niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 8


             
Cóż, tak jak wspominałam w poprzednim poście mam problemy  z wejściem na kompa, a co dopiero na korzystanie z niego, kiedy wszyscy mogą spojrzeć na, to co robisz. Udało mi się to napisać tylko dlatego, że się zakatarzyłam (pamiętajcie, o noszeniu czapki). No, ale gdyby nie to nie nabazgrałabym tego ♥ Cóż, na wstępie nie mam wam za dużo do powiedzenia, reszta po przeczytaniu...



                 Nastolatek spał na kanapie już od dłuższego czasu. Raz na jakiś czas zdarzyło mu się przekręcić na drugi bok, jednak nic nie wskazywało na to, żeby się obudził. Z tego też powodu Kushina postanowiła go nie budzić. Starając się go nie obudzić, poprawiła poduszkę na której spał, i po cichu wyszła z pomieszczenia.
               
                Blondyn  otworzył oczy, jednak po chwili zasłonił je dłonią. Słońce przedostające się do pokoju przez okno było w tej chwili za jasne. Zacisnął powieki próbując sobie przypomnieć, dlaczego śpi na kanapie. Racja... stwierdził . Przecież wrócił do domu dopiero po czwartej nad ranem. Nic dziwnego, że nie chciało mu się już czołgać na piętro, skoro z trudem dotarł do salonu...
-  W końcu się obudziłeś? - usłyszał nad sobą głos matki.
- Taa.. - odpowiedział patrząc przez palce na jej twarz - Która godzina?
- Po piętnastej. - odpowiedziała spokojnym głosem, siadając obok chłopaka - Myślałam, że faktycznie zostaniesz u Uchihy... - zaczęła mówić sama do siebie, patrząc w przestrzeń.
- Uhm. - bąknął, choć sam nie wiedział co mówi kobieta. Chwilowo był bardziej skupiony na przypomnieniu sobie tego, co robił wczoraj wieczorem.
-Jesteś głodny? - Kushina przerwała jego przemyślenia.
- Trochę. - mruknął chłopak, co potwierdziło burczenie jego brzucha.
Kobieta zaśmiała się cicho. Wstała z kanapy na której leżał jej syn, i  kiwnęła do niego głową, nakazując mu, żeby wstał.
-  Idziemy na ramen przed korepetycjami? - zapytała z uśmiechem na ustach, kierując się do przedpokoju.
- Na ramen? - Naruto natychmiast podniósł się do siadu - Trzeba było tak od razu! - krzyknął zrywając się z miejsca.
Rudowłosa uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy jej syn w podskokach stanął tuż przed nią.
- Jednak najpierw jest jedno ale... - mruknęła, na co blondynowi zrzedła mina - Masz mi powiedzieć skąd ta bluza, oraz dlaczego wróciłeś tak późno? - zapytała, i z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej czekała na odpowiedź.
Naruto zastanowił się chwilę nad pytaniami które zadała mu matka.
- Skąd wiesz, że mam korepetycje? - spytał, nie przejmując się pytaniami, które mu zadała.
- Itachi do mnie dzwonił. - wyjaśniła - Prosił, żebyś przyszedł pół godziny później, bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Teraz twoja kolej. - oznajmiła ze srogim wyrazem twarzy.
Chłopak westchnął cicho. Czemu zawsze jest jakiś haczyk?
- No więc... Bluzę mam od Sasuke, bo mi ją dał Itachi, bo byłem mokry, bo z Kibą wpadłem do jeziora. - wytłumaczył. Nie było w tym jakiegoś ładu i składu, ale wyglądała na to, że na razie zadowolił matkę.
Rudowłosa bez słowa weszła do przedpokoju, i zabrała się za wiązanie swoich ulubionych, czarnych trampek.
- A drugie pytanie? - upomniała się wstając z kucek.
- Po podchodach byłem u Uchihy. - odpowiedział blondyn.
- Więc możemy iść. - powiedziała - Tyle, że mógł byś się przebrać. - zauważyła patrząc na ubrudzone jeansy syna.
Chłopak spuścił głowę. Dopiero teraz sobie uświadomił, że spodnie które miał na sobie, wylądowały wczoraj razem z nim w płytkim jeziorku. Westchnął przeciągle odwracając się na pięcie.
- Aaale tak mi się nie chceee! - jęknął, włócząc się w stronę schodów.
- Jeśli chcesz iść, to nie możesz przy mnie wyglądać jak flejtuch! - krzyknęła do Uzumakiego.
Naruto bąknął coś pod nosem, ale doczołgał się na piętro, do swojego pokoju. Szybkim ruchem ściągnął z siebie spodnie, i założył inne, które leżały na krześle. Stanął przed lustrem wbudowanym w drzwi jego szafy, i zagwizdał z aprobatą.
- Co jak co Uzumaki, ale tyłek to masz niezły. - powiedział sam do siebie, i wyszedł z pokoju - Może być?! - krzyknął ze schodów do matki.
- Ujdzie. - odpowiedziała widząc swojego pierworodnego.
Naruto zadowolony z odpowiedzi podniósł zaciśniętą pięść do góry.
- Forever Ramen! - krzyknął gdy już zszedł ze schodów.
Rudowłosa zaśmiała się widząc jego radość. Podniosła kluczyki z szafki na buty, i wyszła z domu.
- Nie podniecaj się tak. - upomniała syna, który właśnie zakładał buty.
- Jak bym się podniecił, to by mi stanął. - powiedział, po czym błyskawicznie zakrył usta dłonią.
Powoli podniósł się z kucyków, i odwrócił w stronę matki.
- Ja ten, noo.. - jęknął przez dłoń.
- Nie martw się, ja cię za to nie zabije. -  uspokoiła go - A teraz wychodź, muszę zamknąć dom.
Blondyn odetchnął z ulgą. Nigdy nie przeklinał przy rodzicach, i mógł się bez tego obejść.
- Tylko nie mów nic tacie. - poprosił Kushinę, którą właśnie wyminął.
- Jeszcze czego! To mi by się dostało za to, że na ciebie nie nakrzyczałam. - powiedziała, po czym się roześmiała.
Bawiło ją to, że chłopak tak bał się Minato. Prawdą było, że potrafił nieźle nakrzyczeć, ale to była jedynie gra. W końcu chłopak nie może mieć za rodziców ludzi, którzy nigdy go nie ochrzanią, bo niczego by się nie nauczył.
- Idziemy, czy nadal będziesz się uśmiechać do drzwi? - Naruto jęknął opuszczając ręce wzdłuż ciała.
- A co jak bym wybrała to drugie? - spytała odwracając się do niego z uśmiechem jeszcze szerszym, niż zazwyczaj.
Jednak nie zwlekała już dłużej. Schowała klucze do kieszeni czerwonych spodni, po czym oboje skierowali kroki w stronę głównej ulicy.
               
