koniec.</span><span style="font-size: 10pt;"><o:p></o:p></span></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-69446069953561363542012-10-13T10:22:00.001-07:002012-11-11T06:28:37.075-08:00Rozdział 2Nie wiedziałam za bardzo co napisać w tym rozdziale, dlatego też nie ma za bardzo sensu... no i nic nie wnosi xC Niedługo mam zamiar to rozkręcić i mam nadzieje, że się spodoba :3 //Nagato<br />
<br />
Rozdział 2<br />
<br />
Naruto kręcił się bez celu po swoim pokoju. Zamiast się rozpakowywać myślał, jak by wyglądało jego spotkanie z Uchihą. Nie widział się z nim tyle lat. Co mu powie? '' Cześć Sasuke. Wiem że mnie nie pamiętasz, ale twój brat kiedyś nas przebrał za króliki. ''? A jeśli jego rywal zdecyduje się go upokorzyć przez wszystkimi, zmiesza z błotem lub... pokaże jego zdjęcia w tym przeklętym stroju króliczka. To było jakieś zagmatwane. Z resztą, brunet może go już w ogóle nie pamiętać. A tak właściwie, co on go obchodzi? Znali się jak byli dziećmi, i nic poza tym. Sasuke może go mieć w głębokim poważaniu, a on nie powinien się tym przejmować. Pozatym, co za różnica? Czemu ma mu na nim zależeć? '' To nie dla mnie'' stwierdził padając plackiem na łóżko<br />
<br />
* * *<br />
Kushina ruszyła na piętro, chcąc pomóc Naruto rozpakować swoje rzeczy. Weszła do pokoju, i zastała swojego syna, rozłożonego na łóżku. Mogła się tego po nim spodziewać. W końcu jechał tu dwie godziny. Rudowłosa rozejrzała się po pokoju. Wszystko co znajdowało się kiedyś w walizkach jej syna, leżało teraz porozrzucane w całym pokoju. ''<i>Później musze pogadać z Naruto na temat porządku, w tym domu </i>'' stwierdziła niechętnie i wyszła z pomieszczenia. Żałowała, że wcześniej nie mogli mieszkać razem, ale praca i szkoła im na to nie pozwalała. Gdyby Naruto z nimi mieszkał, nie mieli by dla niego czasu z powodu obowiązków. Chcieli by chłopak mile wspominał lata swojej młodości. Pozatym, dla blondyna przeprowadzka, była równoznaczna ze zmianą szkoły. Kushina nie chciała by jej syn musiał przechodzić przez to co ona w młodości. Jej rodzina często się przeprowadzała. Przez to często zmieniała szkoły, i nie umiała się zaklimatyzować. Nie wiedzieli co mają zrobić w sprawie nauki ich syna. Jednak razem z Jiraiyą stwierdzili, że Naruto skończy gimnazjum w Tachikawie, i wprowadzi się w wakacje do Konoe. Najgorsze było to, że nie wiedzieli gdzie chłopak ma mieszkać. Było by nie w porządku, gdyby zostawili go u Tsunade - ciotki Minato. Na szczęście jego chrzestny - Jiraiya - zaproponował swoją pomoc. Dzięki temu plan się udał, i teraz Naruto będzie chodził do tej samej szkoły co syn Mikoto. Sasuke pomoże mu się zaklimatyzować, i na pewno pozna tu wielu, nowych przyjaciół. Kushina westchnęła. Nie wyobrażała sobie jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie chłopaków. Sasuke i Naruto ledwo się pamiętali. Na dodatek, nie wiedzą prawie nic o sobie. Ale chyba nie ona powinna o tym myśleć. To nie było jej zmartwienie…<br />
- Wiem! Minato, daj mi telefon! – zawołała do męża oglądającego telewizje. Wbiegła jak najprędzej do salonu i wskoczyła na kanapę. Starszy blondyn spojrzał na nią zaskoczony. Ostatnio się tak zachowywał kiedy Mikoto i Fukagu wprowadzili się do Konoe. Wyjął z kieszeni swój telefon i podał kobiecie, która wlepiała w niego swoje zielone oczy. '' <i>Czy ja o czymś nie wiem?'' </i>pomyślał. Rudowłosa chwyciła telefon i wybrała numer trzy w szybkim wybieraniu. <br />
