niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 5

      Ohayo! Wybaczcie, że tak długo, ale musiałam pisać ten rozdział drugi raz ;_; Czemu? Bo pierwsza wersja była okropna xC  a tak pozatym, nie zdziwię się jeśli zjecie mnie za tę długą przerwę xD

Donia;p - cieszę się że spodobał ci się Itachi i jego obsesja xD  "On ci zapłacił, czy przez przypadek się obściskiwaliśmy?"  <-- powala na kolana? Wow xD Nagato ma zaciesz :3
Frio - cieszę się, że Itachi tak ci się spodobał xD muszę go umieścić w kolejnym rozdziale, a sporo będzie się działo :> (chyba że się rozmyśle...)

okey, ja już nie przedłużam i zapraszam na rozdział piąty :D
             Blondyn obudził się o trzeciej nad ranem. Dziś był pierwszy kwietnia - początek nowego roku szkolnego. Przewrócił się na bok. Nie ukrywał przed samym sobą, że się stresuje. W końcu wszyscy się tu znają, a on? Przyjechał tu tydzień temu, a jedynymi osobami które znał była Ino, Kiba i Sasuke, ale... Ino idzie na rozpoczęcie roku ze swoimi przyjaciółkami, Kiba umówił się ze swoją dziewczyną, a Uchiha? Cóż, mógł go poprosić żeby z nim poszedł, ale nie chciał. Czemu? Sam tego nie wiedział. Z jednej strony cieszył się, że go spotkał, z drugiej... no właśnie, nie wiedział jak to opisać. Nie to, że się go bał, ani nic z tych rzeczy. Po prostu... nie wiedział co tak naprawdę do niego czuje. Z przemyśleń wyrwała go potrzeba pójścia do toalety. Wstał z łóżka, i po omacku próbował wydostać się z pokoju. Cudem ominął bluzę, którą wczoraj rzucił na ziemię, i dostał się na korytarz. Najciszej jak potrafił zszedł na parter, i po omacku dotarł do łazienki. Gdy już się wysikał, wrócił do swojego pokoju, nie myśląc o zapalaniu światła. Położył się na łóżku, opierając głowę lewą ręką. Zaczął bawić się breloczkiem od telefonu, który leżał obok niego na stoliku nocnym. Zastanawiał się czy gdyby wysłał do kogoś sms'a, to dostał by na niego odpowiedź. Wprawdzie było już po trzeciej w nocy, ale kto wie? Może ktoś, z jego przyjaciół z Tachikawy by odpisał? Po dłuższym namyśle postanowił napisać do Jiraiyi, może nie zaliczał się do jego grupy wiekowej, ale na pewno nie spał. Chłopak był pewny, że siedzi teraz z komputerem w rękach, i pisze kolejne rozdziały jakiejś swojej książki. Otworzył nową wiadomość. ''Śpisz?'' napisał, i wysłał ją do starucha. Odłożył komórkę na stolik. Gdy Jiraiya odpisze powinien usłyszeć wibrację. Wrócił do poprzedniej pozycji. Znowu myślał o dzisiejszym dniu. Nie chciał iść do szkoły sam. Lubił towarzystwo, nawet jeśli miała by to być jedna osoba. Westchnął. Prawda była taka, że jedyną osobą, z którą mógł by tam pójść był Sasuke. Poderwał się z łóżka. Wziął do ręki telefon, wystukał w klawiaturę ''Hej, sory że tak wcześnie pisze, ale... mógł byś iść ze mną na rozpoczęcie roku?'' i wysłał wiadomość. Po chwili złapał się za głowę. Co ja kurwa zrobiłem? pomyślał. Nie chciał tego zrobić. Był aż tak zdesperowany, że prosił o pomoc bruneta? Komórka zawibrowała. Blondyn popatrzył na nią. Jiraiya czy Sasuke? Podniósł ją i odczytał wiadomość. ''Tak, ale mogłeś to napisać tę wiadomość o siódmej, a nie czwartej nad ranem''.
***
- Wychodzę! - krzyknął i wybiegł z domu.