                Uzumaki uśmiechnął się widząc ''swój sklep''. Nie wiedział czemu zawsze gdy go widzi, to się uśmiecha, jednak nie miał nic przeciwko takiej reakcji. W końcu tam spotkał Ino, która była pierwszą osobą, jaką tu poznał.
- Co się tak uśmiechasz? - uśmiech na twarzy Naruto nie uszedł uwadze Kushiny - Jest coś, o czym nie wiem?
- Nie, nic. - skłamał wsadzając ręce do kieszeni bluzy.
- Skoro tak twierdzisz... - zrezygnowała z dalszego przesłuchania - Ale wyjaśnij mi jedno. Czemu nadal się nie przebrałeś?
Naruto został zbity z tropu.
- Hę? - zdezorientowany popatrzyła Kushinę.
- Kazałam ci się przebrać, a ty tylko zmieniłeś spodnie. - powiedziała podnosząc do góry palec wskazujący.
- Mamo, ja  po prostu chce zjeść ramen. - jęknął łapiąc się za brzuch.
To Kushina tym razem jęknęła. A tak chciała się z nim podroczyć...
- Niech ci będzie. - westchnęła po  zwiększyła tępo marszu - Rusz się, o tej porze ramen smakuje najlepiej!

                Szybko  minęli sklepy przy głównej ulicy, i skręcili w drugą uliczkę po prawej. Od tamtego zakrętu nie minęły dwie minuty, a już byli na miejscu. Restauracja, a w zasadzie bar nie był wielki, ale wydał się przyjemnym miejscem. Kolorowy szyld z napisem ''Ichiraku Ramen'', i ciepłe kolory przyciągały wzrok.
- Dzień dobry panu, poproszę dwie porcje ramen miso. - przywitała się Kushina, siadając na jednym ze stołków przy ladzie.
Mężczyzna stojący po drugiej stronie baru odwrócił się do kobiety, i po chwili na jego starej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dawno cię tu nie widziałem. - powiedział przyjemnym dla ucha głosem - Słyszałem, że twój syn już się wprowadził.
- Ach, tak. - powiedziała wesoło – Teuchi, poznaj Naruto. - wskazała na blondyna, siedzącego na krześle obok.
- Dzień dobry! - przywitał się wyciągając dłoń do mężczyzny - Miło mi pana poznać.
- Mi ciebie tez. - powiedział staruszek ściskając jego dłoń. - Daj mi chwilkę, a przygotuje ci najlepszy ramen jaki jadłeś w całym swoim życiu. - powiedział podchodząc do garów.
Naruto rozweselił się słysząc te słowa.
- Oby tak było, umieram z głodu. - powiedział głaszcząc się po ''pustym'' brzuchu.
Staruszek zaśmiał się przecedzając porcje klusek, które następnie włożył do dwóch misek, i zalał gorącą zupą. Włożył w nie jeszcze po pół jajka, wołowinę, i postawił przed obojgiem.
- Smacznego. - powiedział, i spojrzał na Naruto, który właśnie zabrał się do jedzenia.
Przez chwilę Naruto siedział w bezruchu, z ustami pełnymi klusek, i tępo wpatrywał się w miskę zupy.
- Staruzku... to najlepse lamen jakie jadlem w calym swoim syciu. - powiedział z pełną buzią.
- A nie mówiłem! - powiedział Teuchi z szerokim uśmiechem - No Kushina, teraz będziesz mi się tłumaczyć, czemu wcześniej takiego fajnego chłopaka tu nie przyprowadziłaś!
Rudowłosa przełknęła porcje, którą miała w ustach, po czym odpowiedziała:
- Zajmowałam się firmą. - wyjaśniła.
- A właśnie! Jak wam idzie? – zapytał staruszek wyciągając spod lady mały stołek, na którym usiadł naprzeciwko rozmówczyni.
- Mogło by być lepiej. - odpowiedziała kobieta wzdychając - Autorzy nie zgłaszają się do tak nieznanej firmy. - powiedziała z posmutniałą miną.
- Nie martw się słońce! Zapewniam cię, na pewno znajdziecie jakiś autorów! - zapewnił starzec - Trzeba tylko trochę poczekać. Myślisz, że moje ramen od samego początku było takie smaczne? - zapytał, na co Kushinie na nowo wrócił humor.
- Dziękuję.- powiedziała z uśmiechem - Postaram się częściej przychodzić - obiecała wstając z krzesła.
- Już idziemy? - Naruto dopiero zaczął wykazywać jakiekolwiek oznaki swojej obecności.
- Tak, przecież nie możemy tu siedzieć do wieczora. -  zauważyła.
- A- ale ten ramen był taki dobry! - jęknął przytulając do piersi swoją pustą miskę.
- Jutro tu wrócisz. A teraz rusz się, bo jesteś umówiony z Itachim. - przypomniała wyjmując pieniądze z kieszeni spodni - Jeśli mój syn uzależni się od twojego ramen, liczę na siedemdziesięcioprocentową zniżkę. - zwróciła się do kucharza podając mu 275  jenów.
- Nie więcej niż pięćdziesiąt. - oznajmił staruszek u uśmiechem na ustach. Jeszcze nikt aż tak nie był zadowolony z jego ramen!

