sobota, 19 października 2013

rozdział 10

Tak bardzo mi się nie chciało ;-; ale wiecie co... ja chyba wiem co mnie tak zniechęciło.. 19.10... wypadek miałam, a akurat tego dnia miał być publikowany rozdział 3... jak wróciłam, to go skrobnęłam jeszcze raz, bo przestał mi się podobać, i przez tę.. dwutygodniową przerwę moja wena fikowa zaczęła szwankować :I ale...mimo że baaardzo, bardzo, bardzo...BARDZO mi się nie chce, to jednak chce skończyć tego fanficka. Jeśli nie umiem skończyć historii pisanej, to co będzie jak będę je rysować... *może nie wiecie, ale gdy tylko dostanę tablet graficzny (pewno pod choinkę) to zaczynam publikowanie web komiksów >_> *  tak więc, zakończenie opowiadanie, będzie równoznaczne z rozpoczęciem nowego rozdziału jeśli chodzi o historie przeze mnie wymyślane,.. kto wie, może stworze jakieś zacne postaci, i z tego ficka zrobię mangę yaoi którą sprzedam za 13zł xD
         Ale koniec gadania o mnie, i moich przyszłych planach, bo może znów mnie coś potrąci, albo postanowię robić i to, i to.. cóż , dowiemy się kiedy indziej, teraz zapraszam na wyczekiwany od kwietnia rozdział 10 B|


Itachi bacznie obserwował ruchy swojego młodszego braciszka. Poruszał on ręką w zawrotnym tępię. Uchiha nie zdawał sobie sprawy z tego, że za pomocą paru kresek można zrobić coś takiego!
- Koniec. - mruknął Sasuke, ukazując bratu, szybki szkic jednego z jego przyjaciół.
- Woo! Ten mangowy Deidara jest zajebisty! - pochwalił szkic.
- Bo mój. - odpowiedział Sasuke, wyraźnie zadowolony - I tylko po to tu przyszedłeś?
Itachi oderwał oczy od kartki:
- Niezupełnie...
- W takim razie? - ponaglił go brat.
Brunet spoważniał. Wyprostował się na krześle, i z posmutniałą miną spojrzał na ''kochanego braciszka''.
- Naruto wczoraj do nas przyszedł, pytał się o ciebie.
- I co odpowiedziałeś?
- Że wszystko w porządku, i że pojutrze będziesz w domu... Ale on nadal myśli, że to jego wina. - dokończył, spuszczając głowę.
Ja pierdole przeklął brunet w myślach:
- Miałeś mu powiedzieć, że to Suigetsu pchnął mnie na ulicę. - warknął Sasuke.
- Mówiłem! - zaoponował Itachi - Ale on twierdzi, że to przez to, że jest niedoświadczonym kierowcą.
- Pff.. - Sasuke odwrócił głowę w stronę okna. Uparty jak zwykle.
- Nic na to nie poradzisz, bracie. - odpowiedział Itachi, jak by czytał bratu w myślach - Cóż, ja już zmykam, do jutra! - pożegnał się wstając
- Narazie. - odpowiedział Sasuke, padając na poduszkę.
Temu chłopakowi nie da się nic przetłumaczyć  stwierdził. Nie chciał, żeby Naruto stale obwiniał się za ten wypadek. Nie było żadnych poważnych ran. No, lekki wstrząs mózgu, ale nic poza tym! Trzymanie go w szpitalu było tylko formalnością. Gdyby nie ten wkurzający lekarz, który trzymał go tu ''na wszelki wypadek'' siedział by teraz w domu, popijając herbatę przed telewizorem, jak to miał w zwyczaju o tej godzinie.
-Co się stało, to się nie odstanie - mruknął do siebie, przewracając się na lewy bok.
Spojrzał na niebo. Słońce, wyglądało jak by ktoś postawił kropkę, na błękitnej kartce... Błękit...
- Dlaczego akurat w nim musiałem się zakochać? -zganił się.
Uchiha od zawsze wiedział, że był gejem. Nigdy nie zwracał uwagi na żadną dziewczynę, czy też nie myślał o małżeństwie, i dzieciach. Ba! Nawet piersiami nie był zainteresowany! Jednak... Bycie homo nie było zbyt proste. Może lepiej by było znaleźć byle jaką laskę, ożenić się z nią, i udawać wspaniałe małżeństwo? Ale czy to by go zadowalało?

