poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wiesz, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne?

Tak to jest, gdy czuje się magię świąt, i słucha pierwszego endingu Sekai-ichi hatsukoi :3 Mam nadzieje, że ta.. ciut naciągana historyjka się wam spodoba. Oby pisanie one-shota w ciągu dwóch dni wyszło mi na dobre ;w;  ~ Nagato

a tak po za tym dziękuję Frio, która pytała się o świąteczne opowiadanko, bo gdyby nie to, to bym nawet o tym nie myślała :/
               
                Otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Było już grubo po dziewiątej. Po raz pierwszy od kiedy został mianowany  chuuinem zdarzyło mu się zaspać. Jednak dziś mógł sobie na to pozwolić. Z racji tych ‘’głupich’’ i ‘’bezsensownych’’ jego zdaniem świąt wszyscy ninja w Konoha mieli wolne. Wstał z łóżka i udał się do kuchni. Wyjął z lodówki karton z mlekiem, i nalał go do miski z płatkami.  Zjadł je pośpiesznie i skierował kroki w stronę łazienki.  Wziął szybki prysznic, i wrócił do pokoju żeby się ubrać. Wyjął z szafy granatowe spodnie, i tego samego koloru,  grubą bluzę, a z racji tego, że nie wiedział co ze sobą zrobić, położył się na łóżku i zamknął oczy.

- Sasuke…  Wstawaj.. Rusz dupę jak do ciebie mówię!
Brunet niechętnie uchylił powieki, i zobaczył dobrze mu znaną, twarz jego największego rywala.
- Czego? – bąknął niemile.
- Chyba nie chcesz spędzać świąt sam! Choć draniu, Tsunade zaprasza nas na wigilie! – podskoczył z radości, co trochę przeszkadzała brunetowi. Zniósł by to, gdyby nie fakt, że Uzumaki siedzi teraz na nim okrakiem. W dodatku jak on się dostał do jego domu!

- Jak tu wszedłeś?! – w ogóle nie zwrócił uwagi na uwagi na to co mówił blondyn.
Mina Naruto wyrażała niezadowolenie tym, że Sasuke nie chce spędzić świąt z bliskimi. To w końcu jeden z najpiękniejszych dni w roku!
- Oknem. – odpowiedział krótko, i wskazał kiwnięciem głowy na okno, mieszczące się naprzeciwko drzwi od pokoju Uchihy –Choć Sasuke, będzie fajnie! – próbował go przekonać, jednak nie za bardzo mu to wychodziło. Brunet nie chciał go słuchać, a tym bardziej wyjść w ten ziąb z domu.
- Saaasuke,  zrób to dla mnie! – błagał Naruto.
- A podasz mi chociaż jeden powód, dla którego miał bym to robić dla ciebie? – spytał podnosząc się na łokciach.
Naruto złapał się z podbródek – Uznajmy, że to moje świąteczne życzenie. – odpowiedział uśmiechając się do niego szeroko.
Uchiha odwrócił od niego wzrok. Niebieskie tęczówki Uzumaki’ego  działały na niego jak… no właśnie co? Wystarczyło, że popatrzył mu w oczy, i już był na każde jego zawołanie…
- Niech ci będzie. A teraz złaź ze mnie! -  nakazał
Dziwnym trafem, Naruto stał się bardzo posłuszny, i bez słowa zszedł z Uchihy.
- Ja też spełnię twoje świąteczne życzenie! – zadeklarował wychodząc z pokoju – Przyjdę po ciebie o szesnastej! – ogłosił w drzwiach wyjściowych.
- Cholera! – brunet uderzył pięścią w ścianę.
Co się z nim działo? Przecież jeszcze pół godziny temu nie miał ochoty nigdzie iść! Przeczesał włosy dłonią. Musiał się czegoś napić. Pośpiesznie wyszedł z pokoju. W kuchni wypił spory łyk wody mineralnej. Pieprzony Uzumaki…
***
                Usłyszał pukanie do drzwi. Założył na siebie bluzę, i poszedł je otworzyć.
- Nie miałeś przyjść za godzinę? - spytał swojego ''gościa''
- Miałem. - przyznał Naruto - Ale stwierdziłem, że mogą wystąpić małe problemy.
Sasuke uniósł brwi. Problemy?
- Patrz co mam! - blondas aż skakał z radości, pokazując brunetowi...
- Rogi renifera? -to już było nie na jego nerwy. Żyłka na jego czole stała się teraz o bardziej widoczna niż wcześniej - Myślisz, że to założę? - spytał z kpiną w głosie.
Naruto uśmiechnął się chytrze - Ja nie myślę. Ja wiem, że je założysz.
- Nie zmusisz mnie do tego. - zapewnił Sasuke, kierując kroki w stronę salonu.
Naruto tylko mruknął coś pod nosem, i poszedł w ślad za Uchihą.
- Nie był bym tego taki pewny. - powiedział stając metr za brunetem - Kage Bushin no jutsu!
Sasuke błyskawicznie odwrócił się w jego stronę.
- Co do?! - zdołał wyksztusić, zanim jeden z klonów jego rywala przygwoździł go do podłogi.
Jednak nie dawał za wygraną. Wolną jeszcze ręką zdołał go z siebie zepchnąć, i sięgnąć po kunai, które trzymał pod poduszką.
- Widzę, że szybko się nie poddasz. - westchnął Uzumaki - Szkoda.
Brunet podbiegł do niego, i zamachnął się kunai'em. Jak to?!
- Klon!
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był w nim sam. Nie! Czuł chakrę Naruto. Na pewno tu był. I to blisko!
- Wybacz Sasuke, ale to było konieczne. - jak by znikąd wszedł do pomieszczenia.