- Halo! Jesteś zajęta? – powiedziała do telefonu<br />
- Kushina? Nie, nie jestem zajęta. – odpowiedział jej głos w słuchawce - O co chodzi?<br />
- Tak sobie pomyślała, może wpadniecie do nas jutro na kolacje? – powiedziała zielonooka do słuchawki. Wpadła na ten pomysł przez chwilą, ale warto spróbować. To będzie wspaniała okazja dla Naruto, żeby się zaklimatyzować w nowym otoczeniu, i odnowić znajomość z długowłosym brunetem. <br />
- Jasne! – zgodziła się osoba po drugiej stronie – Powiem chłopakom… A właśnie, Naruto już przyjechał?<br />
- Tak, jakąś godzinę temu. – powiedziała zadowolona z odpowiedzi przyjaciółki Kushina.<br />
- Och! To świetnie! – wykrzyknął głos w słuchawce. Kushina cieszyła się z takiej reakcji. Skoro ich synowie przyjaźnili się od dziecka, czemu teraz nie miało by tak być?<br />
- Też się cieszę. – odpowiedziała rudowłosa – Powiedz chłopakom, że jutro jecie u nas kolacje.<br />
- Zaraz im powiem. – powiedziała Mikoto – To do zobaczenia!<br />
- Do jutra! – potwierdziła jej słowa Kushina i rozłączyła się. ‘’ <i>Jestem ganiana! </i>‘’ pomyślała i pobiegła do kuchni.<br />
<br />
***<br />
Naruto podniósł się do siadu. Spał już ok. godzinę, a to znaczyło jedno. Trzeba coś zjeść. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Był tu już od kilku godzin, i nic nie jadł. Może jeszcze tego nie wiedział, ale to przez pewnego, ciemnowłosego chłopaka z którym spędził połowę dzieciństwa. Zszedł ze schodów i potknął się o własne nogi. Zaklął w myślach. Cały dzisiejszy dzień był jakiś rozkojarzony. Myślał, że to przez tę przeprowadzkę, i próbował sobie wmówić, że to prawda. Chłopak zebrał się z podłogi, i wszedł do kuchni nieco zaskoczony. Jego mama krzątała się po pomieszczeniu, i co chwila wyjmowała coś z szafek. Uzumaki stał w drzwiach. Na stole oraz blacie kuchennym znajdowały się spore ilości jedzenia. Kushina raczej nie chciała tego zjeść na kolacje. Blondyn zaczął się zastanawiać ''<i> O co w tym wszystkim chodzi?''</i>. Podszedł do stołu i zaczął sprawdzać co jego matka na nim położyła. Leżały na nim duże ilości mięsa, warzyw i różnych przypraw. Blondyn nie miał pojęcia, po co jego mama to wyjęła, ale wyglądało to - według niego - podejżanie. Kobieta dopiero zauważyła, że jej syn jest w kuchni. Złapało go za rękę, i odciągnęła od kuchennego blatu. Uzumaki nie protestował. Odłożył marchew, którą miał w ręce i poszedł za mamą do salonu.<br />
- Mamo, o co chodzi? - spytał się siadając na kanapie. Stwierdził, że wszystko co jego mama wyciągnęła z lodówki, raczej nie zjedzą kolacje. Ba! Nie zjedli by tego przez dwa dni. Istniały więc trzy opcje: Kushina będzie robiła zapasy jedzenia na najbliższy tydzień, jego mama zamierza zrobić obiad na najbliższe 2 - 3 dni, lub...<br />
- Mamy jutro gości! - krzyknęła w odpowiedzi. Nie powiedziała synowi jeszcze kto tak właściwie ma jutro przyjść, ale nie może zniszczyć mu niespodzianki. - I nie, nie powiem kto to! - odpowiedziała na pytanie, które blondyn chciał jej zadać. Chłopak spojrzał na nią z lekka zdziwiony. Czemu nie powie mu kto ma do nich przyjść? Chyba powinien to wiedzieć, prawda? ''<i>Mniejsza z tym</i>'' stwierdził i włączył telewizor.<br />
- Powiesz mi chociaż kiedy oni przyjdą? - zwrócił się do matki, która szła w stronę kuchni. <br />