Naruto spojrzał jeszcze na miskę, po czym - niemalże ze łzami w oczach - odłożył ją na blat.
- Nie zapomnij o mnie, skarbie. - powiedział do miski.
Teuchi  i Kushina przyglądali się tej sytuacji z miną mówiącą coś w stylu: ''o co k*rwa chodzi''. Może faktycznie blondyn uzależnił się od ramen?
- Możemy iść. - oświadczył wstając z krzesła - Mogę wytatuować sobie pana imię na brzuchu? - zwrócił się jeszcze do Teuchi’ego.
- Nie wiem, czy mama ci na to pozwoli. - powiedział ''guru'' Uzumaki'ego
- O to nie muszę się martwić! Wszystkie moje tatuaże są z henny. - wyznał podnosząc do góry bluzę, i pokazując brzuch, na którym widniał mały lisek, coś, co wyglądało jak mały ptaszek,  i ledwo widoczna już literka ''N''.
- Ty już chyba naprawdę nie masz co robić. - wtrąciła się kobieta widząc to wszystko.
- Chłopakowi się nudziło, co miał zrobić? - usprawiedliwił go staruszek.
- Więc mogę? - ponowił pytanie blondyn.
Teuchi  zaczął udawać zamyślonego, jednak już po chwili kiwnął potwierdzająco głową, na co Uzumaki podskoczył ze szczęścia.
- Oj, już się tak nie podniecaj. - mruknęła kobieta, biorąc blondyna pod pachę - Idziemy, do zobaczenia! - krzyknęła do mężczyzny, i odciągnęła syna od ''Ichiraku''.
Ciągnęła go przez dziesięć metrów, zanim w końcu się opanował, i odwrócił od baru. Kushina miała wrażenie, że idzie właśnie na spacer z małym dzieckiem. Uśmiechnęła się gdy tylko o tym pomyślała. Nadal pamiętała jak uczyła Naruto chodzić, mówić, czy załatwiać swoje potrzeby w toalecie, a nie na trawniku. Był wtedy taki słodki! Małe, pyzate policzki, i te jaśniutkie blond włosy...
- Żegnaj rameniku. - jęk Naruto przerwał nawał wspomnień które zgromadziły się w jej głowie.
Rudowłosa głośno wypuściła powietrze z ust. A ten tylko o jednym...
                Oboje szli dalej w milczeniu. Kushina: ponieważ wspominała dawne czasu, Naruto: bo nadal myślał o swoim cudownym ramen.
Gdy tylko doszli do pierwszego skrzyżowania Kushina zatrzymała się, i zwróciła do blondyna.
- Trzymaj, i nie zrób z siebie idioty. - powiedziała dając mu 900* jenów  - Spytaj się jeszcze ile Itachi chce za te zajęcia.
- Jasne. - zapewnił, chowając pieniądze do tylnej kieszeni spodni - O której tata będzie w domu?
- Pewnie na dwudziestą. - odpowiedziała, choć nie była tego taka pewna.
Spotkania w biurze wiązały się z godzinami dyskusji. To między innymi dlatego starali się wymieniać obowiązkami. Gdyby oboje pracowali Naruto musiał by siedzieć sam w domu, czego oboje nie chcieli.
- Oby, będę musiał mu się pochwalić, jaki to genialny jestem z matematyki. - powiedział wypinając klatkę piersiową.
- Najpierw to ty musisz oceny poprawić. - przypomniała - A teraz idź, bo ci nauczyciel ucieknie. - dokończyła klepiąc go po ramieniu, i bez słowa wznawiając marsz do domu.
                Naruto skręcił w boczną uliczkę, na której znajdowała się rezydencja państwa Uchiha. Trochę żal mu było tego, że znowu zostawia mamę samą w domu. Weekendy były nielicznymi dniami, gdy jego rodzice mieli wolne. Co tydzień Minato i Kushina wymieniali się dniami wolnymi, i to dla niego. Czy to w porządku, że wczoraj zostawił Kushinę samą w domu od *16 lub 17, musze sprawdzić* ? Do tego dziś przespał pół dnia, a teraz szedł do Uchihy, przez co czas który mogła, i chciała mu poświęcić przepadł jak zeszłoroczny śnieg.
- Wynagrodzę ci to. - obiecał sobie na głos.
W trzy minuty minął kiosk, mały sklepik, oraz dom należący do rodziny Hyuuga. Chwilę potem znalazł się już na posesji państwa Uchiha, i paroma susami znalazł się przy drzwiach.
- Już idę! - usłyszał po tym, gdy zadzwonił dzwonkiem.
Po chwili w drzwiach zobaczył najmłodszego członka rodziny, którego mina wskazywała na to, że to nie jego się tu spodziewał. Brunet stał przez chwile z nieokreśloną miną, jednak po chwili odsunął się od drzwi, przepuszczając Uzumakiego.
- Dobry. - mruknął Naruto mijając go.
- Bry. - bąknął Uchiha wychylając się za drzwi - Kręcił się tu może siwy licealista?
- Nie zwracałem na to uwagi. - odpowiedział zgonie z prawdą Naruto.
Sasuke westchnął, i z impetem zamknął za sobą drzwi.
- Skurwiel znowu się spóźnia. - zaklął pod nosem, odwracając się do blondyna.
Przez chwilę stał w bezruchu przyglądając się mu, na co tamten uniósł brwi.
- Mam coś na twarzy?- spytał przecierając policzek dłonią.
- Nie, nic. - zapewnił Uzumakiego brunet – Po prostu się zastanawiam czemu nadal chodzisz w tej bluzie. - wyznał chowając ręce do kieszeni swoich czarnych jeansów.
Naruto zaprzestał ocierać twarz, po czym skinął głową. Dopiero teraz sobie uświadomił, że to przecież bluza Sasuke, a on chodzi w niej  cały czas, od kiedy ją założył.
- Śpieszyłem się na ramen. - wyjaśnił - Gdzie jest Itachi? - zapytała kończąc temat.
- Siedzi w kuchni. - odpowiedział Uchiha.
- O-key! Idę się edukować! - ogłosił blondyn, obracając się na pięcie.
Dosłownie trzy sekundy później Naruto znalazł się w kuchni, a Sasuke...  Sasuke został sam w przedpokoju...