Brunet stanął w pozycji obronnej.
- Używasz trybu mędrca, żebym założył jakieś głupie rogi? -  powiedział z kpiną w głosie.
- Wyglądałbyś w nich naprawdę uroczo. - zapewnił zakładając swoje ''poroże'' na głowę.

***
                Zatrzymali się przed drzwiami do biura Hokage.
- Coś się stało? - spytał blondyn stając naprzeciwko Sasuke.
- Nie mogę uwierzyć, że mnie na to namówiłeś. - bąknął poprawiając reniferze rogi.
Naruto uśmiechnął się do niego ciepło.
- Ale jest tak jak mówiłem. - powiedział kładąc dłoń na klamce - Wyglądasz naprawę uroczo. - dokończył wchodząc do biura Tsunade.
***
                Ledwo ruszał nogami. Kto by pomyślał, że przy ''biurku wigilijnym'' będzie siedem butelek sake! Zachwiał się omal nie upadając na ziemię razem z jego towarzyszem.
- Nie wierze, że mnie do tego zmusiłeś. - powtórzył po raz kolejny tego wieczoru.
Naruto obrócił głowę w jego stronę. Nie dość, że oboje byli pijanie, to nawzajem się ''holowali''.
- Raz na jakiś czas można trochę wypić. - powiedział - Przecież nie jest tak źle. Jeszcze nie zaliczyliśmy żadnego upadku.
Jakby na zaprzeczenie swoich słów, zachwiał się, i razem z Uchihą wylądowali z małej zaspie śniegu.
Sasuke spojrzał na niego spod byka.
- Jak tylko odzyskam kontrolę nad własną czakrą, to cię zabije. - warknął próbując się podnieść.
Blondyn poszedł w ślady przyjaciela. Przecież nie spędzi całej nocy na dworze. Podparł się na drzewie, i spróbował wstać.
- Cholera. - syknął, i spróbował wytrzepać śnieg spod kurtki.
- Rusz się, bo cię tu zostawię. - Sasuke próbował zachować powagę, jednak czkawka mu na to nie pozwoliła.  Przez nią, cały czas podskakiwał, co było uciążliwe, gdy próbował holować Naruto pod swój dom.
Tak, swój dom, ponieważ Naruto nie był by w stanie dojść do własnego mieszkania.
- Sasuke - nocną ciszę przerwał głos Naruto - jakie jest twoje świąteczne życzenie?
Uchiha spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.
- Najpierw chciał bym się dostać do własnego domu. - mruknął pod nosem.
Zostało im jakieś 50 metrów, ale utrzymując takie tępo, szybko tam nie dojdą…
- Ale ja się pytam poważnie! - krzyknął Uzumaki prostując się - Obiecałem, że spełnię twoje świąteczne życzenie!
Sasuke spojrzał w przestrzeń.
- Powiem ci, jak dojdziemy do domu.
Naruto przytaknął. Złapał Uchihę za rękę, i zaczął ciągnąć w stronę jego posiadłości.
- Oszalałeś! - wrzasnął Sasuke chwiejąc się.
- Chce się dowiedzieć, jakie jest twoje świąteczne życzenie! - krzyknął do niego Naruto, omal nie potykając się o własne nogi.
Cholera! krzyczał Sasuke w myślach. Przecież on nic nie chciał! Okłamał Naruto z tym całym ''powiem ci, jak dojdziemy do domu''. Po prostu chciał, żeby się zamknął!
- Jesteśmy! - ogłosił Uzumaki, wbiegając do domu bruneta - Jakie jest twoje życzenie?!- blondyn wznowił temat - Może chcesz żebym zrobił ci ramen? Albo iść na randkę z Sakurcią?! Albo.. albo pocałować kogoś pod jemiołą?!
Sasuke patrzył na niego jak na wariata. Uzumaki z prędkością światła wymieniał opcje życzeń.
Uchiha  nie wytrzymał. Złapał go za koszulkę, i przyciągnął do siebie.
- Możesz się w końcu zamknąć? - syknął mu prosto w twarz.
- Ale ja naprawdę chce spełnić twoje świąteczne życzenie. - powiedział ze łzami w oczach.
- Cholera, Uzumaki, nie rycz! - puścił jego bluzkę, i odwrócił się w przeciwną stronę.
- Wybacz. - powiedział złamanym głosem - Ale ty spełniłeś moje świąteczne życzenie i... i Ja też chce spełnić twoje!
Sasuke powoli odwrócił się w jego stronę. Co on miał zrobić? Nie chciał żeby ten głąb się popłakał!
- Prooszę! - Naruto podszedł da Sasuke, i spojrzał mu głęboko w czarne jak węgiel oczy.
Jestem skończony.
Mógł użyć sharingana, wprowadzić Uzumakiego w genjutsu, ale nie zrobił tego…
- Sasuke? - Naruto przerwał jego przemyślenia.
- Hm? - zamrugał gwałtownie zdając sobie sprawę, że cały czas na niego patrzył.
- Wiesz, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne?
Sasuke został zbity z tropu.
- Za dużo wypiłeś? - wyminął pytanie brunet.
- Nie, tak tylko mówię. - powiedział zrezygnowanym głosem - To może, ja już sobie pójdę. - powiedział, kierując kroki w stronę przedpokoju.
A Sasuke stał. Stał jak ten dureń i nic nie powiedział. Był wściekły sam na siebie. Nie chciał tego. Chciał tam pójść, wymyślić jakieś bezsensowne życzenie, i patrzeć, jaki Naruto jest szczęśliwy. Nie! Nie wiedział co się z nim działo. Złapał się za głowę. Był pewny, że to przez zbyt dużą ilość alkoholu we krwi.
Usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Opadł na kolana z zaciśniętymi pięściami.
- Jeśli przez ciebie zmarnuje sobie życie, to ci nie wybaczę. - warknął i biegiem wyszedł z domu.
 Nie martwił się tym, że nie ma na sobie nic oprócz bluzy. Miał w głębokim poważaniu, że jest podpity, i sam nie wie co robi. Przyśpieszył kroku. Było mu zimno, gardło piekło od mroźnego powietrza. A on szedł do tego cholernego, denerwującego blondyna.

                Stanął w końcu przed drzwiami do domu Uzumakiego. Bez żadnego ''puk puk'', ani ''wchodzę'' wszedł do środka.  Poszedł do kuchni. Nie ma go. Wyszedł z niej tak szybko jak wszedł. Skierował kroki w stronę sypialni blondyna.
- Sasuke?! - Naruto siedział na parapecie.
- Nic już nie mów. - podszedł do niego pośpiesznym krokiem.
- C-co ty? - urwał, gdy brunet stanął przed nim, i ręką zablokował mu drogę ucieczki.
- Jak spełni się to moje życzenie, to będziesz szczęśliwy? - spytał patrząc mu w oczy.
Naruto kiwnął głową.
- Niech ci będzie. -  nachylił się nad nim, i złożył na jego ustach brutalny pocałunek.
Naruto otworzył szerzej oczy.
- Sasuke, jesteś pijany. - powiedział gdy się od siebie odsunęli.
- A czyja to wina? - spytał z uniesioną brwią - Zresztą, sam mówiłeś..
Teraz to Naruto uniósł brwi.
- Sam mówiłeś, że całowanie pod jemiołą jest bezkarne. - dokończył brunet, wskazując palcem na jemiołę, wiszącą nad ich głowami.
- Faktycznie. - powiedział z uniesioną głową - Sasuke..
-Hm? - mruknął patrząc na uśmiechniętą twarz Naruto.
- Może i jesteś draniem, ale...

Kocham cię...
_______________________________________________________________________________
Tak jak mówiłam, trochę to naciągane, ale inaczej nie potrafiłam tego napisać :C   ~ Nagato

piątek, 21 grudnia 2012

rozdział 6

Z okazji końca świata postanowiłam opublikować rozdział. Ostrzeżania: przeskoki w akcji, tekst może nie mieć sensu i... ogólnie jest diwnyy ... Nie wiem czy nie jest jednym z najgorszych rozdziałów. A teraz nie przedłużając, zapraszam do czytania C:
ps: jutro poprawie akapity
     Kushina gwałtownie otworzyła drzwi do pokoju jej syna.
- Od kiedy masz z matematyki same jedynki?! – wrzasnęła.
Naruto powoli obrócił się na obrotowym krześle w jej stronę.
- C - co? – i tym oto sposobem jego genialny plan legł w gruzach…
Żyłka na czole rudowłosej zapulsowała. Podeszła do biurka swojego pierworodnego, i pokazała mu kartkę z ocenami.
- Spotkałam się dziś z twoim wychowawcą. – oznajmiła – Nie zgadniesz, jakie było moje zdziwienie, kiedy pokazał mi twoje oceny z matematyki. – powiedziała z ironią w głosie – Dlatego zdecydowałam, że jeśli nie poprawisz ocen na co najmniej dostateczny, koniec z komputerem, telefonem, i… wracaniem po północy. – dokończyła
Naruto omal nie zakrztusił się własną śliną.
- J- jak to?! – wstał gwałtownie z krzesła
- Tak sobie. Nazwijmy to ‘’motywacją do nauki’’ – powiedziała i odwróciła się w stronę drzwi
-A- ale jak ja mam się tego nauczyć?! - blondyn złapał matkę za rękę.
- Korepetycje. - odpowiedziała i wyszła z pokoju.
Naruto był załamany. Nie rozumiał tego przedmiotu od... właściwie od kiedy zaczął się go uczyć. Ale to nie oznaczało, że od razu musi chodzić na korepetycje! W życiu nie przydadzą mu się pierwiastki, obliczanie obwodu koła i tym podobne ''matematyczne'' rzeczy. Obrócił się na pięcie i wylądował plackiem na łóżku. Gdzie ja kufa mam sukac naucyciela stęknął w pościel. Owszem, mógł chodzić na zajęcia wyrównawcze, ale wizja matematyki z Anko sensei go przerażała. Ta kobieta (przynajmniej jego zdaniem) była chora psychicznie!
Podniósł głowę. Za pół godziny miał się spotkać ze znajomymi. ‘’Tradycja tradycją, więc trzeba iść na podchody'' tak opisał to Kiba. Ponoć była to ich ''mała tradycja''. A skoro go zaprosili, to nie powinien odmawiać. Wstał z łóżka i podszedł do biurka, na którym aktualnie walały się jego bluzy. Podniósł jedną z nich i założył na siebie. Skoro ma chodzić do północy po krzakach to musiało mu być ciepło. Wziął do ręki komórkę i wysłał sms'a do Kiby. ''Za pół godziny będę pod twoim domem''. Schował komórkę do kieszeni. Westchnął i postanowił zejść do kuchni. Czas coś zjeść stwierdził. Wszedł do pomieszczenia, i wyjął z lodówki swój ulubiony jogurt. Po raz pierwszy od… od początku swojego życia nie miał ochoty na ramen. Podejrzewał, że to przez to, że jego mama dowiedziała się o jego ocenach. Miał plan, żeby je poprawić w ciągu paru tygodni, i dopiero uświadomić Kushinę o tym, że miał tyle jedynek, ale nie! Kakashi musiał pokazać jej dziennik! Westchnął, wyjmując z szuflady łyżkę do zupy. Duży jogurt, je się dużą łyżką. Słowa te, dla Naruto znaczyły tyle samo, co słowa Zaraz będzie ramen. Otworzył opakowanie, i zaczął jeść. Oprócz tego, zjadł jeszcze dwie kanapki z serem żółtym, batona, i popił to wszystko herbatą z cytryną. Był już najedzony, na najbliższe parę godzin. Przed wyjściem umył jeszcze zęby, i powiedział rodzicom, że późno wróci. Minato nie miał nic przeciwko, i udało mu się przekonać Kushinę, żeby pozwoliła wyjść ich synowi.