- Jutro na kolacje. - odpowiedziała z uśmiechem i wyszła z salonu. Naruto nie chcąc już dłużej o tym myśleć zajął się oglądaniem telewizji. Domyślał się, że jego mama zaprosi jakieś przyjaciółki żeby im go przedstawić. Ciekawe tylko jak na niego zareagują. Jego krótkie przemyślenia przerwał jego tata, który usiadł obok niego na kanapie. ''<i>Spytać się...'' </i>przeszło mu przez myśl. Przecież tata musiał coś wiedzieć. Mama przecież nie ma przez nim tajemnic, na pewno mu powiedziała.<br />
<i>- </i>Tato.. ktoś jutro do nas przyjdzie? – zaczął. Ojciec spojrzał na niego, i już miał coś powiedzieć, kiedy..<br />
<div style="text-align: justify;">
- Nic mu nie mów! – krzyknęła rudowłosa wybiegając z kuchni. Wskoczyła pomiędzy mężczyzn na kanapę. – To ma być niespodzianka.- powiedziała uśmiechnięta. Młodszy blondyn westchnął. Czyli dowie się dopiero po przyjściu gości kim są…</div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5918904518373199447.post-72685022276350226002012-10-07T11:47:00.005-07:002012-10-28T06:32:31.629-07:00Rozdział 1<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;"><span style="mso-tab-count: 1;"> <br /> </span>Naruto wysiadł ze srebrnej toyoty, należącej do jego ojca chrzestnego. Podszedł do bagażnika i wyciągnął z niego swoje walizki.<br />- Mógłbyś czasem do nas przyjechać - powiedział z uśmiechem na ustach. Nie chciał się rozstać z Jiraiyą. Spędził z nim całe dwa lata, to on nauczył go prawie wszystkiego, co umie. Czy może go teraz tak zostawić? Dziwnie się z tym czuł. A co jeśli...<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />- Jeśli myślisz, że będę samotny to nie masz się, co martwić - przerwał jego przemyślenia Jiraiya - Tsunade dzisiaj do mnie przychodzi, żeby pograć w pokera. - zaśmiał się mężczyzna.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="font-family: Calibri;"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri;">Mimo, że Naruto mieszkał z nim tylko dwa lata, znał go na wylot. Wiedział, że bez pozwolenia babci Tsunade pisze jakieś zboczone książki o ich burzliwym związku. O tym, że podgląda bezbronne dziewczyny w łaźni, oraz o tym, że grał kiedyś w serialu o piratach. A fakt, iż Tsunade przychodzi do niego tego wieczoru oznaczało jedno: Jiraiya skłamał babci, że będzie się czuł samotny bez Naruto. Tsunade najwidoczniej zrobiło się go żal i zaproponowała grę w pokera. Może i Uzumaki miał siedemnaście lat, ale nie był głupi. Prawda?<br />- Nie zostaniesz na kolacji, co? - spytał blondyn. Domyślał się, jaką dostanie odpowiedź, ale zawsze warto było spróbować.<br />- Nie mogę kazać Tsunade czekać - odpowiedział. <br />Cóż, nadzieja matką głupich. Naruto tylko prychnął na te słowa. Zboczony staruch chciał po prostu popatrzeć sobie na wielki biust babci. Nie chcąc zawracać mu już głowy, wziął walizki i podszedł do furtki. <span style="color: black;">Jego rodzice mieszkali w dużym, piętrowym domu w kolorze kości słoniowej. Dach był pokryty czerwonymi - o dziwo czystymi jeszcze – dochówkami . Drzwi wykonane z drewna dębowego wspaniale dopełniały całości</span></span><span style="color: black; font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri;">.</span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri;"> </span></span><span style="mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Wszedł do budynku bez pukania. W końcu, od teraz to też jest jego dom. Gdy tylko przekroczył próg, ruda kobieta rzuciła mu się na szyje.