Było pół godziny przed ósmą, a on miał jeszcze iść po Uchihę. Skręcił w prawo, obok marketu w którym poznał Ino. Miał nadzieje, że dobrze pamiętał drogę. Nie dość, że nie wiedział gdzie jest szkoła, to wszystkie ulice mu się myliły. Prawie każda wyglądała tak samo, a do tego żadna z tych pobocznych nie miała nazwy. Rozejrzał się dookoła szukając rzeźby z gliny, w kształcie ''bałwankopodobnym''.  Pamiętał, że mijał ją gdy szedł z Ino do Uchihy. Jest! krzyknął uradowany w myślach. Teraz musiał tylko skręcić w lewo, i odnaleźć dom Sasuke. Nie było to trudne, ponieważ tylko u niego na podwórku znajdowało się drzewo wiśni. Przeszedł 30 metrów, zanim zobaczył różowe kwiaty sakury. Szczęśliwy z tego, że zapamiętał drogę w podskokach dobiegł do domu państwa Uchiha.
- Sasuke, wychodzisz?! - krzyknął pukając w drzwi.
Odpowiedziały mu kroki dochodzące z wnętrza domu. Odsunął się parę kroków, gdy Uchiha otworzył drwi. Widać nie zdążył jeszcze poprawić mundurka, ponieważ nadal miał nie zawiązany krawat. Krzyknął do kogoś, że już wychodzi, i zwrócił się do blondyna:
- A już myślałem, że się spóźnisz. - powiedział poprawiając strój.
- Eh, cuda się zdarzają. - zażartował blondyn.
            Szli w ciszy, której nikt nie chciał przerwać. Zupełnie jak wtedy gdy Kushina zaprosiła państwa Uchiha na kolację. Naruto rozejrzał się dokoła. Chciał znaleźć jakiś punkt odniesienia. W końcu nie może codziennie chodzić do szkoły z Sasuke. To by było takie... No właśnie. Nie było w tym nic złego. W końcu są przyjaciółmi... A może się myli? Upłynęło sporo czasu, odkąd on i brunet się przyjaźnili. Teraz byli tylko ''kumplami z klasy''. Żaden nie miał obowiązków wobec drugiego. A jednak, Sasuke o czwartej nad ranem zgodził się zaprowadzić go do szkoły. Pytanie brzmi: czemu to zrobił? W dzieciństwie za sobą nie przepadali, wiec skąd ta nagła zmiana nastawienia?
- Nie odezwałeś się ani słowem... to do ciebie nie podobne. - stwierdził obiekt rozmyślań Uzumakiego
- Co? - ocknął się blondyn.
-Mówię, że nie mówienie jest do ciebie niepodobne. - oświecił go Sasuke.
Naruto spróbował znaleźć jakieś wytłumaczenie, ale nie wyszło mu to najlepiej. Sasuke zatrzymał się oczekując wyjaśnień z jego strony.
- Więc? - niecierpliwił się.
- P- po prostu chciałem skupić się na drodze. - wyjąkał blondyn. Nie była to błyskotliwa wymówka, ale zawsze coś.
Sasuke odwrócił się od niego plecami i ponowił marsz. Z jego próby zaczęcia jakiejkolwiek rozmowy nici. Cóż, Naruto nigdy nie był błyskotliwy. Może i miewał przebłyski geniuszu, ale tylko w nielicznych przypadkach. Brunet wyjął z kieszeni telefon. Zostało im 15 minut do apelu. Na szczęście, liceum znajdowało się jakieś 50 metrów przed nimi, więc nie było się o co martwić. Z daleko słychać było głosy dochodzące z dziedzińca. Pewnie wszyscy są jeszcze na dworze pomyślał Uchiha. Nie dziwił im się. Sam nie chciał wracać do szkoły. Miał ciekawsze rzeczy do roboty, niż uczenie się do prac klasowych. Odwrócił się i spojrzał na Uzumaki'ego, którego wszystko zaczęło rozpraszać. Kręcił się w kółko jak debil. Brunet zakrył twarz dłonią. Podszedł do niego, i trzymając jego nadgarstek, zaciągnął go na dziedziniec.