Uzumaki chwilę po wyjściu z domu, był już pod domem kumpla. Nie zdążył zapukać, kiedy szatyn wybiegł z krzykiem z domu.
- Spóźniłeś się o całą minutę! – wrzasnął pukając blondyna w czoło.
- Wybacz kochanie, to już się nie powtórzy. – powiedział odtrącając jego rękę.
- Mam taką nadzieje, bo następnym razem wezmę rozwód. – zażartował Inuzuka – Spotykamy się pod szkołą, rusz dupę bo się spóźnimy. – powiedział i ruszyli w stronę ich ‘’kochanego’’ liceum. Mieli się tam podzielić na dwie drużyny, i zacząć całą zabawę. Szatyn po drodze wyjaśnił o co chodzi w ich zabawie. Nie było to w sumie tak skomplikowane. Jedna drużyna ukrywa się w całym Konoe, a druga musi ich znaleźć do północy, inaczej przegra. Cała filozofia. Jedyną przeszkodą były neonowe bransoletki, które trzeba było znaleźć, przed znalezieniem przeciwnej drużyny.
W ciągu pół godziny byli na miejscu. Przyszli jako ostatni, przez co ominęło ich losowanie grup. Dlatego też Naruto wylądował w grupie ‘’uciekającej’’, a Kiba ‘’poszukiwawczej’’. W tym pierwszym składzie znaleźli się: Shikamaru, Naruto, Ino, Chouji, i Tenten, a w drugim: Kiba, Sakura, Lee, Hinata i Neji.
- Dobra, a teraz słuchać! - Shikamaru stanął na murku żeby zwrócić na siebie uwagę - Moja grupa się ukrywa. Obydwa team'y mają od teraz pół godziny na przygotowania. - ogłosił i zeskoczył na ziemię.
- Mamy sześćdziesięciu-kartkowy zeszyt. - Chouji podał przedmiot Shikamaru.
- Ja wzięłam jeden z domu na zapas. - dodała Ino pokazując swój nabytek.
Shikamaru przytaknął i schował je do swojej torby treningowej. Miał w niej jeszcze cztery dwulitrowe butelki z wodą, coś do jedzenia i kilka długopisów.
- Wszyscy macie dres? - spytał i popatrzył na dziewczyny, które zaraz zabrały się za zakładanie swoich bluz. - Dobra, w tej torbie mamy potrzebne rzeczy. Przerwy robimy co godzinę. Łącznie będzie ich pięć. – ogłosił - Na początek pójdziemy zostawić jakieś zmyłkowe wskazówki w parku. - powiedział trochę ciszej, żeby nie usłyszała go drużyna przeciwna - Potem możemy zawrócić, i pójść w zupełnie inną stronę. Następnie metro, i las wokół miasta. – ogłosił - Po drodze tak jak ostatnim razem, mamy zostawiać to. - wskazał na dwanaście neonowych bransoletek - Jeśli drużyna Kiby nie znajdzie co najmniej dziesięciu z nich, przegra. - wyjaśnił patrząc na Naruto. - Wszyscy zrozumieli?
- HAI! - odpowiedzieli i wstali z miejsca.
Nara ponownie wszedł na murek, i ogłosił wszystkim, że gra zacznie się równo o dziewiętnastej.
Dziewczyny zabrały się za związywanie włosów. Mogły im przeszkadzać, biorąc pod uwagę to, że Ino i Hinata mają włosy do pasa. Gdy Tenten zawiązała sobie dwa koczki, a Sakura spięła swoje włosy w kucyka, zabrały się za pomoc w ''ogarnięciu'' włosów przyjaciółek. Włosy Hinaty zostały związane w długi kucyk sterczący na środku kłowy, za to Sakura zaczęła pleść Ino warkocza. Gdy skończyła zostało jakieś osiem minut do startu, więc rozstały się życząc sobie powodzenia, i dołączyły do swoich team'ów.
- O mój boże, Ino ma spiętą grzywkę! - Naruto omal nie opluł się wodą mineralną.
- Są cztery dni w roku, w które Ino spina grzywkę. - oznajmiła Tenten poprawiając koleżance spinkę.
- Wcale nie. W domu też chodzę z podpiętą. – bąknęła blondynka
Naruto uśmiechnął się pod nosem. Prawdę mówiąc dziewczyna nie wyglądała tak źle, tyle, że trudno się było do tego przyzwyczaić.
Shikamaru spojrzał na telefon.
- Dwie minuty! - krzyknął do Kiby, na co tamten przytaknął.
Zawiesił swoją torbę na ramię i wziął do ręki neonowe bransoletki.
- Minuta!
Wszyscy patrzyli teraz na Narę. Byli gotowi zacząć grę. Lee podwinął rękawy swojego dresu, Neji poprawiał koka, a Sakura podpięła włosy, które spadły jej na czoło...
- Start!
***
Shikamaru zaklął pod nosem.
- Latarka się popsuła. - warknął poruszając bateriami.
Świat chyba nie chciał żeby wygrali, może to dopiero pierwsza godzina gry, ale lepiej było, żeby latarka działała.
