piątek, 15 lutego 2013

rozdział 7

Zanim zacznę narzekać jaki ten rozdział jest beznadziejny: oto strona, na której możecie promować swoje ficki http://www.katalog-naruto.blogspot.com/  (ja już się zgłosiłam, i przybyła kolejna czytelniczka x3 kolejna osoba kocha Itasia… FUCK YEAH xD) Następnym razem walne tu więcej Uchihy, i jego… dziwnych albumów ze zdjęciami, dziwnymi kontaktami w telefonie, i kij wie czym jeszcze xD *najs pomysł wisi w powietrzu* może by tak zrobić jakieś minimalnie związane z głównym wątkiem tajemnic… dni z życia Itacza o.O
A tak Pozatym… boże, czemu zabrałeś mi wene ;-;
 
- Czy to co mówił Itachi to prawda? – spytał blondyn.
Sasuke uniósł brwi, i odwrócił się do niego. Może tylko mu się zdawało, ale Uzumaki wyglądał jakby… miał iskry w oczach.
- Mogę prosić o wyjaśnienia? -  zapytał przechylając głowę na bok.
- Czy to prawda, że rysujesz mangę?! – krzyknął Uzumaki
Oczy bruneta wyglądały teraz jak spodki. Jak Itachi mógł się mu wygadać?! Przecież nikt więcej miał się nigdy o tym nie dowiedzieć!
- Kiedy on ci to powiedział?!

Naruto uśmiechnął się do niego ciepło. Puścił jego nadgarstek, po czym podszedł do niego, położył mu dłoń na policzku, i szepnął:
- Kiedy spałeś. Panie mangaka. – wyminął go, i wszedł do salonu – Chyba będę się zbierał -oznajmił zabierając telefon ze stolika, stojącego niedaleko kanapy.
Uchiha słysząc to wybiegł z kuchni, i zanim Naruto zdążył założyć buty przyszpilił go do ściany.
- Nikt ma się o tym nie dowiedzieć. – powiedział stanowczym tonem.
- Dlaczego? Przecież Itachi mówił, że to lubisz. – Naruto najwyraźniej nie mógł go zrozumieć.
Uchiha westchnął. Prawdą było to, że lubił rysować mangę, ale nie miał zamiaru pokazywać jej światu!
- Mogę ją lubić, ale nie chce by ktokolwiek się o tym dowiedział. – wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Może gdyby spróbował, to by coś z tego wyszło. Jest wiele stron na których mógł by pokazywać swoje mangi. Tylko, że historia którą przedstawiają nie może ujrzeć światła dziennego! A na pewno nie może jej pokazać Naruto!
- Szkoda. Ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie znaleźć. – poklepał go po ramieniu, po czym odsunął od siebie, i założył buty – Powiedz Itachi’emu, że przyjdę po siedemnastej.- poprosił i wyszedł z domu Uchihy.
Sasuke wrócił do salonu. Widząc Itachi’ego miał ochotę go rozszarpać. Jak mógł się wygadać!?
     Podszedł do kanapy na której leżał. Nachylił się przez jej oparcie, i…
- Śpi. - stwierdził z niemrawą miną, tykając go w policzek.

***

Blondyn skręcił za sklepem spożywczym. Do domu zostało mu zaledwie 50 metrów. Widząc zgaszone światła odetchnął z ulgą.  Rodzice pewnie nie zorientują się, że przyszedł tak późno.
 Stanął przed drzwiami, i chwycił klamkę. Drzwi nawet nie drgnęły. Cholera! zaklął i zaczął grzebać w kieszeniach spodni. Znalazł w nich telefon, i jakiś breloczek, żeby po chwili schował to wszystko, i walnąć się dłonią w czoło. Jak on mógł o niej zapomnieć?!
- Zielona. - stwierdził ze zmarszczonymi brwiami patrząc na rękaw bluzy, który miał przed twarzą.
Ręce opadły mu wzdłuż ciała. Jak mógł zapomnieć zabrać ze swojej bluzy kluczyków?! Ale nie może czekać pod domem, aż ktoś w końcu się obudzi!