***

Chłopak jak zwykle skrobał coś w swoim brudnopisie. Skrobał, bo rysowaniem by tego nie nazwał. Nic mu się nie chciało. Nie miał co ze sobą zrobić, a do szkoły nie mógł pójść. Wena najwyraźniej też postanowiła go opuścić, i tak oto, Uchiha Sasuke, po długim szkicowaniu tak zwanego ''gówna'', skończył z głową na blacie. ''Boże, jeszcze on przyjdzie'' jęknął w myślach, raz po raz uderzając czołem w biórko.
- Czemu.. czemu ...czemu? - powtarzał w kółko.
Nie to, żeby odwiedziny były jakąś ogromną torturą. No.. tak trochę. Bał się, że jeśli się zbliży do chłopaka, to jego uczucia zaczną w końcu przeszkadzać, a ktoś ( tym ktosiem był oczywiście Itachi) się wygada, i z przyjaźni nici. Koniec, kropka.
Dlatego postanowił udawać obojętnego.
- Jeść mi się chce...- mruknął pod nosem, odsuwając się od biurka. Powolnym, wręcz ślimaczym tempem dostał się na schody, a następnie do kuchni.
- Smacznego. - mruknął do brata, który wcinał właśnie kanapki z białym serem.
- Denkłuje - odpowiedział Itachi, z pełnymi ustami.
Unikając zbędnych rozmów młodszy Uchiha wyjął z lodówki dżem, którym posmarował kromkę chleba. Następnie zagotował trochę mleka, wlał do swojego kubka, i wsypał trzy łyżki kakao. Oj tak, może nikt się po nim tego nie spodziewał, ale kakao to Sasuke mógł by pić bez przerwy.
- Nie zachlap kanapy.- krzyknął do niego Itachi, gdy wychodził do salonu.

* * *

- Sasuke, wychodzę! - zawołał Itachi do brata, biorąc do ręki swój portfel.
- On nie przyjdzie, prawda? - mruknął z kanapy Sasuke.
Nie to, żeby przeszkadzały mu odwiedziny przyjaciela, ale czuł się przy nim nieswojo. Nie dość że kochał go od dziecka, to od chwili jego wypadku,Naruto przychodził do ich domu dzień w dzień. Czasami miał ochotę modlić się, byle by ten ''tydzień powypadkowego-nic-nierobienia'' minął jak najszybciej.
Z podwórka było słychać warkot odjeżdżającego samochodu. Uchiha wygodniej rozłożył się na sofie. Ścisnął w dłoniach kubek gorącej czekolady, i próbował skupić się na oglądaniu telewizji

Nie minęło więcej, niż piętnaście minut, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Otwarte!- wrzasnął nieco niezadowolony, gdyż wiedział, kto za chwile wyskoczy zza drzwi.
- Jak się dzisiaj czujemy! - zawołał radośnie Naruto, rzucając swój plecak obok kanapy.
- Dobrze. - bąknął Sasuke upijając łyk gorącego napoju.
Blondyn (jak to zwykle miał w zwyczaju) mruknął coś niezadowolony, a następnie usiadł obok przyjaciela.
- Ruszasz ty się w ogóle z tej kanapy? Doktor nie kazał ci wychodzić trzy razy dziennie na spacer? Jadłeś już obiad? Nie zaklinowałeś się pomiędzy poduchami? Nie... - Uzumaki nawijał jak nakręcony, przyprawiając Sasuke o zawroty głowy. Ten jednak wolał po prostu dać blondynowi się ''wyczerpać''
-Skończyłeś? - zapytał, gdy fala pytań przestała wypływać z ust przyjaciela siedzącego obok.
- Jeszcze jedno... - powiedział po chwili Naruto - idziemy się przejść? - dokończył z radością wymalowaną na twarzy.
Uchiha popatrzył na niego z nieokreśloną miną, spoglądając przelotnie na zegarek.
16:43 -odczytał, po czym westchnął. Skoro Naruto i tak czy siak będzie tu siedział do osiemnastej, to co mu szkodzi? Chyba lepiej raz na jakiś czas wyjść z domu, niż gnić w nim 24 godziny na dobę.
Sasuke leniwie podniósł się z kanapy, na co Uzumaki zareagował wielkim uśmiechem. Razem z brunetem założyli buty, i wyszli przed dom. Uchiha najwyraźniej nie przejmował się faktem, że ma na sobie wyciągnięte dresy, i zwykły, granatowy t-shirt.
- Prowadź. - mruknął Sasuke, gdy oboje znaleźli się na zewnątrz.
- Może najpierw zamknął byś drzwi? - przypomniał Naruto.
Brunet spojrzał  na drzwi. ''Faktycznie'' powiedział w myślach. Już miał wracać się do domu, gdy czyjaś dłoń przesłoniła mu twarz.
- Dzięki- powiedział biorąc kluczyki od blondyna. Przekręcił zamek, i razem z Naruto udali si na spacer, do jednej z najmniej zatłoczonych części miasta.