- Ile mam jeszcze zostało? - blondynka zwróciła się do Chouji'ego, mając na myśli neonowe bransoletki.
- Osiem. - policzył i podał jedną dziewczynie.
Ta schowała ją w krzakach, i poprosiła Naruto by napisał jakąś ambitną wskazówkę.
''(...) Idzie dziewczynka przez las, widzi faceta sikającego w _ _ _ _ _ _. -Może panu pomóc?'' napisał. Fragment wykreskowany poziomą kreską był brakującym słowem, którym były ''krzaki''. Miał nadzieje, że Kiba nie prędko skojarzy ten dowcip. Schował kartkę pod jakimś kamieniem, niedaleko na ziemi narysował strzałkę, i ruszył za całą resztą.
- Gdzie teraz? - Tenten podeszła do Nary, który podał jej plan drogi - ''Metro'' - przeczytała.
- Masz jakiś pomysł na wskazówkę? - Ino poprawiła strzałkę, która miała pomóc przeciwnej drużynie w znalezieniu kolejnej bransoletki.
- Jeśli zostawimy bransoletkę na klamce, lub pod drzwiami toalety mógłbym napisać ''chyba czas na siusiu''. - powiedział Uzumaki przeczesując grzywkę.
- Ambitny jak zawsze. - zażartował Shikamaru, który właśnie wymienił baterię w latarce.
- Z grzeczności nie zaprzeczę. - zaśmiał się Uzumaki poprawiając włosy opadające mu na czoło.
Ino, która wiedziała, że coś jest na rzeczy podeszła do niego. Odpięła swoją spinkę, i spięła nią włosy Uzumaki’ego.
- Teraz nie powinny ci przeszkadzać. - oznajmiła i uśmiechnęła się do niego.
- D-dzięki. - odpowiedział niepewnie.
***
Sakura próbowała znaleźć kolejną bransoletkę w krzakach, a Kiba właził na co drugie drzewo.
‘’ Zielono mi’’
Tak było napisane na trzeciej kartce. Inuzuka zadecydował, że podzielą się na dwie grupy, aby szybciej je znaleźć, dlatego on i Haruno zostali w tyle, z Neji, Hinata i Lee pobiegli do parku szukać następnych.
- Mam! – krzyknęła Sakura i podbiegła pod drzewo, na którym aktualnie znajdował się Kiba.
- Idę! – powiedział i zeskoczył z gałęzi
***
Tenten położyła bransoletkę pod drzwiami, i wróciła do reszty grupy.
- Która godzina? - spytała
- Prawie dziewiąta. - odpowiedział Shikamaru podając jej butelkę wody.
Dziewczyna przytaknęła i upiła łyk.
- Zostało nam sześć bransoletek. - wtrącił Chouji - Co z nimi?
Shikamaru złapał się za podbródek. Jego zdaniem mogli coś zostawić po drodze, i zająć się ukrywaniem przed drugą grupą. Jeszcze raz przestudiował swoją strategię.
- Ino, narysuj strzałkę w stronę wyjścia, Naruto, zostaw liścik i napisz coś o lesie. - zarządził i razem z pozostałymi ruszył w stronę schodów.
***
- Mam szóstą! - krzyknęła podekscytowana Hinata.
- Co teraz? - spytał Lee
Wszyscy spojrzeli na ''pana przewodniczącego'', który niedawno dołączył do grupy.
- A może by tak... Iść na cheeseburgera?!- krzyknął podekscytowany Kiba
Wszyscy popatrzyli na niego jak na jakiegoś wariata.
- Mamy trzy godziny na znalezienie pozostałych bransoletek, a ty myślisz tylko o jedzeniu? - Sakura uniosła lekko brew.
- Dobra, dobra... - uniósł ręce w geście rezygnacji.
***
Blondynka schowała pod ławką kolejną bransoletkę, i wróciła do Uzumaki’ego
- Będziesz chodził na korepetycje? - Ino nieco zaskoczył fakt, że Naruto nie radzi sobie w szkole.
Nie znała go dobrze, ale myślała, że poziom jego umiejętności może być porównywalny z poziomem Sasuke, albo Neji'ego…
- Tak, ale nie wiem do kogo. - westchnął chowając ręce do kieszeni.
Ino złapała się za podbródek.
- W sumie... Kibę na przykład uczył Itachi. - mruknęła pod nosem.
- Itachi? - Blondyn spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
- Uhm. - przytaknęła - Gdyby nie on najprawdopodobniej by nie zdał. - wyznała - Podobno jest bardzo dobry, jeśli chodzi o matematykę.
Naruto zamyślił się na chwile. Korepetycje z Itachi’m nie były głupim pomysłem. Jeśli to, co mówi Ino jest prawdą, to na koniec roku może uda mu się zdać z czwórką!
- Jak myślisz, śpi? - spytał wyjmując telefon i sprawdzając godzinę. ''W pół do jedenastej'' odczytał.
- Chcesz do niego zadzwonić? – zdziwiła się.
- Ej, ruszcie się, bo was zgubimy! - rozmowę przerwał im Chouji, który o mały włos nie potknął się o korzeń.
Oboje na te słowa przyśpieszyli kroku. Woleli nie zgubić reszty. Naruto odłożył po drodze jeszcze kartkę ze strzałką wskazującą kierunek, w którym szli.
- Zadzwoniłbym, ale nie mam jego numeru. – mruknął zrezygnowany chowając komórkę.
******
- Uspokój się, nic się nie stało! – Hyuuga złapała chłopaka z rękę.
- Ale jaa nieee chcee tak żyć!- krzyknął na całe gardło
- Kiba, to tylko psia kupa!