- O co ci..
- Zaraz zacznie się apel. - uciął i wszedł do szkoły puszczając Naruto.
***
- Nasza szkoła nie toleruje bójek, wyzwisk, ani... - dyrektor ciągnął swoje przemówienie. Naruto westchnął. Nigdy nie lubił początku roku. Nauczyciele za każdym razem powtarzali to samo. Prawda była taka, że prawie w każdej szkole zasady były takie same: zero spóźniania się na lekcje, trzy prace klasowe w ciągu tygodnia itp.
- Oczywistym jest, że za zrywanie się z zajęć, grozi zostawanie po lekcjach...
Eh, Uzumaki znał ten ból. Nie był wspaniałym uczniem, i gdy tylko miał okazje zrywał się z lżejszych zajęć. Na szczęście Jiraiya nigdy nie robił z tego jakiejś wielkiej afery, ponieważ rozumiał chrześniaka. Zresztą, nie obchodziło go jakie Naruto ma oceny. Bardziej martwił się o to czy zda do liceum.
- Znacie już zasady panujące w szkole. Proszę teraz żebyście wraz z wychowawcami udali się do swoich klas...- dyrektor powoli kończył apel. Uzumaki już nie mógł się doczekać tej godziny. Stres związany z początkiem roku wyparował, po tym, jak zobaczył jacy wszyscy są ze sobą zżyci. To tak jak by szkoła podzielona była na rodziny. I to dosłownie.
 Wszyscy powoli zaczęli wstawać. Blondyn odnalazł z tłumie Kibę, który musiał się przesiąść, ponieważ na początku za dużo rozmawiali.
- Słuchałeś go?- spytał się szatyn gdy tylko Naruto do niego podszedł.
- A jak myślisz? - spytał z ironią w głosie.
***
 - Nauczyciel się spóźnia... Nie! Ja się tak nie bawię! - narzekał Inuzuka.
Już od piętnastu minut czekali aż przyjdzie ich sensei. W między czasie zdążyli zapoznać Uzumaki'ego z połową klasy, siłować się na ręce, i zagrać w kółko i krzyżyk. A to wszystko zrobili w dziesięć minut.
- Nie narzekaj, przynajmniej zmów nie musimy wysłuchiwać zasad panujących w szkole... - westchnął Naruto.
Nagle wszyscy popatrzyli w stronę drzwi, które otworzyły się z hukiem.
- Wybaczcie za spóźnienie, pomagałem staruszce przejść przez jezdnię. - wytłumaczył się ich sensei
- Pan kłamie. - bąknął blondyn, jednak lepiej dla niego było, żeby nauczyciel tego nie usłyszał.
- Nazywam się Hatake Kakashi. - przedstawił się - Wiem, wszyscy mnie znacie, ja znam was, więc możemy pominąć formalności związane w przedstawianiem się. - oznajmił rozglądając się po klasie. - Sakura, znów się farbowałaś? - spytał zdziwiony patrząc na dziewczynę.
- T- tak. - odpowiedziała nieco zakłopotana.
- Eh, przecież masz ładne włosy... - mamrotał pod nosem - Dobra, ja wam dam chwilę dla siebie, a wy pozwólcie mi sprawdzić listę. - powiedział i usiadł za biurkiem.
Wszyscy uczniowie zaczęli chodzić po klasie, starając się nie denerwować Hatake, który zajmował się uzupełnianiem dziennika.
 Do Kiby podeszła jedna z ładniejszych dziewczyn klasie - o ile Naruto pamiętał - to ona była jego partnerką.
- Ohayo! - przywitała się z blondynem, i usiadła chłopakowi na kolanach.
- Ohayo, jestem Naruto. - przedstawił się.
- Hinata. - kiwnęła do niego głową. - Wprowadziłeś się niedawno, prawda? - i tym oto sposobem Uzumaki po raz kolejny przedstawił komuś połowę swojego życia.