                Brunet oparł się plecami o ścianę. Dlaczego jego serce tak waliło? Przecież Naruto to koleś, taki jak każdy inny. Nie. On wiedział, że to nieprawda. Prawdą było to, że był w nim zakochany. Sam nie wiedział kiedy to się stało. Pewnego dnia po prostu zaczął rysować, i ni stąd ni zowąd na jego pracach cały czas pojawiała się ta jedna twarz. Twarz dzieciaka, z którym spędził połowę dzieciństwa.
Na początku myślał, że to tylko przypadek, jednak pewna osoba uświadomiła mu, że nic nie dzieje się przez przypadek, oraz, że wszystko na swoje uzasadnienie. Sasuke nie wiedząc, jak to się może dla niego skończyć nadal trwał ze swoimi uczuciami, aż w końcu przy pomocy talentu zaczął rysować historię. Swoją, i Uzumakiego. Może była ona tylko fikcją,  czy też młodzieńczymi marzeniami, ale gdyby wiedział, że historie opisane w jego komiksach oddziałowują na jego uczucia, od razu by przestał. Teraz jego marzenie mogło się spełnić, ale co z tego? Pomiędzy mangą a życiem była wielka różnica, o której on musiał pamiętać. Być może, gdyby nie spotkał ponownie Naruto, prędzej czy później zapomniał by o nim. Jego serce nie biło by szybciej na widok blondyna, a  myśli nie błądziły by wokół pary błękitnych oczu..
- Wierzysz w bajki, Uchiha? - mruknął pod nosem.
Nie zapomniałby o nim nawet jak by wyczyścili mu pamięć. Mimo upływu lat, on nadal pamiętał jak razem z Naruto urządzili sobie konkurs ''kto komu zrobi więcej malinek'', albo jak latali po podwórku, i lali się wiadrami z wodą.
Uśmiechnął się pod nosem na te wspomnienia. W końcu oba te zdarzenia skończyły się jego zwycięstwem...
Nawał myśli, wspomnień, i uczuć został przerwany dzwonkiem do drzwi. Brunet odepchnął się od ściany, i podszedł do drzwi wejściowych.
- Wybacz za spóźnienie, matka kazała zanieść cukier sąsiadce. - usprawiedliwił się nastolatek, któremu Uchiha otworzył.
- Takie kity, to możesz wciskać sąsiadce. - mruknął Uchiha wychodząc z domu - Gdzie tym razem?
- Do parku! - powiedział wesołym głosem licealista.
Sasuke westchnął, ale nie miał zamiaru się sprzeczać. W końcu obiecał, że będą to robić co tydzień. Może nie wyglądał na takiego, ale obietnic starał się dotrzymywać...Tak samo jak obiecał Itachi’emu, że nie zapomni o swoich uczuciach...
- Suigetsu... wyjaśnisz mi, po co to robimy? - zapytał jak zwykle.
Tamten, podszedł do niego na odległość dziesięciu centymetrów, po czym z uśmiechem na twarzy trącił go w nos.
- Dla fanek Uchiha, dla fanek! Dziewczyny to uwielbiają.- wytłumaczył, i po chwili znowu stali w ''normalnej'' odległości.
Oboje bez słowa opuścili posesje, i skierowali kroki na lewo, w stronę parku.
Brunet spojrzał kątem oka, na idącego nieco przed nim Houzuki’ego. Nie miał pojęcia dlaczego się z nim kumplował. Nie mieli wspólnych zainteresowań, nie znali się zbyt dobrze, a nawet nie chodzili do tej samej szkoły, a jednak trzymali się razem już od dłuższego czasu. Być może chodziło o to, że mogli się sobie wzajemnie wygadać? Albo o to, że mogli się nawyzywać od najgorszych, a i tak nie mieli sobie tego za złe?
- Nad czym tak rozmyślasz? - Suigetsu przerwał przemyślenia Uchihy.
- Nad tym, dlaczego niebo jest niebieskie. - skłamał, jednak to sprawiło, że cos w nim drgnęło.
Znowu na myśl tego koloru miał przed oczami parę niebieskich oczu...
- Suigetsu...
- Hm?
- Zrobisz cos dla mnie? - spytał, na co Houzuki pokiwał twierdząco - Walnij mnie. Tylko mocno. - poprosił.
- Oszalałeś! A co jak cię uszkodzę?! - zaprotestował.
- Więc zrób to tak, żebym nie musiał za chwilę lecieć do szpitala. - wytłumaczył stając naprzeciwko siwowłosego.
Suigetsu westchnął cicho. Pewnie znowu próbuje przestać o czymś myśleć.  On wiedział, i to doskonale czemu Sasuke ma do niego taką bezsensowną prośbę. Zawsze tak robił. Myślał, że ból odwróci jego uwagę od... No właśnie, Uchiha nigdy mu nie powiedział od czego odciąga myśli.
Jednak zgodnie z prośbą kolegi, podszedł do niego jeszcze bliżej, i złapał za ramię, żeby nie odskoczył. Następnie tak aby go nie uszkodzić, uderzył  pięścią w jego podbrzusze.
Uchiha w momencie uderzenia omal nie stracił oddechu. Gdy tylko Houzuki go puścił upadł bezwładnie na kolana, łapiąc się za brzuch.
- Ja pierdole. - syknął zwijając się na chodniku - Mocniej nie mogłeś? - spytał sarkastycznie, na co tamten tylko podniósł ręce w geście obronnym.
- Miałem cię uderzyć mocno, ale tak, żeby nie uszkodzić! - usprawiedliwiał się.
Sasuke spojrzał na niego spod byka. Czy mu się zdawało, czy on naprawdę był debilem?
- No już Sasiu,  nie pokładaj się na tym chodniku bo się będą ludzie gapić. - powiedział siwy wyciągając rękę w jego stronę.
Brunet tępo patrzył się na chłopaka, jednak po chwili chwycił się jego rękę, i stanął na równe nogi.
- Wiesz, że nie lubię jak się zdrabnia moje imię. - przypomniał mu wznawiając marsz.
- Bez przesady, mi chyba pozwolisz?
-Nie. -  brunet stanowczo zakończył temat - A teraz rusz dupę, nie będziemy szlajać się po parku do północy. - nakazał.
Suigetsu prychnął pod nosem. Schował ręce w kieszenie szarej bluzy, i powoli ruszył za brunetem, który był już od niego oddalany o jakieś 10 metrów. Zaledwie parę sekund później zrównał się z nim, i jak zwykle zaczął ten sam temat:
- O czym próbowałeś zapomnieć?
- Nie twoja sprawa. - powtórzył odpowiedź, którą udzielał Houzuki’emu za każdym razem gdy go o to pytał.
- A udało ci się? - zapytał wyprzedzając go o dwa kroki.
Odpowiedziało mu milczenie, więc spojrzał kątem oka za siebie. Uchiha szedł za nim, wpatrując się tępo w przestrzeń. Prawie zawsze tak było. On po prostu nie potrafił zapomnieć...
- Tak myślałem. - mruknął licealista.