***
- A więc idziemy w krzaki? - chciał się upewnić Uzumaki
- Naruto, wiesz jak to dwuznacznie zabrzmiało? - Chouji wybuchł głośnym śmiechem.
Blondyn złapał się za czoło, i zaczął się śmiać sam z siebie.
- Tak Chouji, wiem. - próbował udać poważnego, jednak nie wyszło mu to tak jak planował.
Zachowanie poważnej miny i powstrzymanie śmiechu w tej chwili było niemożliwe – Ale nie martw się, jak bym się chciał z tobą przespać powiedział bym od razu.
***
- Została niecała godzina. - ogłosił Rock Lee
- A bransoletki już mamy, czyli musimy poszukać ich w jakiś krzaczorach, i wygramy!! - krzyknął uradowany Inuzuka, po czym wszyscy skierowali kroki w stronę, którą wskazywały im kartki, i strzałki ułożone z gałęzi drzew.
***
- Wyślij mu sms'a. – zachęcała go Ino, gdy tylko wszyscy przestali się śmiać, z dość… dziwnej rozmowy Naruto i Choujiego.
Naruto popatrzył na nią.
- Mam wysłać mu sms ‘s, żeby spytał Itachi'ego, czy jest jutro zajęty? Teraz?- spytał podkreślając ostatnie słowo.
- A czemu nie? Może odpisze. – powiedziała – W końcu jest prawie północ, na pewno nie śpi.
Naruto zatrzymał się na chwilę. Przypomniał mu się pierwszy kwietnia. Wtedy napisał sms'a o czwartej nad ranem, i o dziwo Sasuke odpisał, więc czemu teraz miało by być inaczej. Wyjął komórkę i wystukał krótkiego sms'a, i nacisnął klawisz ‘’wyślij’’
- Grzeczny chłopiec. – zaczęła się z nim droczyć.
***
Rozsiadł się wygodnie na kanapie i włączył telewizor. Nie był zmęczony a nikogo oprócz jego brata nie było w domu, więc nic mu nie stało na przeszkodzie. Podniósł głowę słysząc jakieś hałasy z kuchni.
- Co popsułeś?! – krzyknął do Itachi’ego
- Nic! Upuściłem szklankę. – odpowiedział mu brat.
Sasuke pokręcił głową. Jego brat z każdym dniem był coraz mniej rozgarnięty. Przynajmniej według niego. Zmienił kanał. Znowu jakieś romantyczne gówno. Kolejny raz zmienił kanał, i ponownie zobaczył jakąś komedie romantyczną. Westchnął i wyłączył telewizor. Czy ludzie już nie oglądają żadnych filmów kryminalnych? zadał sobie pytanie.
- Sasuke! – usłyszał głos z kuchni.
Nie trudząc się z odpowiedzią wstał z kanapy, i sam postanowił sprawdzić co chce od niego brat.
- O mój boże, Sasuke, ty jednak mnie kochasz! – powiedział Itachi widząc w drzwiach swojego brata – Od kiedy to przychodzisz kiedy cię wołam? – udał ogromny szok.
- Jesteś denerwujący. – wyminął pytanie – Coś chciałeś?
- Ach, racja. – podał mu do ręki jego komórkę.
Sasuke popatrzył na niego z niezrozumieniem?
- I co w związku z tym? – uniósł brwi.
- Chłopak do ciebie pisze. – zaśmiał się.
Młodszy Uchiha popatrzył na niego z mordem w oczach. Westchnął ciężko. Odblokował ekran i spojrzał na wyświetlacz. ‘’Nowa wiadomość od Naruto ♥’’. W tym momencie uniósł brwi.
- Itachi, co zrobiłeś z moimi kontaktami? – warknął niezbyt groźnie.
Starszy Uchiha podszedł do brata i popatrzył na wyświetlacz.
- A, o tym mówisz! – krzyknął gdy zdał sobie sprawę z tego o co chodziło Sasuke – Tak sobie pozmieniałem parę nazw. – wyznał.
Bez słowa wyjął Sasuke telefon z ręki, i zaczął przeszukiwać jego listę kontaktów.
- Nie martw się, zmieniłem tylko dwie nazwy. – powiedział i przystawił mu telefon do twarzy.
- „Mój kochany braciszek” – odczytał i popatrzył na ‘’kochanego braciszka’’ z niezrozumieniem – Chcesz się dowartościować?
- Cicho, kiedyś tak na mnie mówiłeś. – bąknął i oddał mu komórkę – Lepiej odczytaj tę wiadomość, twój ‘’ukochany’’ nie będzie czekać.
Sasuke miał ochotę go udusić, ale nie... w końcu to było karalne.
Wszedł w skrzynkę odbiorczą i odczytał wiadomość. ‘’Itachi będzie jutro zajęty?’’
Zaśmiał się pod nosem.
- Mój ‘’chłopak’’ chyba woli ciebie! – krzyknął, i pokazał mu wiadomość.
***
Wszyscy wyciszyli telefony. Znaleźli odpowiednią kryjówkę (a raczej odpowiednio duże krzaki) w której mogli się ukrywać do końca gry. Shikamaru wyjął karty, i razem z chłopakami zaczęli grać w pokera.
Tymczasem drużyna przeciwna przeszukiwała każde drzewo, rów, czy też krzak. Nie mieli dużo czasu, więc musieli się śpieszyć.
- Słyszeliście coś? – Hinata gwałtownie się odwróciła.
- To pewnie oni. – szepnął Kiba i uśmiechnął się chytrze – Nastraszymy ich? – powiedział z wyraźną prośbą.
- Czemu nie. – Lee założył na głowę kaptur, i ścisnął go tak, że zakrył mu całą twarz.