Lekcja mijała szybko, ale nie w takiej ciszy jaką wymarzył sobie Kakashi. Parę razy musiał przypominać swoim podopiecznym o zachowaniu spokoju, i o tym, że inni nauczyciele mogą ich usłyszeć. Hinata już dawno poszła do swoich koleżanek, dając spokój chłopakom, a oni po raz kolejny zaczęli siłową się na ręce.
            Uzumaki Naruto? Który to? zastanawiał się sensei. To nazwisko słyszy dopiero drugi raz w życiu, ale imię nic mu nie mówiło..
- Który z was to Uzumaki Naruto? - spytał na głos.
- To ja!- krzyknął Naruto wstając z krzesła.
- Ty... Pierwszy raz w życiu cię widzę... - powiedział sam do siebie - Jesteś synem Kushiny i Minato?- zwrócił się do chłopaka
- Tak. - odpowiedział Naruto.
Kakashi kiwnął głową, i wrócił do dziennika.
- Skąd on zna moich rodziców? - szepnął Uzumaki do Kiby
- Może jeszcze tego nie wiesz, ale... Ał! - krzyknął gdy jakiś chłopak w kucyku walnął go w tył głowy.
- Nie wygadaj się,  on sam powinien to odkryć. - pouczył go brunet - Nara Shikamaru. - przedstawił się podając rękę blondynowi.
- Naruto - uścisnął ją niepewnie.
- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale muszę coś ustalić z Kibą. – oznajmił i gestem nakazał szatynowi iść za nim.
Kiba rzucił tylko krótkie ''Zaraz wracam'' i poszedł za Shikamaru. Naruto był nieco zdezorientowany. O czym miał się dowiedzieć? I dlaczego nikt nie chciał mu o tym powiedzieć? Nie rozumiał tego miasta. Niby wszyscy są jak rodzina, ale jak przyjdzie co do czego to trzymają język za zębami...
- Nad czym się tak zastanawiasz? - spytał brunet siadając na miejscu Inuzuki.
Naruto gwałtownie odwrócił się w jego stronę.
- Ja? - Sasuke przytaknął - Em... - zawahał się chwilę - Czemu nie mogę się o tym dowiedzieć?
- O ''TYM''? - zdziwił się Uchiha
- No wiesz... Coś czego ja nie wiem, a jest taką wielką tajemnicą! - wytłumaczył.
- Kiedyś sam do tego dojdziesz. - odpowiedział Sasuke, jednak ta odpowiedź niezadowoliła Naruto.
 Miał już dość z tym: ''sam do tego dojdziesz''. Przecież mogli mu wyjaśnić czemu nie może się o ''TYM'' dowiedzieć. Zrozumiał by, ale nie! On sam musi to odkryć, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciągle o ''TYM'' myśli.
- Wiesz co... uroczo wyglądał byś w spinkach. - powiedział brunet i wrócił na swoje miejsce.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 4

I oto jeden z najgorszych rozdziałów jakie dotąd napisałam. Znowu kończy się na niczym, i.. jest krutki ._. Następnym razem się postaram i walne 4 strony >D
A tak pozatym..
Maxiii - to była trzynasta po południu xD
Frio - to dzięki tobie ruszyłam dupe i to napisałam :3 gdyby nie ten koment następny rozdział pojawiłby się... no właśnie nie wiem kiedy ;_; jakoś weny nie miałam .__.
A, i nie zdziwcie się jak będzie dużo błędów ort. bo pisałam to na średniowiecznym laptopie :/
A teraz nie przedłużając zapraszam na jeden z najgorszych rozdziałów tego fika xD
Uchiha wyszli godzinę temu. Kushina chciała ich jeszcze zaprosić na obiad, ale odmówili twierdząc, że nadużywają gościnności. Cóż, dla Uzumakiego było to z jednej strony lepiej, bo było mniej naczyń do zmywania. Za to że wczoraj nie słuchał się matki (a raczej za to że chodził pół nagi po domu) musiał posprzątać kuchnię. Wyjął talerze ze zmywarki i odłożył na półki. Wytarł pot z czoła i sprawdził co mu zostało. ''Szklanki'' stwierdził niechętnie. Wylał z nich resztki – niezidentyfikowanych - napoi i wstawił do zmywarki. Gdy skończył dumnie wypiął pierś i wszedł do salonu.