***

                Chłopak odetchnął z ulgą, gdy Itachi ogłosił koniec korepetycji. Wstał z fotela na którym wysiedział niecałe trzy godziny, i dziękując podał mężczyźnie pieniądze, które dała mu matka.
- A to za co?- zdziwił się brunet widząc 900 jenów które wyciągnął w jego stronę Uzumaki.
- Zapłata za naukę. - wytłumaczył.
- O nic przecież nie prosiłem. - powiedział Uchiha.
- Przecież nie będziesz siedział ze mną za frajer. Zresztą źle bym się czół gdybym się u ciebie uczył za darmo. - wyjaśnił.
Dzięki temu argumentowi Itachi w końcu przyjął pieniądze.
- Następnym razem nie musisz nic przynosić. - zapewnił kładąc zapłatę na stoliku.
- To jak mam ci się odwdzięczyć? - zdziwił się blondyn.
Mężczyzna uśmiechnął się słysząc pytanie.
- Coś się wymyśli. - stwierdził.
- Skoro tak.. - Naruto obrócił się na pięcie - Do środy! - zawołał kierując się do przedpokoju.
Założył na nogi buty, sprawdził, czy nadal ma przy sobie komórkę, i chwycił za klamkę.
- Poczekaj! Jeszcze bluza! - przypomniał Uchiha, podbiegając do niego - Nie zabrałeś jej rano. - powiedział podając Naruto jego dres.
- O, dzięki. - podziękował biorąc ubranie pod pachę - W takim razie: do środy. - powtórzył i z uśmiechem na ustach wyszedł z domu.
                Wolnym tempem zaczął kierować się w stronę głównej ulicy. Jedynymi rzeczami o których teraz myślał był Ramen, oraz dojście do domu. Od tej prawie trzy godzinnej nauki miał wrażenie, że jego głowa zaczyna parować. Westchnął. Poranek wraz z popołudniem spędzonym na kanapie, oraz trzy godziny siedzenia na fotelu nie były przyjemne dla jego ciała.
                Dochodząc w końcu do zakrętu odetchnął z ulgą. Musiał tylko skręcić dwa razy w lewo, i doszedł by to domu, ale... gdyby skręcił dwa razy w prawo znalazł by się przed ''Ichiraku Ramen''.
- I co tu wybrać? - jęknął sam do siebie.
Mimo tego co ''mówił'' jego brzuch skręcił w lewo. Przecież i tak nie miał pieniędzy...
- Uzumaki!
Zawołany błyskawicznie odwrócił się na pięcie, słysząc swoje imię.
- Lee! Co ty tu robisz? - zapytał widząc kolegę.
 - Biegam dla zdrowia. - wyjaśnił jednocześnie przeskakując z nogi na nogę.
- Więc o to ci chodziło, jak mówiłeś o codziennym treningu?
Sportowiec przytaknął na pytanie Blondyna.
- Trzeba się jakoś przygotować do zawodów międzyszkolnych. - wyjaśnił.
- A one nie są za miesiąc? - zdziwił się blondyn.
- Są, ale już trzeba trenować.
- Rozumiem. - powiedział, chociaż nie było to prawdą -  W takim razie nie będę ci przeszkadzał.
- To do jutra! - pożegnał się Lee wznawiając swój bieg.
Uzumaki machnął do niego ręką, i ponowił powrót do domu. Podziwiał Rocka za to, ile pracy wkładał w sport i drużynę. Mimo tego, że już w szkole jest ciężko, on potrafi znaleźć czas na treningi. Chłopak spuścił głowę na samą myśl o zajęciach dodatkowych. On też powinien w końcu coś zrobić, zamiast całymi wieczorami łazić po mieście.
- Trzeba się za siebie wziąść. - powiedział podnosząc głowę.
                Resztę drogi przeszedł niespodziewanie szybko. W domu powitała go mama, czekająca z kolacją, którą  szybko zjadł, i dziękując za posiłek skierował się do łazienki. Włożył swoją brudną, dresową bluzę do pralki, i nie widząc większego sensu w patrzenie się na proszek do prania poszedł do pokoju po ręcznik. Zanim jednak wrócił do łazienki zrzucił z siebie bluzę, łącznie z  t-shirt'em. Nowy, zielony dres powiesił na krześle, zaś koszulka tak jak i bluza w której chodził zeszłego wieczoru trafiła do prania.