- Będziesz udawał Slender men’a? – spytał Neji z rozbawieniem
- W końcu nikt tego nie zabronił. – powiedział, i uśmiechnął się przez materiał bluzy.
***
- Idą tu. – szepnęła Tenten i wyjrzała lekko zza krzaków.
- Zwiewamy? – Chouji podniósł wzrok z nad kart.
- Tak. – powiedział Shikamaru.
Schował wszystkie karty, a torbę zostawił w krzakach. Wybiegli z nich starając zbytnio nie hałasować.
Co chwila rozglądali się za drużyną przeciwną, która już znalazła torbę Nary. Dziewczyny postanowiły zatrzymać się przy jakimś drzewie, jednak Naruto wpadł na ciekawszy pomysł. Ułożył jedną strzałkę wskazującą małe jezioro, i pobiegł za Shikamaru i Chouji’m.
***
- Cholera, gdzie oni mogli pobiec? – Lee zdjął z twarzy kaptur, chcąc uniknąć ponownego starcia z drzewem.
Wszyscy biegali po lesie jak głupi z latarkami, ponieważ zostało im dokładnie 17 minut.
- Hinata, Sakura, poszukajcie na drzewach! – nakazał Kiba i pobiegł z Neji’m i Lee w zupełnie przeciwną stronę niż dziewczyny, prześwietlając każde drzewo.
Po piętnastu minutach Neji znalazł strzałkę, która miała ich nakierować na ‘’męską część grupy’’. Przynajmniej tak było napisane na kartce zostawionej niedaleko niej. Kiba ruszył pędem w stronę wskazanego kierunku, i…
- O kurwa!! – wrzasnął wpadając do płytkiego jeziora.
- Kiba debilu, wbijasz mi się w żebra! – Naruto gwałtownie wynurzył się z wody
- Ha! Wygraliśmy! – krzyknął Inuzuka wstając z obolałego (i mokrego) blondyna, od razu zaczynając swój taniec zwycięstwa.
- Niekoniecznie. – wtrącił się Shikamaru, wychodząc z jakiś krzaków. – Gdzie macie Ino i Tenten? – spytał z chytrym uśmiechem na ustach.
Kiba popatrzył na resztę swojego team’u.
- Ile nam zostało?! – krzyknął przerywając ‘’taniec’’.
- Już koniec. – powiedział ze smętną miną Neji.
Inuzuka opadł na kolana, i w dość dziwny sposób próbował przetrawić przegraną. W końcu wstał z kupy błota w której się tarzał, i podszedł do Shikamaru.
***
- Czyli jest remis? – upewniła się Ino.
- Na to wygląda. – powiedziała Hinata, patrząc na swojego chłopaka paplającego się w błocie z Uzumakim.
- Nie wiem jak ty – wtrąciła się Tenten – ale ja bym się dziś nie przytulała do Kiby. – popatrzyła na Hinatę.
Hyuuga przyjrzała się jeszcze chwilę na Inuzuce, po czym odwróciła się do przyjaciółki.
- Ubłocony czy nie, i tak jest uroczy. – skomentowała, i zalała się rumieńcem.
***
- Złaź ze mnie grubasie, dostałem sms’a! – krzyknął i próbował zepchnąć z siebie szatyna.
- Nie jestem gruby, tylko grubo kościsty. – usprawiedliwił się Kiba wstając z blondyna, i stając nad nim okrakiem – Widzisz to? – rozłożył ręce na boki – Sam seks!
Naruto, zresztą tak jak reszta towarzystwa, patrzył na Inuzukę jak na jakiegoś idiotę. Bez słowa podniósł się do siadu, i wyjął z kieszeni telefon.
- Kurwa. – bąknął, kiedy zobaczył w jakim stanie znajdowała się jego komórka. Przetarł nieco przybrudzony wyświetlacz, i odczytał wiadomość.
- Kto pisze! – krzyknęła Ino, która wraz z resztą dziewczyn właśnie dołączyła do grupy.
Uzumaki podniósł na nią wzrok.
- Uchiha. – odpowiedział krótko i odczytał sms’a.
‘’Nie sądzę, ale jeśli chcesz z nim pogadać teraz to nie ma problemu, rodziców nie ma w domu.’’
Uśmiechnął się zadowolony.
- Będzie chodził na korepetycje do Itachi’ego! – dopiero zorientował się, że jego przyjaciele o nim rozmawiają.
- Tak. – odpowiedziała Ino – Ma z nim jutro pogadać i…
- W sumie to mogę iść z nim pogadać już teraz. – wtrącił się.
Shikamaru, który dopiero teraz zwrócił na niego uwagę, podał mu rękę, i pomógł wstać.
- O pierwszej nad ranem? – brunet uniósł brew.
- Napisał, że mogę przyjść. – powiedział i pokazał mu sms’a.
- W takim razie o nic już nie pytam. – powiedział i poprawił swoją kitkę.
- Zbieramy się? – usłyszeli z oddali głos Chouji’ego.
Popatrzyli po sobie.
- Nic innego nam nie pozostało. – stwierdziła Sakura, i wszyscy ruszyli w drogę powrotną.
***
‘’Love is a rebellious bird
that nobody caqn tame,
and you call him quite in vain
if it suits him not to come!’’
Podniósł oczy do góry. Miłość, miłość, miłość… Myślał, że głupieje. Gdyby nie to, co niecałe pół godziny temu nagadał mu Itachi, mógł by spokojnie położyć się na kanapie, i usnąć. Ale nie! Jego brat droczył się z nim, i gadał o miłości, zakochaniu i… Mniejsza. Nie chciał już o tym myśleć. Ściszył telewizor i zamknął oczy. ‘’Habanera’’. Nie to żeby słuchał opery, ale ‘’Carmen’’ nie była taka zła. Cyganka zakochana w strażniku, zdrada, i morderstwo...