<br />- Naruto! W końcu przyjechałeś! - zapiszczała ze szczęścia. Naruto nie miał pojęcia, że głos jego mamy może być tak infantylny. Może i była dorosłą kobietą, ale często zachowywała się jak nastolatka. Kobiety.. Jakby nie można było powiedzieć "cześć'' i dać sobie spokój z tym całym tuleniem. Kushina nadal ściskała Naruto tak, jakby miał uciec i już nigdy nie wrócić. To było niepotrzebne, Naruto nie miał zamiaru uciekać. Spojrzał w stronę kuchni. Znając życie, jego tata musiał pozmywać po obiedzie. Nie mylił się, bo po chwili wysoki blondyn, wyglądający jak starsza kopia Naruto, wyszedł z kuchni.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />- Hej tato - przywitał się. Minato spojrzał na syna i uniósł lekko brew. Jego żona zachowywała się jak nastolatka, która po wielu latach spotyka miłość swojego życia. Była cholernie dziecinna, ale mimo wszystko kochał ją całym sercem.<br />-Hej Naruto! - krzyknął w ich stronę, prezentując synowi swój najlepszy uśmiech. - Kochanie, puść go bo się udusi. - zwrócił się do kobiety. Ta tylko westchnęła i ''odlepiła'' się od chłopaka. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tato, gdyby nie ty pewnie już bym nie żył</i> <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>myślał Uzumaki. Może i jego mama wyglądała na kruchą i bezbronną, ale w rzeczywistości była równie silna, co sam Naruto. <br />-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tato, jesteś moim wybawcą - zaśmiał się blondyn. Kochał mamę, ale nie lubił być duszony przez nią w taki sposób. Wziął swoje walizki i ruszył korytarzem w stronę salonu. Wiele się zmieniło od jego ostatniej wizyty w tym domu. Zazwyczaj to rodzice przyjeżdżali do Tachikawy, więc nie bywał tu często. Wszedł do pokoju o cynamonowych ścianach. Na środku stał sporej wielkości, hebanowy stolik do kawy. Obok niego znajdowała się czteroosobowa kanapa w kolorze ecrie, a na niej trzy poduchy w podobnym kolorze, co ściany. Po prawej stronie od wejścia znajdowało się wielkie okno, z widokiem na sporej wielkości podwórko. Naprzeciwko wisiał czterdziesto-dwu calowy telewizor, a pod nim stała półka na płyty CD i inne tego typu rzeczy. Naruto zostawił swoje rzeczy obok dużego regału na książki, i przyjrzał się wiszącemu niedaleko okna zdjęciu ich rodziny. Przedstawiał ich trójkę siedzącą razem na plaży. To zdjęcie zostało zrobione jakieś trzy lata temu - jeszcze zanim jego rodzice musieli się wyprowadzić do Konoe - podczas letnich wakacji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none;">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;">Z zamyślenia wyrwał go głos mamy.<br />- Naruto, chodź to pokaże ci gdzie będzie twój pokój. <br />Blondyn odwrócił się do niej przodem, prezentując swój firmowy uśmiech numer dwa. Wszedł za kobietą po schodach, na pierwsze piętro. Ze swojej ostatniej wizyty w tym domu pamiętał tyle, że na górze znajdowały się dwa - wtedy jeszcze - nieurządzone pokoje. Wchodząc po schodach zauważył, że ściany nie są już białe, ale pokryte zieloną tapetą w śmieszne wzorki. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Pewnie mama wybierała</i>, pomyślał blondyn. Kushina nigdy nie lubiła jakiś tam zwykłych rzeczy, które mógłby mieć każdy. Kochała zaskakiwać, i zazwyczaj jej się to udawało. <br />Oboje znajdowali się teraz przed dębowymi drzwiami, prawdopodobnie prowadzących do pokoju blondyna. Kushina złapała za klamkę i otworzyła drzwi. Ich oczom ukazało się sporej wielkości pomieszczenie. Kobieta nakazała synowi ręką, żeby wszedł do środka, a on bez sprzeciwu wykonał polecenie. Cały pokój był w kolorze płatków słonecznika. Po prawej stronie od wejścia stało wielkie, dwuosobowe łóżko, a obok niego mały stolik z lampką nocną, ze znakiem ich rodziny. Po przeciwnej stronie stało dębowe biurko, na którym leżał laptop. Z pokoju można było wyjść na balkon, z którego doskonale było widać całe podwórko i sąsiednie domy. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze dwudrzwiowa szafa, oraz regał na książki pasujący kolorem do biurka. Naruto zaniemówił, po swojej mamie spodziewał się bardziej jakiegoś oczojebnego czegoś, a tu taka miła niespodzianka.<br />- Mamo, kocham cię! - powiedział i przytulił do niej.<br />- Wiem, kochanie - odpowiedziała - Mam jedno pytanie.<br />Naruto odsunął się od niej tak, żeby móc widzieć ją w całości, a nie tylko jej czerwone włosy. Kobieta uśmiechnęła się promiennie i zapytała:<br />- Pamiętasz panią Mikoto?<br />Chłopak przechylił głowę na bok, chcąc dać mamie do zrozumienia, że nie ma pojęcia skąd to pytanie. Zielone oczy wpatrywały się w niego wyczekująco. Naruto spróbował przypomnieć sobie cokolwiek o tej Mikoto, ale to imię nic mu nie mówiło.<br />- Kushina, jakim cudem on ma pamiętał Mikoto, skoro widział ją po raz ostatni gdy miał pięć lat? - zadał pytanie Minato, który właśnie wszedł do pokoju. Najwyraźniej usłyszał pytanie skierowane do syna.<br />- Zawsze trzeba spróbować - odpowiedziała kobieta. - Mikoto, to moja przyjaciółka, która wprowadziła się tu cztery miesiące temu razem z rodziną - tłumaczyła - Ma dwóch synów, jeden w twoim wieku, a drugi ma dwadzieścia dwa lata. Nie wiem czy pamiętasz, ale mówi ci coś imię Sasuke? To taki ciemnowłosy chłopak z długimi włosami. - próbowała mu coś przypomnieć. Naruto i Sasuke jako dzieci spędzali dużo czasu razem. Gdy Kushiny i Minato nie było w domu, Naruto zajmowała się Mikoto lub Itachi. A gdy nie miał kto się zająć Itachim i Sasuke, Kushina zawsze oferowała przyjaciółce pomoc.<br />- Sasuke? To ten co zawsze do nas przychodził z bratem? – zapytał niepewnie Naruto. Znał wiele osób, dlatego szansa, że wie kim jest Sasuke była niewielka<br />- Tak. - Wtrącił Minato - Itachi przebrał was kiedyś za króliki i robił zdjęcia do albumu ''Wpadki Sasuke'' - ostatnie zdanie sprawiło, że twarz Naruto nieco się zarumieniła. Teraz pamiętał, od początku ich znajomości za sobą nie przepadali. Mimo, iż byli przyjaciółmi, ciągle ze sobą rywalizowali. Gdy mieli po cztery lata Itachi wykorzystał ten fakt, i powiedział, że Naruto lepiej by udawał króliczka niż Sasuke. Oni nie zauważając w tym podstępu, założyli stroje królików, które dał im starszy Uchiha. Zaczęli skakać po całym domu i wepchnęli w siebie kilogramy marchewek. W tym czasie Itachi po kryjomu robił im zdjęcia, które znalazły się potem w albumie zatytułowanym "Wpadki Sasuke".<br />- Teraz pamiętam - powiedział z niemrawą miną blondyn - I co w związku z tym?<br />Kushina podeszła do niego i poklepała po ramieniu.<br />- Teraz będziecie chodzić do tego samego liceum, skarbie.<br /><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span><o:p></o:p></span></div>
TXT_PLhttp://www.blogger.com/profile/02827793131049015841noreply@blogger.com5