                Wziął szybki prysznic, założył czyste bokserki, i wrócił do pokoju, żeby odrobić tę nieszczęsną chemię. Obliczanie stężeń procentowych jakie zadał im Asuma sensei zajęło mu - o dziwo - tylko pół godziny, więc po skączonej pracy mógł wrócić do mamy. Zanim jednak zszedł na piętro postanowił nie paradować w domu jak jakiś ekscybicjonista. Wyjął z szafy luźne, wychodzone dresy, i pomarańczową koszulkę z krótkim rękawem. Założył to na siebie, i opuścił pokuj. Zastał mamę w salonie, w którym przy zgaszonym świetle oglądała telewizję. Po cichu podszedł do kanapy, i usiadł obok niej.
- Co oglądasz? - zaczął rozmowę.
- Chwilowo nic, same reklamy. - odpowiedziała opierając głowę na dłoni - Jak tam w szkole?
- Nic wielkiego. Tyle, że nadal nie zapisałem się na zajęcia dodatkowe. - wyznał siadając w siadzie skrzyżnym.
- Myślałeś już nad czymś? - dalej ciągnęła temat Kushina.
- Nie za bardzo. - przyznał blondyn - Hinata proponowała mi kucharstwo, ale za dużo z tym roboty.
Rudowłosa zamyśliła się. Przecież Naruto musi coś wybrać...
- To może klub muzyczny? - zaproponowała.
- Nie umiem na niczym grać. - przypomniał blondyn.
- Więc może klub chemiczny? - rzuciła kolejną propozycję.
Uzumaki popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- To był żart, prawda? - zapytał. Może jego mama tego nie wiedziała, ale chemia była jednym z tych przedmiotów, przez które miał ochotę się pociąć.
- Niech idzie na aktorstwo jak tatuś! - usłyszeli z plecami.
- Wróciłeś! - Kushina rozweseliła się na widok partnera.
- Jak widać. - powiedział z uśmiechem -  Wyspałeś się na tej kanapie? - zwrócił się do syna.
- A żebyś wiedział, że tak. - odpowiedział młodszy blondyn - Jak w pracy?
- Wspaniale! - powiedział siadając pomiędzy nimi na kanapie - Zgadnijcie co się stało... - zrobił krótką pauzę chcąc podbudować napięcie -  Mamy nowego autora!
- O mój boże! - Kushina zatkała usta dłonią.
Minato- Widzisz, pan Teuchi miał rację! - przypomniał Uzumaki - Właśnie, mam dla ciebie propozycje. - zwrócił się do ojca - Ja pójdę na ramen, a ty mi go kupisz. - wyjaśnił niemalże z iskierkami w oczach.
Minato odpowiedział na to śmiechem.
- Zaprowadziłaś go do ''Ichiraku''? - zapytał małżonki, która kiwnęła twierdząco na to pytanie.
Namikaze pokręcił głową. Jeśli tak dalej pójdzie to ogłoszą nową chorobę, zwaną ''ramenocholizmem'', a jedyną osobą która na to choruje, to jego syn.
- To co, pójdziemy na ramen? - ponowił pytanie blondyn.
- Przecież już raz jadłeś dzisiaj ramen, nie widzę potrzeby, żeby znowu tam iść. - wtrąciła Kushina.
- Ale słońce, zaprowadziłaś go tam i teraz się dziwisz? - wytłumaczył Minato - Tyle, że niestety mały, ale za piętnaście minut zamykają. - zwrócił się do syna.
- Co? – nastolatek spochmurniał – A-ale… możemy pojechać samochodem! – zaproponował – Ja poprowadzę! – powiedział, po czym migiem wstał z kanapy, i pobiegł do przedpokoju w którym były kluczyki – No chodźcie, pliiis!! – krzyknął zakładając buty.
Jego rodzice spojrzeli po sobie z obawą.
- Jedź z nim. – rozkazała rozsadzając się na kanapie.
- Ale dlaczego ja? – szepnął tak żeby syn go nie usłyszał.
- Bo nie mam zamiaru umrzeć przez jakieś drzewo, - wyjaśniła patrząc w telewizor.
Minato westchnął. I po co on mówił o zamknięciu? Gdyby nie to poszli by pieszo, zastali zamknięty bar, i miał by to z głowy.
- Już wyszedł. – powiedziała Kushina słysząc odgłos zamykanych drzwi.
Blondyn westchnął. Podniósł się z kanapy i z obawą skierował się do wyjścia.
- Jeśli nie wrócę za godzinę dzwoń po pogotowie. – poprosił wychodząc z domu.
Kobieta zaśmiała się słysząc prośbę.
- Postaram się! – krzyknęła, zanim partner zamknął drzwi.