‘’I love you when you despise
I love you when you despise the life
but when you fall in love
but i love it when you watch’'
''Gdy gardzisz kocham cię''. Tak, może i coś do niego czół, ale czy to miało znaczenie? On nie odwzajemniał jego uczuć. Otworzył oczy i zapatrzył się w sufit. Uzumaki, to wszystko twoja wina.
***
Pożegnał się z przyjaciółmi, i skierował swe kroki w stronę domu państwa Uchiha. Czy to był głupi pomysł? Nie, co najwyżej dziwny. Przyjść do kogoś o pierwszej nad ranem, i prosić o korepetycje. Tego jeszcze nie robił. Chwila. Zatrzymał się, i przyjrzał swojemu ubraniu.
- Cholera...
Był cały ubłocony, a to już było dziwne. Westchnął, jednak wznowił marsz, i po dziesięciu minutach stał już pod domem. Zadzwonił do drzwi, i po chwili usłyszał kroki.
- Ohayo Naruto! - krzyknął Itachi otwierając drzwi.
Naruto kiwnął głową i wszedł do środka.
- Choć, choć, Sasuke śpi w salonie, ale jeśli to nie problem to porozmawiamy w kuchni. - powiedział i skierował się do pomieszczenia. Naruto przez chwilę się wachał, bo w końcu czy wypada wchodzić do cudzego domu cały brudny, mokry i z liśćmi we włosach.
- Och Naruto, ty przecież jesteś mokry! - Itachi wrócił do przedpokoju - Ale to nic, zaraz przyniosę ci jakąś bluzę Sasuke! - krzyknął wchodząc po schodach.
- N-nie trzeba, naprawdę! - zawołał za nim, jednak brunet chyba go nie dosłyszał, i po chwili zszedł no dół i zieloną bluzą jego brata.
- Ależ trzeba! Nie pozwolę by ulubieniec mojego brata się przeziębił! - powiedział i siłą zdjął z Uzumaki'ego jego mokrą bluzę dresową.
Blondyn nie zdążył nic powiedzieć, a już miał na sobie ubranie Sasuke.
- Położę ją na kanapie, jak nie wyschnie możesz wziąć bluzę Sasuke. - ogłosił i skierował kroki w stronę salonu. Naruto poszedł za nim, nie chcąc spytać się go o korepetycje.
- Itachi, mam pytanie.. - zaczął - Mógł byś mnie uczyć matematyki? - spytał
- Uczyć? - brunet odwrócił się do niego - Nie ma problemu! - dodał po chwili - Może się czegoś napijesz?
Naruto przecząco pokiwał głową, tłumacząc się tym, że niedługo będzie uciekać, jednak Itachi go nie słuchał. Postawił przed nim kubek z ciepłą herbatą, i zaprosił do oglądania telewizji. Nie wziął jednak pod uwagi tego, że jego młodszy brat leży na kanapie, i najzwyczajniej mógł by ich podsłuchiwać.
Kiedy Uzumaki był zajęty oglądaniem, ulotnił się do kuchni, i zadzwonił do jego rodziców, mówiąc, że ich syn zostanie u nich do rana.
Wrócił do salonu, i usiadł na fotelu naprzeciwko Naruto.
- Przyjdź po siedemnastej, zobaczymy jak idzie ci z podstawowym materiałem. – powiedział, mając na myśli korepetycje.
Naruto przytaknął, i upił łyk ciepłego napoju.
Obaj wrócili do oglądania jakiegoś zagranicznego kryminału.
***
Już od dłuższego czasu nie spał. Leżał, i wsłuchiwał się w to, co się działo wokół. Nawet nie otworzył oczu.
- Przyjdź po siedemnastej, zobaczymy jak idzie ci z podstawowym materiałem.
Uchiha niezauważalnie uniósł brew. Do kogo on mówi? przeszło mu przez myśl. Uchylił jedno oko. Widział niewyraźny zarys czyjejś sylwetki, siedzącej naprzeciwko jego brata. Zastanowił się chwile. Mógł być jeden z jego kumpli, ale… żaden nie był podobny do tego, siedzącego na fotelu.
- A ten to kto? – znów usłyszał głos swojego brata.
- To brat tego zamordowanego. – odpowiedział nieznajomy.
Chwila..
- Naruto?! – gwałtownie podniósł się z kanapy i popatrzył na ‘’nieznajomego’’.
- Nie, twój zaginiony brat bliźniak. – bąknął widząc reakcje kolegi – Aż tak cię zaskoczyłem? – uniósł brwi.
Sasuke chwile się zastanowił. W sumie to on sam mu powiedział, żeby przyszedł. Kiwnął przecząco głową i wstał z sofy.
- Idę się napić. – oznajmił i skierował kroki w stronę kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia słyszał kroki z salonu. Wyjął z lodówki butelkę wody mineralnej i odwrócił się na pięcie.
- Ach, to ty. – mruknął widząc w drzwiach Uzumaki’ego
- Tak, ja. Coś się stało? – chciał się upewnić.
- Nie, nie musisz się o mnie martwić. – powiedział odkręcając korek.
Uzumaki westchnął.
- Co mam zrobić, byś wydusił z siebie więcej niż dwa zdania? – spytał podchodząc do niego.
- Zebrało ci się na rozmowy? – spytał, na co Naruto przytaknął – Może innym razem.
- Ale ja… no ten, mam pytanie! – złapał Uchihę za rękę, gdy ten chciał wyjść z pomieszczenia.
- A mianowicie? – nawet się do niego nie odwrócił.
- Czy to co mówił mi Itachi, to prawda?