Po piętnastu minutach znaleźli się w parku (tym, w którym parę tygodni temu Uzumaki grał w podchody). Mimo przyjemnej atmosfery panującej w tym miejscu, rzadko kiedy ktoś tędy spacerował. Większość ludzi po prostu wolała wyjść na miasto, lub siedziała w barach z przyjaciółmi.
- Ładnie tu, co nie? Za każdym razem jak tu przychodzę nie mogę się nacieszyć tymi ładnymi widokami! O patrz! Jak byśmy poszli tamtędy to zobaczył byś, gdzie razem z Kibą wywaliliśmy się w błoto! - Naruto jak to zwykle bywało,  gdy był z Uchihą, próbował jak mógł, żeby zacząć jakąś rozmowę. I niestety, jak zwykle nie było odzewu od strony bruneta, który mimo tego, że lubił obecność blondyna, w tym momencie miał ochotę wcisnąć mu pięść w gardło.
- Saaasukeeeee...- Uzumaki znowu zaczął jęczeć - Czeeeemuu się nie odzyyywaaasz?
Brunet odwrócił się od niego. To co zobaczył wyglądało dość.. dziwnie? zabawnie?
Naruto rozmasowywał sobie szczękę. Najwyraźniej z ''przegadania'' zaczęła mu nieźle dawać w kość.
- Booo taaaaak - Sasuke spapugował sposób w jaki blondyn powiedział ostatnie zdanie,
- No ale Sasuke... - zaczął Uzumaki - Za każdym razem, gdy chce z tobą rozmawiać, kończy się na tym, że ja paplam, i paplam, i paplam, i paplam, a ty NIC!  - powiedział splatając ręcę na wysokości klatki  piersiowej - Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?
Uchiha nie odpowiedział. Bo w końcu co miał by mu powiedzieć? '' Przepraszam, ale boję się że jak się na ciebie otworzę, to zostanę zraniony''? Albo ''Nie chce z tobą rozmawiać, bo to pogłębi moje uczucia''? Ewentualnie ''stwierdziłem że jak nie będę zwracał na ciebie uwagi, to się odkocham?'' NIE. Żadnaz tych opcji nie wchodziła w grę.
- Chciałem sprawdzić, czy można umrzeć z przegadania. - skłamał, choć wiedział, że Naruto tego nie kupi.
- Nie, to nie! - naburmuszył się Uzumaki wznawiając marsz. Tym razem jednak, nawet nie pisnął słówka.
Uchiha westchnął. Z radości?
- Niee.. - mruknął do siebie pod nosem.
Westchnął, ponieważ zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest głupi.
- Naruto, czekaj! - zawołał, próbując dorównać kroku Uzumakiemu - To nie tak że się nie lubię czy coś!
- Więc jak?! - wrzasnął Uzumaki odwracając się przodem do rozmówcy.
Brunet natychmiastowo się zatrzymał, żeby uniknąć zderzenia z kumplem.
- Bo ja... - zaczął, jednak zabrakło mu języka  w gardle.
- Słucham? - ojć! Naruto wyglądał na trochę poddenerwowanego.
Uchiha zacisnął dłonie w pięści. Cholera!
- To..to nie jest coś, o czym normalny człowiek rozmawia otwarcie. - odpowiedział z opuszczoną głową - Zresztą, to już nieważne. - zakończył, odwracając się na pięcie.
Sasuke przez chwilę wpatrywał się w oddalające się plecy swojego dawnego przyjaciela. Nie minęły trzy minuty, gdy całkowicie zniknął mu z oczu. Świetnie! ''pogratulował'' sobie, uderzając głową w jedno z najbliższych drzew.
- Jestem beznadziejny...

Chłopak jak najszybciej chciał już wrócić do domu. Co on sobie myślał?! On NIGDY nie może się o tym dowiedzieć! Gdyby się dowiedział...Nie! Nie ma mowy. Ma zostać tak jak jest. Nikt (oprócz jego denerwującego brata) nic nie wie, i wszyscy są szczęśliwi.
''Szczęśliwi? Na pewno?'' zapytał głos w jego głowie.
Uchiha wstrzymał marsz. Czy faktycznie było tak jak sobie myślał?
- Żebym ja się posuwał do pomocy od niego. - warknął wyjmując z kieszeni telefon, szukając numeru do ''wielkiego brata'', Wystukał wiadomość, a następnie wznowił marsz powrotny do domu.


*** (TAK, WIEM, TO JEST GŁUPIE, I W OGÓLE RZYGAĆ SIĘ CHCE, ALE ZAPRASZAM NA WIĘCEJ)***

''Itachi, nie wierzę że to robię, ale PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU potrzebuje rady, o której będziesz w domu?'' odczytał z wyświetlacza brunet, po czym schował telefon do kieszeni.
- Słyszałeś Deidara, słyszałeś?! Sasuke prosi mnie o pomoc! - krzyczał z zachwytu..
- Jak miałem usłyszeć, skoro nie czytałeś na głos? - zauważył blondyn - Zresztą, uważaj, bo wypadek spowodujesz. Nie powinno sie korzystac z telefonu, prowadząc samochod.
- Masz rację, więc ty odpisz. - poprosił, podając przyjacielowi telefon - ''Będę po 18''. - podyktował
- Już. - blondyn wysłał sms'a, po czym oddał telefon przyjacielowi.
- Dzięki. To gdzie teraz?
- Na następnym skrzyżowaniu w prawo. - pokierował.





Taaa.. miało być takie długie, a tu KUPA. Ale nic na to nie poradzę. mam tylko nadzieje, że jeszcze coś z siebie wykrzesam na .. na jakieś dłuższe rozdziały :I ~Nagato


8 komentarzy:

  1. Widac znaczna poprawe w Twoim pisaniu, wiesz? Ten rozdzial jest lepszy niz te pierwsze. A ja chce wiecej! ;n; mm nadzieje, ze dopadnie Cie wilcza wena. :2 ~Haru

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhuhuhu, Saaaaasuś! :3
    No po prostu świetny rozdział! Cud, miód i nutella <3
    A tą radością Itachiego z tego smsa mnie powaliłaś :D
    Po prostu wiem, że Naruto się dowie i proszę, niech to się stanie szybko, nie skazuj nas na męki piekielne ;n;
    Masz talent i pomysł, nie marnuj tego i jak najszybciej pisz kolejne rozdziały *-*
    No to weeenyyy! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    uff.. udało mi się tutaj w końcu zajrzeć i przeczytać na spokojnie rozdział... jest wspaniały, cud, miód i orzeszki jak się mówi.... i ta rozmowa między chłopakami, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. No kurde zajebiste no, ale nie ma więcej rozdziałów : /

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    droga autorko,co się dzieje od tak dawna nie pojawił się nowy rozdział.. a ja bardzo tęsknię, i chciałabym poznać ich dalsze losy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Droga autorko, tak dawno nic się tutaj nie pojawiło, buuu tęsknię za tym opowiadaniem, zdaje sobie sprawę, że są ważniejsze sprawy, ale wystarczyłaby jakaś informacja..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    autorko, proszę, proszę odezwij się chociaż, ja bardzo tęsknię za opowiadaniem... choć minęło tyle czasu ja e\wciąż mam nadzieję...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Basiu. Z tej strony autorka fica, po wielu latach ciszy. Przepraszam, że zniknęłam bez słowa. Postanowiłam zostawić ten blog bez większego rozgłosu, bo raraz pełno by było komentarzy typu "O NIEEE, WRÓÓÓÓĆ". Pisałam to opowiadanie mając jakieś 14 lat. Od tego czasu wiele się zmieniło. Nie miałam weny i z pisania przestawiłam się na rysowanie, co póki co nieźle mi idzie. Bardziej niż wsparcia przy tym blogu i życzenia weny na pisanie mogę teraz prosić o wenę w rysowaniu i wymyślaniu historii na komiks, ponieważ chciałabym na tym się skupić. Na moim fanpage możesz zobaczyć postaci, które do tej pory wymyśliłam. Jeszcze raz przepraszam, że tak długo się nie odzywałam. Po prostu nie sądziłąm, że ktoś może jeszcze czytać albo pamiętać ten szajs. Niemniej jednak cieszę się, że mamy 2017 a ktoś tutaj zajrzał. To wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam, Mashnik (i tak, zmieniłam pseudonim)
      https://www.facebook.com/Mashnik.98/
      ps: jeśli miałabyś ochotę, możesz śmiało pisać do mnie na facebooku

      Usuń