- Skończone! – krzyknął i rozłożył się obok ojca na kanapie.
- Nie sądzę. – zgasił go Minato.
- Jak to?! – oburzył się chłopak – Przecież zrobiłem wszystko o co mnie poprosiliście.
- Itachi zostawił
 swój telefon. – powiedział i podał mu komórkę należącą do Uchihy.
- I ja mam mu ją zanieść? – spytał unosząc brwi.
- Tak, a i jeszcze po mleko mógł byś pójść. – powiedział i wyjął portfel. Uzumaki pożałował, że w ogóle zapytał. Może by zapomniał o mleku? Wziął pieniądze od ojca i założył bluzę która wisiała na oparciu kanapy. Rzucił w jego stronę krótkie ‘’wychodzę’’ i już go nie było. Wyszedł na ulicę. Zapomniał się zapytać gdzie mieszkają Uchiha. Westchnął. Postanowił pójść w prawo. Może trafi na jakiś monopolowy? Nie mylił się. Gdy tylko skręcił w drugą ulice zobaczył mały market. Wszedł do niego i od razu znalazł sekcję z nabiałem. Sięgnął po pierwsze lepsze mleko i poszedł do kasy.
- Jesteś synem Minato?
Naruto obrócił się na pięcie.
- Tak. – odpowiedział blondynce stojącej przed nim – Uzumaki Naruto. – przedstawił się.
- Yamanaka Ino. – wyciągnęła do niego rękę. Chłopak ścisnął ją i podał kasjerce mleko. Zapłacił należną sumę i poczekał, aż dziewczyna zapłaci za swoje zakupy.
- Dokąd idziesz? – spytała, gdy wyszli ze sklepu – Przecież mieszkasz w drugą stronę.
- Musze oddać telefon Itachi’ emu. - odpowiedział i wyjął z kieszeni komórkę.
- Masz telefon Itachi’ego Uchihy i nic nie mówisz?! – krzyknęła podekscytowana i wyjęła mu go z ręki.
-Co robisz? – spytał z uniesionymi brwiami.
-Jeszcze pytasz?! Przecież jak masz cudzy telefon, to pierwszą rzeczą przed oddaniem jest sprawdzenie poczty i galerii!!. – powiedziała i zaczęła szperać w komurce.
- Em, Ino... Wiesz gdzie oni mieszkają?
- Tak, mogę cię do nich odprowadzić. – zaproponowała przeszukując albumy Uchihy. Naruto nie pytał już o nic więcej. Szli ramię w ramie, rozmawiając o jakiś błahostkach typu: ‘’czym się interesujesz’’, ‘’ co lubisz robić’’ itp. W pewnym momencie dziewczyna się zatrzymała z miną, jak by zobaczyła ducha.
- Co się stało? – zaciekawił się.
- Czemu spałeś z Sasuke? – spytała.Uzumakiego zatkało. Odebrał dziewczynie telefon i spojrzał na ekran. Przed oczami miał zdjęcie jego i Uchihy z...
- On je zrobił wczoraj?! – krzyknął zatykając usta dłonią.
- Em, Naruto, wszystko okey? – popatrzyła na niego spod grzywki. Wyjęła mu telefon z ręki, i położyła dłoń na czole.
- T- tak. – odpowiedział niepewny czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. W końcu niecodziennie widzi się swoje zdjęci na którym obejmujesz innego chłopaka, prawda? Wziął dwa wdechy żeby trochę opanować emocje, i ponowił marsz z dziewczyną. Szli udając, że nie zobaczyli tego zdjęcia. Kontynuawali rozmowę o swoich zainteresowaniach. Po kilkunastu minutach dziewczyna zatrzymała się, i wskazała blondynowi dom rodziny Uchiha. Wytłumaczyła, że musi jeszcze iść do koleżanki i odeszła. Blondyn stał przez chwilę przed bramą. No bo, co jeśli w domu jest tylko Sasuke? Wizja bycia sam na sam z brunetem go nie cieszyła. Westchnął. Wszedł na podwórko i podszedł do drzwi. Przez chwile wachał się, czy nie wrócić do domu. Zrezygnowł z tego pomysłu. Skoro jużtu jest...