                Minato usiadł na siedzeniu pasażera, obok Naruto. Zapiął pas, i z uwagą przyglądał się poczynaniom swojego pierworodnego.
- Umiesz prowadzić? – zapytał zdziwiony.
- Tak, Jiraiya mnie uczył. – wyjaśnił cofając auto.
- Ile razy wjechałeś na coś?
- Tylko dwa, ale nie martw się, Jiraiya to dobry nauczyciel. – powiedział z uśmiechem na ustach.
Po chwili znaleźli się na ulicy. Naruto zgrabnie prowadził auto przez całą drogę, nic nie wskazywało na to, żeby miał w cokolwiek uderzyć. Parę minut przed zamknięciem ‘’Ichiraku Ramen’’ zamówił trzy porcje ramen na wynos, i podał je siedzącemu na siedzeniu pasażera ojcowi.
- Tylko nie rozlej. – powiedział z uśmiechem na ustach.
- A ty w nikogo nie wjedź. – mruknął
Naruto odpalił samochód, i ze stoickim spokojem rozpoczął drogę do domu. Skręcił w lewo, trafiając na główną ulicę. Od domu dzielił do już tylko jeden zakręt.
- Ej Naruto, uważaj żeby któryś z nich nie wyskoczył pod samochód. – powiedziała Minato widząc dwójkę, przepychających się kumpli.
- Nie martw się, przecież uważam.. – mruknął młodszy blondyn.
- Wiem, że uważasz ale nie masz prawa jazdy, a za to ja bym oberwał. – przypomniał mu.
- Ale nie oberwiesz, przecież umiem jeździć! – powiedział stanowczo, zerkając kątem oka na ojca.
Dalej jechali w milczeniu. Naruto aby uspokoić ojca zmniejszył prędkość. Włączył lewy sygnalizator, i już miał skręcić, kiedy…
- Zatrzymaj się!!