*** 
Uchiha wyjął z biurka plik kartek. Zaczął przeglądać je po kolei, po czym stwierdził, że nikt nie ma prawa nawet na nie spojrzeć. Zaczął grzebać w szufladzie, w celu odnalezienia swojego starego atlasu.  Gdy tylko go znalazł wziął do ręki nożyk, i wyciął wszystkie strony tak, żeby została w nich wielka dziura.
Teraz w książce będzie mógł schować te wszystkie swoje szkice. Kto by wpadł na pomysł szukania czyjś rysunków w atlasie? Nikt, dlatego zadowolony z siebie wsadził w niego kartki, i schował podręcznik pomiędzy książki. < też będę tak chować swoje mangi ;-; dop. Autora>
            Teraz wolał zając się czymś pożytecznym. Wyszedł z pokoju, i skierował kroki do sypialni rodziców. Zapalił światło, i wziął scenopis leżący na biurku matki, oraz czerwony długopis. Opadł na krzesło i zaczął go sprawdzać.
Prawdę mówiąc często to robił. Na przykład, gdy jego mama jeździła gdzieś z ojcem, lub gdy musiała zająć się jakimś autorem i najzwyczajniej by nie zdążyła.
Nie zdążył dojść do połowy wątku, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie podniósł się z krzesła, i wyszedł z pokoju, uprzednio gasząc światło. Lekkim krokiem zszedł ze schodów, i w tej samej chwili stanął przed drzwiami. Położył rękę na klamce, jednak coś mu tu nie pasowało. Kto normalny przychodzi do sąsiada o czwartej nad ranem? Zawachał się, jednak otworzył drzwi.
-  Jednak nie śpisz. – Uzumaki odetchnął z ulgą.
Uchiha popatrzył na niego z niezrozumieniem. Co on tu robi?
- Nie szedłeś przez przypadek do domu? – zapytał z uniesioną brwią.
- Szedłem, ale…
- Zgubiłeś się? – w głosie Sasuke wyraźnie było słychać kpinę.
Naruto zmarszczył brwi.
- Bardzo śmieszne. – bąknął – Ale nie martw się, umiem trafić do domu. Zostawiłem bluzę. – wyjaśnił.
- Mogłeś przyjść po nią po południu. – zauważył Sasuke, jednocześnie przepuszczając go w drzwiach.
- Są w niej moje kluczyki. – dopowiedział blondyn wchodząc, i zdejmując buty.
Sasuke pokiwał głową.
- Nie trudź się, zaraz ci ją przyniosę. – powiedział kierując się do salonu.

            Po chwili wrócił z dresem Naruto, i oddał mu go bez słowa.
- Dzięki. – mruknął blondyn, i obrócił się na pięcie w stronę drzwi – Ej, a kiedy mam ci tą oddać? – zapytał pokazując zieloną bluzę którą miał na sobie.
- Nie musisz. - Na tobie wygląda lepiej… – I tak w niej nie chodzę.

- Skoro tak… to narka! – krzyknął zamykając za sobą drzwi.




- Jesteś głupi.
- Skąd ten wniosek.

- Skoro go ko…
- Nie odzywaj się.
- Długo tak nie pociągniesz.
- Dam radę…
- Sasuke…
- Czego znowu?

- Akceptuje to, że go kochasz, ale nigdy nie zaakceptuje tego…
- Że sam siebie oszukuje?




Po przeczytaniu tego wszystkiego: pewnie nikt nie wie o co chodzi w tym czymś na samym końcu. A więc ja sama nie wiem co tu dopisałam >.> Chociaż wymyśliłam dwie opcje: to jest rozmowa po tym, jak Naruto krzyknął, i się Itachi obudził, albo… jeszcze dawno, dawno temu, a Sasuke naaadal ją pamięta… cóż, postaram się to ogarnąć, i przeprosić za ten nieszczęsny siódmy rozdział.
* siódemka jest moją pechową liczbą ;-;