Zapukał do drzwi, modląC się, aby otworzył je Itachi.- Ohayo. -przywitał się brunet.
- Ohayo.- powiedział Uzumaki – Jest Itachi?
- Nie, wyszedł ze znajomymi. – burknął Sasuke – O co chodzi? – spytał przepuszczając go w drzwiach. Chłopak zawahał się, ale wszedł do domu.
- Zostawił u nas telefon. – wytłumaczył i podał komórkę brunetowi. Uchiha zaprowadził go do kuchni. Odłożył telefon brata na stole i zabrał się za robienie herbaty..
-Em, Sasuke…
- Hm? – spojrzał na niego spod włosów opadających mu na oczy.
- No bo ten… Em, wejdź w galerię Itachi'ego. – powiedział. Nie miał wystarczająco odwagi żeby powiedzieć wprost o co chodzi. Sasuke uniósł brew, ale odblokował klawiaturę. Wszedł w galerie i zaczął przeszukiwać wszystkie obrazy.
- I co ja miałem tu zna… - urwał – Co to kurwa jest?! – krzyknął trafiając na plik o który chodziło Uzumakiemu. Ten podrapał się tylko po głowie nie wiedząc co powiedzieć. Sasuke popatrzył na niego z uniesionymi brwiami – wyjaśnisz mi to?Tego obawiał się Naruto. No ale co on miał mu powiedzieć?! Sam nie wiedział jak to się stało. Odwrócił głowę na bok żeby nie musieć patrzeć mu w oczy. Wziął głęboki oddech, jednak nadal nic nie powiedział.
- M- może to
był przypadek? – zgadywał blondyn. Nie sądził, żeby sami z siebie robili takie rzeczy.
Sasuke odłożył komórkę na stół. Patrzył na nią parę sekund, i usiadł okrakiem na krześle naprzeciwko Uzumakiego. Złapał go za podbródek i zmusił by spojrzał mu w oczy.
- On ci zapłacił, czy przez przypadek się obściskiwaliśmy? –Naruto spalił buraka gdy usłyszał to pytanie.
- Pogrzało cię?! – odtrącił jego dłoń.
- Tak się pytam. – powiedział i wstał z krzesła.
***
Blondyn był nieco zakłopotany. Już dawno powinien być w domu, ale nie! Wrócił Itachi i torturował go zdjęciami z albumu ‘’Wpadki Sasuke’’. Tylko dlaczego połowę tego albumu zajmował on sam?! Czy ulubionym zajęciem Itachi’ego jest męczenie ludzi ich zdjęciami z dzieciństwa? Jeśli tak, to jest w tym naprawdę dobry. Naruto usłyszał za sobą kroki. Sasuke wrócił z talerzem kanapek które postawił za stoliku do kawy. Skoro musieli męczyć się z Itachi’m, to nie na pusty żołądek. Oboje teraz jedli , gapiąc się w album. Starszy brunet nie odpuszczał. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w tym albumie mieściło się jakieś trzysta zdjęć. Na obejrzenie tego potrzeba dobrą godzinę, a z tempem, jakim starszy brunet przeżycał zdjęcia, mogło to im zająć cały wieczór.
-A tu mały Sasuke i mały Naruto założyli kocie uszy...- kontynuował swój wywód.
Oboje z Sasuke mieli dość. Gdy wyszli na chwile do kuchni żeby ''zrobić herbatę'', Sasuke chciał wyjść oknem z domu. Ale plan nie zadziałał, bo jego brat zabaczył go, jak chciał wyskakiwać. Przynajmniej nie przywiązał go do krzesła...
- A na tym zdjęciu Sasuke i Naruto trzymają się za ręce...