ciąg dalszy w rozdziale 9  : 3

 
*900 jenów - według wujka google: ok 30zł




no więc na koniec (1): jeśli macie jakieś zastrzeżenia co do czasu, i do tego że w ogóle nie opisuje połowy miejsc i stroi : naprawię to.na koniec (2) : wybaczcie za niedobór Itachi'ego
na koniec (3) : pewnie zastanawiacie się co dokładnie robią Minato i Kushina, oraz po co Suigetsu i Sasuke byli w parku... cóż, postaram się to wszystko dopowiedzieć następnym razem : 3 najpierw muszę się zabrać za poprawianie poprzednich części...
~ Nagato Kirihara

8 komentarzy:

  1. Śmiałam się tak głośno jak rano, gdy z mamą czytałam mój stary notatnik (jakie człowiek głupoty pisał piętnaście lat temu...). No i rozmowa Naruto z mamą - mistrzostwo świata, ale co tam twój styl z każdym rozdziałem mnie powala w tym pozytywnym znaczeniu.
    "Nie zapomnij o mnie, skarbie." - Ha, ha, ha! Potem jakoś nastrój się zepsuł, spoważniał, ale do końca zabrało mi dech w piersi. No i ostatnia scena - sama pamiętam jak mnie tata uczył jeździć, aż do dziś nie mam prawo jazdy. Dobra nie będę aż tak długiego rozdziału bardzo streszczała, zaznaczyłam tylko to co najbardziej przykuło moją uwagę a za pozostałe fragmenty wypada jedynie podziękować za świetny opis oraz dialog, który łatwo mogłam sobie wyobrazić. Oby tak dalej! Niech Wen będzie z tobą! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog został nominowany przeze mnie do nagrody "Versatile Blogger Award ".

      Usuń
    2. dziękuję ^^ tyle, że nie za bardzo ogarniam tej zabawy...

      Usuń
  2. Jestem bardzo ciekawa miny Sasuke, jak zobaczy wytatuowane imię jakiegoś faceta na brzuchu Naruto. Mwahahaha! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha xD och, ten komentarz aż się prosi, o napisanie takiej sytuacji xD

      Usuń
  3. Witam, witam,
    mi się rozdział bardzo podobał, nie mam żadnych zastrzeżeń co do niego, no chyba, że skończony w takim momencie... Oj, oj Sasuke serce zaczyna szybciej bić, kiedy Naruto jest blisko. Wspaniałe fragmenty: Naruto i ramen i tatuaż z imieniem właściciela ichiraku ;] rodzice zbankrutują, a właściciel wybuduje trzy piętrową willę ;] Itachi mówi do Naruto, żeby następnym razem nie przynosił pieniędzy za korepetycje, że coś wymyśli się za odwdzięczenie, to pierwsza myśl – Itachi myślisz o swoim kochanym braciszku ;] Naruto wciąż nosi bluzę Sasuke – odpowiedź prosta zakochani na nic nie patrzą, tylko on chyba jeszcze nie wie, że jest zakochany ;] Metoda Sasuke na zapomnienie o blondynie dobra, ale jakoś mało skuteczna, a strasznie boląca... Naruto umie prowadzić, mam nadzieję, ze nic się złego nie stanie, i Minato wrzeszczał bez powodu... Och już nie mogę się doczekać następnego rozdziału..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! Kocham! Kocham! Jezu jakie to świetne! I jak mogłaś zatrzymać w takim momencie? Kiedy następny rozdział? Normalnie nie wytrzymam!!
    Weny! Weny! I jeszcze raz weny!
    Może wbiłabyś i na mój blog?
    Oto i link:
    emiko-sasunaruyaoi.blog.pl
    Miałabym też do ciebie prośbę,a mianowicie czy mogłabyś powiadamiać mnie o nowych rozdziałach?? Jak będzie nowy to napisz na moim blogu, bo już nie mogę się doczekać!!!
    Sasuś rysuję mangę i to o miłości do Naru :3
    pozdrawiam Emiko :*********

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc.... "Kto zrobi komu więcej malinek"?! XD ahahahahahaha xD <3 Że też ja w dzieciństwie nie wpadłam na taki pomysł XD

    No w moim ostatnim komentarzu zdradziłam podejrzenia co do firmy rodziców Narusia :)

    Ale o co chodzi z Suigetsu? Moja pierwsza myśl "dają dupy po kątach?" A druga "a może sobie na wzajem na ławeczkach w parku" a trzecia to coś normalnego że może tańczą, albo śpiewają czy coś... XD

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń